Zapewne wszystkim czytelnikom „Idziemy” dobrze znana jest tytulatura używana w odniesieniu do duchownych Kościoła katolickiego (a zwłaszcza rzymskokatolickiego), gorzej jest jednak z leksyką związaną np. z prawosławiem.
W rozmowach na ten temat bodaj najczęściej podnoszonym problemem jest znaczenie i nacechowanie oraz wartościowanie rzeczownika pop. Najnowsze słowniki notują to słowo jako neutralne określenie księdza prawosławnego, a niekiedy także greckokatolickiego. W tym też sensie jest ono dość powszechnie używane we współczesnej polszczyźnie potocznej, w której bardzo rzadko nadaje mu się pejoratywny odcień. Z drugiej jednak strony w środowisku prawosławnym pop bardzo często jest traktowany jako wyraz obraźliwy (trochę podobnie jak klecha w odniesieniu do księży katolickich), niejednokrotnie można się spotkać z prośbą o to, by go w ogóle nie używać. Podobnie jest z derywatami – prawosławni np. zamiast popadia wolą mówić żona księdza, co jednak w kręgach katolickich budzi zrozumiały opór.
Popularne źródła (np. internetowe) przyczyn możliwej degradacji stylistycznej i emocjonalnej słowa pop upatrują najczęściej w czasach Rosji Radzieckiej i w propagandzie bolszewickiej. Zapewne nie była ona bez znaczenia dla współczesnego wartościowania interesującego nas słowa, ale przyczyny są raczej odmienne, a przy tym znacznie starsze.
Rzeczownik pop ma charakter ogólnosłowiański, jego podstawą prawdopodobnie jest greckie słowo papas, a do polszczyzny trafił on za pośrednictwem najpierw staro-wysoko-niemieckiego i czeskiego, potem zaś także staroukraińskiego. W staropolszczyźnie występuje on w neutralnym i ogólnym znaczeniu ‘ksiądz’ – takie użycia znaleźć można już w najstarszych zabytkach polszczyzny, „Psałterzu floriańskim” z końca XIV w. czy tzw. „Biblii królowej Zofii” z połowy XV w. Już w wieku XV zaczyna się jednak, wyraźny zwłaszcza w wieku XVI, powolny proces specjalizacji znaczeniowej: pop coraz częściej bywa odnoszony do kapłanów prawosławnych (czasem w tekstach z tego okresu pojawia się konkretyzacja, np. pop ruski), a ksiądz – do katolickich. Od czasu unii brzeskiej w 1596 r. zaczyna pojawiać się także połączenie pop unicki oraz pop unita. Jednak już w XVIII w. widoczne jest zastępowanie go wyrażeniem ksiądz unicki, które lepiej pozwalało odróżnić kapłanów greckokatolickich od kapłanów prawosławnych, ale jest też związane z postępującą latynizacją i polonizacją unitów na terenach Rzeczypospolitej. Proces ten zakończył się w wieku XIX, kiedy pozostała już tylko para określeń pop (w odniesieniu do duchownych prawosławnych) i ksiądz (w odniesieniu do duchownych katolickich obrządku rzymskiego oraz unitów).
A co z nacechowaniem interesującego nas słowa? Otóż już w XVI w. następuje zjawisko wtórnego nabierania przez rzeczownik pop negatywnego nacechowania. Co ciekawe, z takim negatywnym, wręcz pogardliwym nacechowaniem jest on odnoszony pierwotnie do kapłanów katolickich – widać to jeszcze w wieku XIX, np. w tekstach Adama Mickiewicza. Jednocześnie jednak niechęć do prawosławia, kojarzonego z wrogim caratem, wzmożona zwłaszcza po kasacie unii, sprawiła, że o księżach prawosławnych nazywanych popami często mówiono z niechęcią, co przekładało się na wartościowanie przypisywane samemu temu określeniu.
Jak widać, historia rzeczownika pop, który w polszczyźnie dwukrotnie w różnych znaczeniach nabierał ujemnego nacechowania, jest bardzo ciekawa. A współczesność tego słowa zależy w dużej mierze od konkretnych kontekstów jego użycia, przede wszystkim zaś od świadomości oraz wrażliwości mówiących.
dr Tomasz Korpysz |