28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bez przesady!

Ocena: 4.9
1331

Przebodźcowane dzieci za kilka lat będą zmęczone życiem, przytłoczone nadmiarem, wypalone.

fot. pexels.com

Patrząc na realia, w tym na własną rodzinę, nie mogę opędzić się od myśli, że nasze życie ze wszystkich stron przytapiają fale przesady i braku umiarkowania. Dotyczy to wielu aspektów, nie tylko tradycyjnego „nieumiarkowania w jedzeniu i piciu” – chociaż plagi otyłości i alkoholizmu pokazują, że jest tu coś na rzeczy. Jednak to tylko mały wycinek problemu, bo tak naprawdę nadmiar i przesada wypełzają dosłownie z każdego kąta i kącika naszego życia.

„Umiarkowanie jest cnotą moralną, która pozwala opanować dążenie do przyjemności i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych” (KKK 1809).

W panującym obecnie systemie „dzieciocentrycznym” od samego początku, a nawet jeszcze wcześniej, zanim mały człowiek pojawi się na świecie, czekają już na niego sterty rzeczy: ubranek, zabawek, kosmetyków… a ta szalona karuzela dopiero nabiera rozpędu. Potem z każdej strony dziecko bombardowane jest nadmiarem bodźców – dźwięków i kolorów (bo przecież ważna jest wczesna stymulacja, żeby zapewnić optymalny rozwój i nie zaprzepaścić życiowej szansy już u progu przedszkola). Szaleństwo zajęć dodatkowych, już dla przedszkolaków, którym tak bardzo potrzeba czasu na przytulenie się do mamy, wygłupy z tatą, rodzinne zrobienie kolacji czy nawet zwykłych chwil na tak zwane „nudzimisię” – często stających się polem, na którym kiełkują wspaniałe, pełne fantazji pomysły na twórczą zabawę (o ile tylko rodzice nie pękną i wytrzymają presję na włączenie kolejnej bajki). Niektórzy, znani mi osobiście uczniowie wczesnej podstawówki, tęsknie wyglądają niedzieli, bo to jedyny w tygodniu dzień bez zajęć dodatkowych. Dzieci te za kilka lat będą już zmęczone życiem, przytłoczone nadmiarem i intensywnością wrażeń, po prostu wypalone. Maluchy wpatrujące się błędnym wzrokiem w stertę nowych zabawek pod choinką. Za dużo, by ogarnąć, za dużo, by tak naprawdę się ucieszyć, za dużo, by na którejkolwiek skupić się na dłużej.

Jako żona i mama w naturalny sposób miewam często skojarzenia kulinarne. Otóż: zamiast uczyć nasze dzieci smakować życie kawałek po kawałku, delektując się nim i starannie przeżuwając każdy kęs, my sami przymuszamy je często do łykania go w pośpiechu, wielkimi kawałami, bez rozgryzania i czasu na przetrawienie. To zawsze prędzej czy później kończy się bólem brzucha i niestrawnością (w najbardziej optymistycznym wariancie). Z jednej strony otaczamy dzieci nadmiarem troski i uwagi, chroniąc je przed kontaktem z realnym życiem w różnych jego naturalnych przejawach, jak zimno, głód czy ból rozbitego kolana. Ktoś powiedział, że niektórzy rodzice najchętniej owinęliby swoje dzieci folią bąbelkową, aby przypadkiem nie zmarzły albo „nie uraziły swej stopy o kamień”. Z drugiej strony beztrosko pozwalamy im błąkać się po manowcach Internetu. Umiarkowanie i liczba znaków obowiązują każdego, więc doczytajcie sobie, kochani, sami: adhortacja „Amoris laetitia”, rozdział „Gdzie są dzieci?”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter