26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Skworc: niedziela jest dla każdego

Ocena: 0
864

Źródła doktryny o niedzieli są biblijne: Bóg stwarzał świat i w siódmym dniu odpoczął, człowiek stworzony na Jego podobieństwo też powinien pracować, a w siódmym dniu odpocząć – mówi metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Zachodniemu.

– Najwyższy czas „zwrócić to, co człowiekowi zostało zabrane” – wolne niedziele.

Publikujemy wywiad z metropolitą katowickim abp. Wiktorem Skworcem, który ukazał się 27 sierpnia br. na łamach "Dziennika Zachodniego":


Elżbieta Kazibut, "Dziennik Zachodni": Pewnie Księdza Arcybiskupa nie zaskoczę wiedzą, że w czasie studiów odbył Ksiądz Arcybiskup obowiązkowy roczny staż pracy w kopalni "Walenty – Wawel" w Rudzie Śląskiej. To były lata siedemdziesiąte, czyli czasy, kiedy o społecznej odpowiedzialności biznesu nikt w Polsce nie słyszał. Jak Ksiądz Arcybiskup sądzi – dzisiaj poszanowanie pracy jest wystarczające?

Abp Wiktor Skworc: Staż pracy na kopalni był i pozostaje niezapomnianym doświadczeniem. Przeskok – od obowiązków studenta do zadań dołowego pracownika kopalni – nie był łatwy, ale pouczający.

Lata siedemdziesiąte to czas PRL–u, kiedy nie było mowy o społecznej odpowiedzialności biznesu. Państwowe zakłady pracy – przede wszystkim przemysł ciężki – były nastawione na produkcję i to za wszelką cenę, za cenę zdrowia człowieka pracy i niszczenia środowiska naturalnego. Prywatna działalność gospodarcza była niszowa, nękana domiarami, ograniczana. System komunistyczny kwestionował własność prywatną, prawo człowieka do wolnej działalności gospodarczej i nie respektował praw robotniczych. Często sama praca była traktowana jako narzędzie zniewolenia.

Doświadczenie spotkania z człowiekiem pracy, pozyskane również w czasie piekarskich pielgrzymek, oraz samej pracy w systemie komunistycznym było z pewnością dla Jana Pawła II jednym z impulsów do napisania encykliki o pracy ludzkiej Laborem exercens (1981), która jest syntezą i kulminacją wcześniejszych refleksji Kościoła na temat pracy. Zainicjowała ona szeroką dyskusję z tak inspirującymi głosami, jak chociażby Rozważania o etyce pracy z 1986 roku autorstwa ks. prof. Józefa Majki.

Na forum międzynarodowym dopiero pod koniec 1997 roku doszło w Nowym Jorku do nawiązania współpracy pomiędzy organizacjami, które pracowały nad stworzeniem i wdrożeniem standardów społecznej odpowiedzialności w firmach, np. social responsability (SR), znany jako norma ISO 26000, funkcjonuje zaledwie od nieco ponad 10 lat.

Jednak zarówno wówczas, jak i dzisiaj, główną przesłanką stworzenia możliwości weryfikacji zasad społecznej odpowiedzialności było coraz głośniej wyrażane powszechne niezadowolenie wynikające z faktu obserwowanej sprzeczności pomiędzy wartościami i zasadami głoszonymi przez firmy a codzienną praktyką.

Bazując na tych doświadczeniach, można stwierdzić, że kwestia poszanowania pracy wciąż domaga się przemyśleń i konkretnych działań. I to dwutorowych: zarówno odnoszących się do „poszanowania pracy”, jak i „poszanowania w pracy”, a więc w aspekcie podmiotowym i przedmiotowym. W tym pierwszym istotne jest ukazanie sensu pracy, w drugim – chodzi o odpowiadające ludzkiej godności warunki pracy i jej sprawiedliwe wynagradzanie. Warto zapamiętać jedno fundamentalne stwierdzenie z wyżej wspomnianej encykliki: „pierwszą, podstawową wartością pracy jest sam człowiek – jej podmiot”.
 

W jednej ze swoich homilii powiedział Ksiądz Arcybiskup, że praca jest fundamentem życia społecznego, ale: ,,Przedmiotowe traktowanie człowieka pracy wzbudza nieustannie nasz niepokój, szczególnie wtedy, gdy odbiera czas przeznaczony na rozwój duchowy”. W tej homilii wybrzmiał wyraźnie głos Księdza Arcybiskupa o wolne od pracy niedziele. Jeśli tak się stanie, pracownicy mogą stracić dodatkowe pieniądze za nadgodziny. A co zyskają?

Coś, czego nie można nigdzie kupić za żadne pieniądze. Czas. Chrześcijańska tradycja kulturowa ukształtowana na kontynencie europejskim zawsze mocno akcentowała religijny charakter niedzieli. Źródła doktryny o niedzieli są biblijne: Bóg stwarzał świat i w siódmym dniu odpoczął; człowiek stworzony na Jego podobieństwo też powinien pracować, a w siódmym dniu odpocząć. I przez wieki zasada ta – jako Boża ochrona człowieka pracy – była respektowana a nawet wzmocniona m.in. licznymi świętami w kalendarzu i przykazaniami kościelnymi. Dzień Pański jawił się nie tylko jako dzień odpoczynku, ale przede wszystkim jako prawdziwe chrześcijańskie święto. W praktyce zachowanie sakralnego znaczenia niedzieli oznaczało celebrację obecności Boga w życiu człowieka i było przeżywane jako dzień Paschy Pana, Jego przejścia ze śmierci do życia. Radość dzielona z bliskimi, w rodzinie, wśród przyjaciół i sąsiadów, a tym samym zawiązywanie i wzmacnianie relacji i więzi społecznych potrzebuje czasu. Wolna niedziela stwarza taką możliwość.

A współczesna europejska kultura postmodernistyczna, przeniknięta silnymi procesami sekularyzacji, podała w wątpliwość nie tylko sam sposób spędzania dnia świątecznego, ale zredukowała go do wymiaru „czasu wolnego”, do zwykłego odpoczynku zamiast odpoczynku w Bogu. Na dodatek ten „wolny czas”, trzeba spędzać!

Ważny głos w tej sprawie zabrał w roku 1998 Jan Paweł II w liście apostolskim Dies Domini, w którym zaapelował, aby „wierni uświadomili sobie wyraźnie, jak nieodzowną wartością jest [niedziela] w życiu chrześcijańskim”. Równocześnie przypomniał o obowiązku świętowania w różnorakich wymiarach tego dnia: przez udział w Eucharystii i przez odpoczynek w duchu chrześcijańskiej radości i braterstwa.

Zadaniem pozostaje formacja do pełnego przeżywania czasu świątecznego, ponowne nauczenie się wypoczynku. Pozwoli Pani, że przytoczę fragment wywiadu, którego udzieliłem w czerwcu br. tygodnikowi „Idziemy” w kontekście ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, aby się rozprawić argumentami ekonomii o stratach, jakie poniesie gospodarka i sami pracujący; argumentami, które już słyszeliśmy, zmagając się o przywrócenie świątecznego charakteru uroczystości Objawienia Pańskiego, 6 stycznia: 

„To są stereotypy i – proszę wybaczyć – jednak forma szantażu. Z jednej strony oczywista logika: mniej pracy to mniej zarobku, z drugiej zaś droga po równi pochyłej: jak najniżej wyceniać godzinę ludzkiego wysiłku, by człowiek pozostał wdzięczny, że ktoś go łaskawie zatrudnia! To jest bardzo niedobry trend, nie do pogodzenia z elementarnym poczuciem sprawiedliwości!

Stopień rozwoju cywilizacji społeczeństwa nieodłącznie powiązany jest z tym, na ile człowieka się szanuje. I nie chodzi mi tu nawet o tę prostą zależność, że to właśnie społeczeństwa wysokorozwinięte w niedziele, częściowo również w soboty, mają zamknięte supermarkety i pozwalają obywatelowi wypocząć. Chodzi o godziwość: godziwość uzyskiwania przez jednostkę środków na utrzymanie siebie i rodziny wobec godziwości uzyskiwania przychodów przez tych, którzy tę jednostkę zatrudniają”.

We wspomnianym wyżej liście Jan Paweł II czwarty rozdział zatytułował Dies hominis, czyli dzień człowieka jako określenie niedzieli, dokładnie: dzień będący własnością człowieka. I o to właśnie chodzi. By niedzielę zwrócić człowiekowi. Każdemu człowiekowi. Bo niedziela nie jest luksusem, ekskluzywnym zbytkiem dla bogatych. Niedziela jest dla każdego. A państwo powinno ją chronić prawem, jako fundamentalne społeczne spoiwo, jak świętość!
 

Przedsiębiorca to człowiek ciężkiej pracy – znamy takich wielu. Czy Ksiądz Arcybiskup nie sądzi, że stawianie w opozycji pracodawcy i pracownika szkodzi? Jest przecież różnica między zyskiem a wyzyskiem.

Do pierwszych słów tego pytania muszę dodać jeszcze dwa: pracy – odpowiedzialnej i niebezpiecznej.

W pewnym sensie ta opozycja pracodawca – pracownik jest naturalna, jednak celem powinno być jak najlepsze ułożenie wzajemnych relacji. Antagonizowanie jest łatwiejsze, współpraca trudniejsza.

W drugiej połowie XIX wieku francuski uczony Henri Perin zauważył, że nędza, kryzysy i klęski społeczne wynikają z naruszenia zasady miłości bliźniego, z której wyrasta nakaz wyrzeczeń. Z wyrzeczeń, oszczędności, powściągliwości, umiarkowania pochodzą harmonia stosunków społecznych i dobrobyt, ponieważ wyrzeczenie się nadmiernej konsumpcji jest źródłem akumulacji, wzrostu liczby ludności i zatrudnienia. Celem produkcji nie powinna być zatem maksymalizacja bogactw, lecz uzyskanie skromnego dostatku gwarantującego niezależność i godność człowieka.

Wróćmy jeszcze do relacji pracodawca – pracobiorca, która przyjmuje formę umowy o pracę. Podpisuje się wzajemne zobowiązania. Obie strony winny się wywiązywać ze zobowiązań; zarówno pracodawca, jak i pracobiorca. Respektowanie umowy owocuje zaufaniem, stabilizacją, a w życie społeczne wnosi społeczny pokój. W takich – powiedzmy idealnych relacjach – następuje nawet relatywizacja związków zawodowych.

A wracając do zasadniczego wątku pytania: Jan Paweł II chyba najbardziej trafnie i syntetycznie ujął wzajemne, podkreślam, wzajemne prawa i obowiązki pracodawców i pracowników podczas homilii wygłoszonej w 1997 roku w Legnicy. Mówił wtedy: „Zwracam się tu przede wszystkim do tych braci w Chrystusie, którzy zatrudniają innych. Nie dajcie się zwodzić wizji szybkiego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was wyrzutem i oskarżeniem. Tych zaś, którzy podejmują jakikolwiek rodzaj pracy, zachęcam: spełniajcie ją odpowiedzialnie, uczciwie i solidnie. Podejmujcie obowiązki w duchu współpracy z Bogiem w dziele stwarzania świata. «Czyńcie sobie ziemię poddaną» (por. Rdz 1,28). Podejmujcie pracę w poczuciu odpowiedzialności za pomnażanie dobra wspólnego, które ma służyć nie tylko temu pokoleniu, ale wszystkim, którzy w przyszłości zamieszkiwać będą tę ziemię – naszą ojczystą, polską ziemię”.
 

O. Leon Knabit OSB pisze w książce Nie samą pracą człowiek żyje, że można być naprawdę wolnym, że uczciwa praca zawsze przynosi zysk. Znam ludzi, także wśród przedsiębiorców, którzy powiedzieliby, że to ,,pobożne życzenia”, a rzeczywistość w gospodarce ,,skrzeczy”. Jakie jest zdanie Księdza Arcybiskupa na ten temat?

Czasem zbyt łatwo niektórzy usprawiedliwiają się słowami: „pobożne życzenia”. U podłoża takiego stwierdzenia może stać szkodliwe kwestionowanie norm i zasad. Może mówiący te słowa lekceważą spokojne sumienie jako wartość samą w sobie!

Analizując zaś złożoną problematykę, o której rozmawiamy, dochodzić będziemy do kilku podstawowych konkluzji, z których bolesną jest ta, że żyjemy w świecie odwróconych hierarchii wartości i rozmytych pojęć. „W normalnym systemie podatkowym handlowało się realnie i płaciło się podatki; w obecnym handluje się fikcyjnie i dostaje się zwrot podatków” – napisał niedawno Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Także papież Franciszek podczas naszego ostatniego spotkania w Krakowie podkreślał owo zaburzenie ładu. „Młodzi nie mają kultury pracy, bo nie mają pracy” – stwierdził. Stąd szerzy się przekonanie, wspierane zresztą ideologicznie, że wszystko jest płynne, krótkotrwałe, że nie warto poświęcać się temu, co przekracza horyzont „tu i teraz”.

Papież Benedykt XVI źródło to nazywał cupiditas – chciwością, papież Franciszek mówi o tym, że „popadliśmy w bałwochwalstwo pieniędzy”, które wyraża się w tym, że „mężczyzna i kobieta nie są już na szczycie stworzenia, tam umieszcza się bożka-pieniądz, a wszystko jest kupowane i sprzedawane za pieniądze. W centrum stawia się pieniądze”. I ze względu na nie ludzie są wyzyskiwani.

Rzeczywiście, Kościół i chrześcijaństwo być może pozostają dzisiaj w świecie jedną z nielicznych ostoi wolności i racjonalności. Także w przywracaniu właściwej miary rzeczy w dziedzinie aktywności ekonomicznej. Stąd tak mocne wołanie o powrót do logiki daru, do bezinteresowności, o przywrócenie człowieka człowiekowi.

W odniesieniu do przedsiębiorców doskonałe treści zawiera wspomniany już dokument Powołanie lidera biznesu, ogłoszony przez Papieską Radę „Iustitia et Pax” w 2012 roku. Stwierdza się w nim, że gospodarka rynkowa musi być oparta na dążeniu do wspólnego dobra w wolności, lecz wolność bez prawdy prowadzi do nieładu, niesprawiedliwości i rozwarstwienia społecznego. Bez wiodących zasad i prawego przywództwa przedsiębiorstwo może stać się miejscem, w którym dążenie do korzyści doraźnych zwycięża nad sprawiedliwością, władza bierze górę nad mądrością, narzędzia techniczne oddziela się od ludzkiej godności, a własny interes marginalizuje dobro wspólne.
 

"Pracuję, żeby móc żyć" (w domyśle: nie lubię swojej pracy, pracuję, bo muszę), a „żyję, by pracować” (w domyśle: nie mam życia poza pracą). Jak – zdaniem Księdza Arcybiskupa – znaleźć umiar, gdzie jest ten ,,złoty środek” między pracoholizmem a brakiem poszanowania pracy? 

Najpierw słów kilka o samej pracy, której po roku 1989 zabrakło młodemu pokoleniu; rozpoczął się exodus młodzieży i rodzin za granicę, gdzie była praca i bogata opieka państwa nad rodziną. Milionowa migracja za pracą to poważne oskarżenie wobec tych, którzy wtedy wzięli odpowiedzialność za nasz kraj. Dziś mówi się o spadku bezrobocia, a Polska staje się coraz bardziej rynkiem pracobiorców; poszukuje się chętnych do pracy, osób wykwalifikowanych. Niemniej jednak powiedzenie młodemu, często dobrze wykształconemu człowiekowi: „nie jesteś tu potrzebny, wyjeżdżaj”, może być doświadczeniem traumatycznym. I pewnie dla wielu było, bo się rozstali z ojczyzną na zawsze.

Nauczanie społeczne Kościoła podpowiada, że praca człowieka jest wielowymiarowa: w pierwszy wymiar wpisane są zdolności człowieka do wytwarzania dóbr gospodarczych. Z drugiego wypływa stwierdzenie, że praca jest miarą godności człowieka, przez którą przekracza on samego siebie, doskonaląc swe właściwości duchowe, psychiczne, moralne i biologiczne. I wreszcie człowiek poprzez pracę przyczynia się do wzbogacenia ludzkości w wartości kultury. Te trzy aspekty towarzyszą procesowi pracy w każdym miejscu i pokoleniu.

Doświadczenie wskazuje jednak, że możemy mówić o istnieniu swego rodzaju antypracy czy też nie-pracy. Z taką rzeczywistością mamy do czynienia wtedy, gdy działanie zamiast doskonalić człowieka czy tworzyć dobro i dostarczać nowych wartości, powoduje zniszczenie i pomniejszanie dobra. To przypadek zarówno pracoholizmu, jak i lekceważenia pracy, wyrażający się m.in. w celowym trwaniu na tzw. bezrobociu. Między tymi zjawiskami są cenione na Górnym Śląsku: pracowitość, poczucie obowiązku i religijność!

To duchowość chrześcijańska wypracowała zasadę cenną i sprawdzoną w historii – chodzi o znaną regułę benedyktyńską ora et labora – módl się i pracuj. Rzeczywiście, człowiek realizuje się w tych dwóch wymiarach życia, a ich harmonijne połączenie nadaje życiu bardzo potrzebną i pożądaną równowagę. Dobrze ilustruję tę zasadę obraz łodzi wyposażonej w dwa wiosła; pracując / wiosłując tylko jednym, nigdy nie dotrzemy do celu!

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter