Powrót do natury

Wiele osób po zimie skarży się na gorszą kondycję oraz na wzrost ciężaru ciała – a tu mamy zachętę do pozbycia się tego problemu, wystarczy spojrzeć przez okno. Drzewa i trawa zielone, świeci słońce, ptaki śpiewają – wszystko zaprasza do wyjścia na spacer. To bardzo ważne, bo kolor zielony działa bardzo korzystnie na naszą psychikę, do tego świeże powietrze i ruch – samo zdrowie! Mamy teraz czas, kiedy w ogródkach i na bazarach mamy w bród polskich owoców i warzywa – to też ważne, bo najbardziej potrzebne dla naszego odżywiania jest to, co rośnie w naszym klimacie. Dotyczy to zresztą nie tylko żywności, ale także ziół czy związków mineralnych.

Coraz częściej mówi się, że przyczyną wielu chorób, szczególnie nowotworowych oraz chorób z autoagresji, jest zakwaszenie organizmu. Jestem lekarzem już ponad 30 lat i myślę, że to bardzo słuszna uwaga. Najbardziej zakwaszają: mięso, słodycze i używki – mocna herbata i kawa. To produkty, które powinniśmy eliminować z diety.

Najzdrowsze, niepowodujące zakwaszenia, są kasze i warzywa, herbaty owocowe, woda z cytryną. Wskazane jest także spożywanie ryb i owoców.

Namawiam także, żeby bardziej słuchać swojego organizmu. Jeśli po zjedzeniu jakiegoś produktu źle się czujemy, to znaczy, że nam szkodzi i że należy go unikać – przyjęcie wówczas leku likwidującego daną dolegliwość jest dobre tylko doraźnie i jednorazowo. Ból często jest dobrodziejstwem, ostrzeżeniem, że dzieje się coś niedobrego. Powinien skłonić do szukania przyczyny, dlaczego tak jest. Czy to, co zjedliśmy było niedobre: nieświeże, zawierało jakieś toksyczne składniki, czy może jesteśmy chorzy i trzeba poszukać, na co.

Wiadomo, że są potrawy wyjątkowo ciężkostrawne; typowym przykładem jest bigos. Prawdopodobieństwo, że osoba z kamicą pęcherzyka żółciowego będzie miała po nim dolegliwości, a nawet napad kolki wątrobowej, jest bardzo duże; organizm w ten sposób woła, żeby mu nie szkodzić.

Kiedy widzę reklamy leków, których celem jest likwidowanie skutków głupoty – przejedzenia czy przepicia – zasmuca mnie to, bo natury nie da się oszukać i wcześniej czy później organizm powie „stop”.

Drugim niebezpiecznym zjawiskiem jest coraz częściej stosowanie leków, które mają likwidować objawy uboczne spowodowane przez inny lek. Przykładem jest sytuacja, kiedy przyszła do mnie pacjentka, u której po leku na nadciśnienie pojawiły się obrzęki. Od swojego lekarza dostała więc lek na obrzęki. Bardzo zdziwiło ją pytanie, dlaczego lek, który dawał obrzęki, nie został zamieniony na inny, który nie ma takiego objawu niepożądanego. Zdarza się oczywiście, że nie ma możliwości zamiany, są one jednak bardzo rzadkie.

Przypominają się dawne lata, kiedy mięso jadło się 1-2 razy w tygodniu, a słodycze były rarytasem. Może warto do tych zwyczajów wrócić. Wiosną i latem pokarmy powinny być mniej kaloryczne, za to bardzo ważne jest przyjmowanie wtedy dużej ilości płynów.

Idziemy nr 25 (611), 18 czerwca 2017 r.