Zupa owocowa należała w naszym domu do stałego repertuaru piątkowych obiadów
Miała jasnoróżowy kolor. Tak jak kokardki na końcu moich warkoczyków. To jednak nie śliczna pastelowa barwa, ale raczej słodkawy smak sprawiał, że w dzieciństwie tak lubiłam zupę wiśniową. Śliwkowa zawsze smakowała mi mniej. No i kolor też już nie był tak atrakcyjny.
Zupa owocowa należała w naszym domu do stałego repertuaru piątkowych obiadów. Latem przygotowywana ze świeżo zerwanych wiśni z dziadkowego sadu. Zimą z kompotów, których na szczęście ciągle pełno w domowej spiżarni. Zawsze była zabielana tłustym mlekiem (od naszej krowy) wymieszanym z odrobiną pszennej mąki i podawana z domowym makaronem. Przez lata tak wyglądał mój prywatny wzorzec z Sèvres zupy owocowej. Wydawało mi się, że po prosu nie może być inaczej.
Kulturowy szok przeżyłam na studiach, kiedy Asia – współlokatorka pochodząca z Zachodniopomorskiego – zabrała się do gotowania jagodowej. W rezultacie na talerzu znalazła się lekko przeźroczysta, ciemnofioletowa zupa z drobniuteńkim makaronem. Konsystencję rzadkiego kisielu zawdzięczała oczywiście mące ziemniaczanej, którą babcia i mama Asi „od zawsze” zagęszczały owocowe zupy. Ani śladu mleka czy śmietanki, ani śladu pastelowej barwy!
Jeszcze szerzej ze zdziwienia otwierałam oczy, gdy inna koleżanka zaczęła opowiadać o kulinarnym koszmarze swojego dzieciństwa. Ilona – pochodząca z kolei ze Świętokrzyskiego – wspominała, że babcia często serwowała im chamułę. Ta śliwkowa zupa przygotowywana jest na słodko, ale podawana z tłuczonymi ziemniakami. Niekiedy nawet okraszonymi tłuszczem ze skwarkami i cebulką. Dla dziecka mogło to być rzeczywiście trudne doświadczenie smakowe.
Po wysłuchaniu kolejnych opowieści o zupach wodnistych i zawiesistych, ze śmietaną i niezabielonych, ze świeżych i z suszonych owoców przestałam się już jednak dziwić. Teraz poszukuję tego typu receptur z rosnącą ciekawością. Bo przecież „owocówki” można gotować nie tylko na słodko. Jakiś czas temu prezentowaliśmy przepis na wytrawną zupę z książki Tessy Capponi-Borawskiej, w której głównym składnikiem oprócz jabłek jest korzeń pietruszki. Ciekawie smakuje też krem z gruszki i pietruszki z dodatkiem mleczka kokosowego. A jeśli już o egzotyce mowa, to modne ostatnio stały się chłodniki nie ze swojskiego ogórka, ale na przykład z mango czy banana.
Powrót do tradycji czy kulinarne wariacje? Polecam jedno i drugie. Póki sezon owocowy trwa.
Zupa jagodowa z kardamonem
Składniki: 2 szklanki jagód, 2 szklanki wody, 4-5 łyżek brązowego cukru, 5 ziaren kardamonu, mleko kokosowe, drobny makaron, sól.
Sposób przygotowania: Jagody wrzucić do garnka, zalać wodą, dodać cukier, kardamon i szczyptę soli. Gotować, dopóki owoce nie zaczną się rozpadać. Jeśli wolimy gęstszą zupę, lekko zredukować płyn. W razie potrzeby dosłodzić. Serwować z drobnym makaronem, przed podaniem do każdej porcji dolewając ok. pół szklanki mleczka kokosowego.