Szymon ma 19 lat. Kocha Boga całym sercem i ma cierpliwość do modlitwy.
fot.pixabay.com/CC0Kiedyś ponad godzinę modlił się za pewnego chłopaka, żeby ten dał radę rzucić palenie. Jest wrażliwy i empatyczny. Jeździ na nartach i wygrywa zawody.
Urodził się jako drugie dziecko, a rodzice zostali zaskoczeni, że ma zespół Downa. Nic wcześniej na to nie wskazywało. Szok był duży, ale decyzja o pokochaniu go całym sercem była natychmiastowa. Najtrudniejsze były pierwsze miesiące, ale Bóg dodał im na wszystko sił.
Kuba ma 14 lat. Kocha swoje rodzeństwo i bardzo często wyraża Bogu wdzięczność za rodziców. Jest pełen radości i szczęścia. Jest typową duszą towarzystwa i „showmanem”. Uwielbia chodzić do szkoły.
Jest bliźniakiem. Już w ciąży okazało się, że jedno z dzieci będzie miało zespół Downa. Jego mama zachowała dziecko zdrowe, a on trafił do domu dziecka.
Pewna rodzina mająca trzech synów, w tym jednego z zespołem Downa, postanowiła przyjąć dziewczynkę, też z zespołem Downa. Gdy w ośrodku położono przed nimi teczkę z imieniem Jakub, byli zaskoczeni i zdezorientowani. Ale stwierdzili, że nie odrzucą potrzebującego dziecka ze względu na płeć. Przyjęli go.
Początki były bardzo trudne, bo chłopiec po roku w domu dziecka, choć najpierw był bardzo spokojny (jakby pogodził się ze swoim losem), przez zyskanie wreszcie uwagi zaczął mieć huśtawkę emocjonalną, w tym godzinami wył. Trwało to miesiącami. Dzięki Bożej pomocy nauczyli się go kochać i przeszli przez to zwycięsko.
Esterka była szóstym dzieckiem w rodzinie. Urodziła się przed czasem i okazało się, że jest letalnie chora – ma zespół Edwardsa. Takich dzieci nie da się leczyć, ale można im pomóc paliatywnie. Potrzebowała wsparcia w oddychaniu i była karmiona przez sondę. W szpitalu cała rodzina została potraktowana z wielkim sercem i zorganizowano nawet spotkanie z rodzeństwem.
Po 6 tygodniach wyszła do domu, a w opiece nad nią pomagało Warszawskie Hospicjum dla Dzieci. Cała rodzina była zangażowana w troskę o małą – jeden z braci skonstruował z klocków podajnik do strzykawki z mlekiem, żeby mama – w trakcie karmienia córki przez sondę – mogła drugą ręką ją głaskać; inny brat czuwał nad tabelką z rozpiską leków i godzin podawania; siostra często tuliła Esterkę w ramionach. Wszyscy nieustannie się modlili. Ten czas był bezcenny i tak potrzebny całej rodzinie.
Bóg wziął Esterkę do siebie 4 miesiące po urodzeniu. Doświadczenie niesamowicie trudne, a jednak rodzina patrzy z nadzieją w przyszłość – kiedyś znów się spotkają.
Szymon, Kuba i Esterka to rodzeństwo. Ich rodzice są moimi bohaterami i dobrymi przyjaciółmi. Nie tylko ukochali rodzone dzieci pomimo wad genetycznych, lecz także otworzyli swój dom na te porzucone. O takich historiach potrzebujemy dziś mówić, bo #BabiesLivesMatter.
P.S. Szerszą historię tej rodziny poznacie na moim kanale YT Żyj Pełnią Życia w odcinkach #58–#60.