24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jedzenie na pocieszenie

Ocena: 0
3462
Idea comfort food, czyli jedzenia, które ma poprawić nam nastrój, sięga niepamiętnych czasów, a kultywowana jest zwłaszcza w krajach anglosaskich. Teoretycznie nie jest to wskazane – lekarze i dietetycy kładą nacisk na zdrowe, zbilansowane posiłki spożywane o regularnych porach. Gdzie zatem miejsce na mrożoną pizzę, tabliczkę orzechowej czekolady czy pół kilo krówek? Nigdzie! A przynajmniej nie często i nie w ramach pocieszania się, bo to rzeczywiście może się dobrze nie skończyć. Szczególnie wówczas, gdy jeden gorszy moment przeradza się w dni, a nawet tygodnie.

Idea comfort food, czyli jedzenia, które ma poprawić nam nastrój, sięga niepamiętnych czasów, a kultywowana jest zwłaszcza w krajach anglosaskich. Nie ma ona nic wspólnego z bezmyślnym zajadaniem smutków, którego konsekwencjami są żal i poczucie winy. Polega natomiast na tym, by jedzeniem przywołać uczucie spokoju, ciepła, harmonii. Na szczycie listy najpopularniejszych „pocieszaczy” króluje rosół – domowe remedium na grypę, katar i przemarznięcie, ale i na oblane kolokwium, podawane przez zatroskaną mamę czy babcię. W dalszej kolejności może być to herbata z malinową konfiturą, pachnące ciasto drożdżowe, kromka chleba z masłem i pomidorem...

Lista nie ma końca, każdy pamięta inne smaki dzieciństwa i beztroski. Warto sobie o nich przypomnieć właśnie teraz, gdy zimę mamy już nie tylko w kalendarzu, ale przede wszystkim za oknem, i gdy szybko zapadający zmrok sprzyja splinowi. Tym bardziej, że „jedzenie na pocieszenie” pomaga każdemu i nawet Marcel Proust wspomniał o nim w swojej powieści „W poszukiwaniu straconego czasu”: „Machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz [...]. Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty [...]. I nagle wspomnienie zjawiło mi się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii”.

Może zatem warto spróbować? Zaparzyć ulubioną herbatę i zimowym wieczorem poszukać straconego czasu z Proustowskimi magdalenkami?

MAGDALENKI (ok. 30 sztuk)

Składniki: 3 jajka, 120 g cukru pudru, 200 g mąki, pół łyżeczki proszku do pieczenia, dwie łyżeczki aromatu cytrynowego lub kwiatu pomarańczy, 100 g roztopionego masła, szklanka mleka

Sposób przygotowania: Masło rozpuścić w garnuszku na wolnym ogniu. W oddzielnym naczyniu zmiksować jajka i cukier do uzyskania białej gładkiej masy. Dolać aromat i ¾ porcji mleka, wciąż dokładnie mieszając. Następnie powoli dodawać mąkę i proszek do pieczenia, a na samym końcu masło i pozostałą resztę mleka. Odstawić na ok. 15 minut. Przygotować foremki do magdalenek, smarując je wewnątrz masłem i po odczekanym kwadransie wlać ciasto do ok. ¾ wysokości – magdalenki urosną! Wstawić do nagrzanego wcześniej do 240°C piekarnika i piec ok. 15 minut (po upływie połowy tego czasu można obniżyć temperaturę do 200°C). Magdalenki należy wyjąć z foremek od razu po wyjęciu z piekarnika i można jeść, gdy tylko przestaną parzyć w palce.

Maria Pawlik
fot. Maria Pawlik/Idziemy
Idziemy nr 1 (433), 5 stycznia 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter