Nigdy nie byłam zaciekawiona starodawnymi zwyczajami żegnania zimy i postu: topieniem marzanny albo Judasza, pogrzebem garnka z żurem… I na pewno nigdy nie powieszę śledzia na drzewie.
fot. Barbara Wiśniowska
Wszyscy wokół tęsknią za wiosną, ciepłem i słoneczkiem – ale kiedy ono wychodzi zza chmur, nie zauważają tego zza ekranu komputera i nie korzystają z pięknej pogody. Wytłumaczenie zawsze się znajdzie: przymrozek, zimno, wieje, nie ma czasu.
Ja jestem cierpliwa, a może zbyt łatwo przywiązuję się do wszystkiego, co los przyniesie dobrego – nawet do zimy. Cieszę się z porannego szronu i niskich temperatur, bo może one nie pozwolą drzewom zakwitnąć przedwcześnie i zniszczyć plonów. Ucieszę się z marcowego śniegu. Wiem, że wiosna kiedyś nadejdzie – ani za wcześnie, ani za późno – i moja tęsknota za nią niczego nie zmieni. Staram się być uważna na małe radości: słoneczne błyski, cienie drzew na ścianach domów, śpiew ptaków, pączki krokusów. Lubię spędzić kilka chwil na spacerze lub poczytać na tarasie mimo zimna, nacieszyć się krótkimi chwilami słońca – zatem także wcześniej wstać, by ani chwili nie stracić. Tak jak w dzieciństwie wybiorę się do lasu i będę szukać pierwiosnków, przylaszczek i zawilców.
W kuchni za to będę przygotowywać śledzie na wszelkie możliwe sposoby.
ŚLEDZIE KAWOWE
Składniki: 500 g śledzi solonych | 4 cytryny | 4 łyżki kawy rozpuszczalnej lub mielonej | 2 łyżki gorczycy | 100 g cukru kokosowego | 100 g rodzynek | łyżka kardamonu w ziarnach | 100 g musztardy | 2 cebule
Sposób przygotowania: Przygotowanie nie jest trudne, ale na efekty trzeba poczekać. Śledzie kroimy na paski i moczymy w wodzie przez 15-30 minut, żeby nie były za słone. W 500 ml wrzątku krótko gotujemy gorczycę i kardamon, a gdy wystygnie, dodajemy sok wyciśnięty z 3 cytryn. Śledzie przekładamy plastrami cebuli, zalewamy marynatą na co najmniej 12 godzin. Kiedy smak śledzi będzie nam odpowiadał, przygotowujemy sos. Mieszamy sok z jednej cytryny z musztardą, cukrem, rodzynkami, kawą przyprawami z marynaty, śledziami i cebulą.