„Sytuacja w Tunezji jest bardzo niebezpieczna, bo nasilają się protesty młodzieży, ale nie wiadomo, kto stoi za nimi stoi, kto nimi kieruje i do czego dąży" – uważa abp Ilario Antoniazzi, metropolita Tunisu. Przyznaje on, że trudno jest się dziwić młodym, bo sytuacja w kraju jest bardzo trudna. Pogłębia się ubóstwo, nie ma pracy, pandemia sparaliżowała turystykę, która jest główną gałęzią gospodarki.
Fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARAMetropolita Tunisu zaznacza zarazem, że po słynnej arabskiej wiośnie pozostało tylko wielkie rozczarowanie.
Zbyt szybko nazwano ją wiosną, bo od razu przyszła jesień. Najpoważniejsze jest jednak to, że w młodych pokoleniach brak poczucia odpowiedzialności za własne losy
– mówi abp Antoniazzi.
Jedną z rzeczy, którą robimy my jako Kościół, jest rozbudzanie w młodych nadziei, pokazanie im, że przyszłość jest w ich rękach, zależy od ich postawy. Robimy to przede wszystkim za pośrednictwem kościelnego szkolnictwa. A zatem choć jesteśmy mniejszością, choć nasze wspólnoty składają się przede wszystkim z obcokrajowców, to jednak poprzez szkolnictwo mamy wpływ na młodych Tunezyjczyków. Dlatego nasza praca jest bardzo ważna i doceniana. Odnoszę wrażenie, że Tunezja coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze znaczenia Kościoła katolickiego, zwłaszcza w tym okresie. Częściej niż w przeszłości jesteśmy też proszeni o wyrażenie naszej opinii. Władze chcą wiedzieć, co myśli Kościół na dany temat. Postrzegają Kościół jako swoistą latarnię, która może wskazać drogę, i jest to bardzo ważne. Wcześniej tego nie było. Teraz widzimy, że coraz częściej chcą poznać stanowisko Kościoła. Dla nas jest to oczywisty znak, że Kościół wykonuje tu dobrą pracę i mamy nadzieję, że Pan będzie nam w tym błogosławił.
– powiedział Radiu Watykańskiemu abp Antoniazzi.
Fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA