Tabele witamin

fot. Barbara Wiśniowska/Idziemy

Lubię te widoki, ale nie mogę o nich zapomnieć przy stole. Czy śliczne jabłuszko, które mam ochotę zjeść na drugie śniadanie, spotkałam już podczas mojej podróży? Czy ono nawąchało się spalin z tysięcy samochodów, zanim trafiło w moje ręce? Niania moich dzieci zwolniła się z pracy na roli i oznajmiła, że nigdy więcej nie zje warzyw. Odganiam te myśli. Przecież coś muszę jeść. Może kiedyś zaprzyjaźnię się z właścicielami sadu położonego daleko od szosy?

Rozmaite tabele tłumaczą nam, ile cudownych witamin i minerałów zawierają owoce, warzywa, mleko, mięso i zboża. Nie zawsze możemy wierzyć słowu pisanemu. Tabelek sprzed dekady możemy w ogóle nie czytać. Wiadomo już, że dzisiejsze warzywa i owoce są nawet o 80 proc. uboższe w witaminy i minerały. Oczywistym jest też, że marchewka uprawiana nad morzem będzie zawierała jod, ale ta rosnąca kilometr od plaży – już niekoniecznie. Jod jest bardzo ciężki, może nie dolecieć do warzyw. Inny skład chemiczny będzie miała marchewka rosnąca przy autostradzie, inny – ta agresywnie nawożona, a jeszcze inny – ta rosnąca na poletku, na którym wcześniej wybito chwasty trującymi preparatami. Podróże produktów spożywczych na koniec świata, ich długie przechowywanie i obróbka termiczna zabijają kolejną porcję witamin. W efekcie końcowym nieraz może się zdarzyć tak, że na nasz stół trafia żywność jałowa i bezwartościowa.

Warto zainteresować się produktami sezonowymi, świeżymi. Teraz trwa pora na orzechy włoskie. Jeśli nie jesteśmy na nie uczuleni, to powinniśmy wiedzieć, że kryje się w nich samo zdrowie: pakiet białek, błonnik, kwasy omega-3 i omega-6, potas, fosfor, magnez, cynk, mangan, witaminy z grupy B, foliany i aminokwasy. Orzechy są wymarzoną przekąską, można też z nich wyczarować słodycze bez konserwantów.

  Idziemy nr 47 (787), 22 listopada 2020 r.