17 kwietnia
środa
Rudolfa, Roberta
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czas na nowe

Ocena: 0
1595

Pomoc „ofierze” jest tym trudniejsza, im dłużej trwa ona w swoim schronie autocierpienia.

 fot. pixabay.com/CC0

Napisał Ksiądz na blogu („Rola ofiary”) zdania: „Osoby, które dobrze poradziły sobie jako dzieci w roli ofiary, wchodzą w tę rolę jako dorośli. Ofiara przyciąga kata. Ofiara szuka kata. Szuka na męża gnębiciela”. Poczułam się tym poruszona z całego serca. Ja naprawdę wybrałam sobie na męża kogoś podobnego do mojego agresywnego ojca. Pewnie gdybym wybrała innego, też by się okazał powoli tyranem. Przydarza mi się to w pracy. Mam dwie szefowe, które mną poniewierają.

Na pewno wpisanie się w jakąś rolę psychologiczną jest uproszczeniem. Każdy z nas jest przebogatym kosmosem, pełnym różnych światów. Może też tam być świat „ofiary”. Bolesny świat. Bo „ofiary” istotnie przyciągają toksyczne osobowości. Toksyczne czyli trujące, wykorzystujące szybko potencjał „ofiary” dla swoich potrzeb. Powstaje jakaś fałszywa religia krzywdy, gdzie bycie dobrym kończy się przykrym zawodem. Tam każdy człowiek okaże się z czasem krzywdzicielem. Wystarczy tylko odpowiednio długo poczekać albo go sprowokować. Zbawicielem nie jest tam Jezus, bo samemu sobie robi się biczowanie i krzyżowanie.

Klasyczna „ofiara” trwa w bunkrze swojej krzywdy. Obok pokładów dobroci i ciepła gromadzi się w niej agresja, złość wobec świata i siebie. Ofiara bywa nawet silna i uparta, ale ostatecznie bierna. Bierna, bo nie potrafi zrobić kroku w przód. Żyje głównie przeszłością. Adoruje porażki. Kolekcjonuje stare i nowe krzywdy. Użalając się nad sobą, nakręca się. Narzekając, jeszcze mocniej przeżywa swoje cierpienie. Trwa jak motyl, który nigdy nie rozwija skrzydeł. Jakby wciąż był gąsienicą poddaną całe życie ocenom innym. A pośród dobrych ocen na swój temat zawsze wynajdzie jakieś negatywne. Jest w tym jakaś diabelska destrukcja.

Pomoc „ofierze” jest tym trudniejsza, im dłużej trwa ona w swoim schronie autocierpienia. Jest tam sama. Zalewa bowiem bliskich i przyjaciół swoją krzywdą tak, że przestają być użyteczni. Profesjonalnych pomocników szybko ignoruje albo oskarża.

Bóg znajduje drogę do serca takich osób. Otwierają one oczy. Wychodzą z Egiptu przeszłości do ziemi obiecanej. „Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Przychodzi moment, kiedy przyjemność z bycia „ofiarą” stanie się mniejsza niż przykrości z tym związane. Nowe życie staje się pociągające. Potrzebna jest jednak zmiana środowiska. Młode wino – do nowych bukłaków (Por. Mk 2,22). Nowe zachowanie w starym miejscu i wśród starych znajomych może się skończyć niepowodzeniem i „przedarcie zrobi się gorsze”. Czas na nowe życie.

 

Idziemy nr 30 (719), 28 lipiec 2019 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest proboszczem parafi i św. Patryka w Warszawie

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter