Niepodległa Polska, która w 1918 r. musiała odbudować wszystkie struktury państwowe, potrzebowała zaledwie roku na uhonorowanie weteranów powstania styczniowego.
W Polsce po roku 1989 na podobny akt wobec „antykomunistycznego powstania żołnierzy wyklętych” nie było miejsca – jak pisze Jarosław Szarek we wstępie do najnowszej książki Joanny Wieliczki-Szarkowej „Bohaterskie akcje żołnierzy wyklętych”.
Kiedy w 1945 r. wolny świat świętował zakończenie wojny, oni bili się z wojskami NKWD, KBW oraz grupami operacyjnymi UB i MO, niepogodzeni z wyrokiem jałtańskim. W książce znajdziemy przykłady akcji rozbijania posterunków, aresztów i więzień oraz uwalniania zatrzymanych przez bezpiekę: prawie 4 tys. osób.
Żołnierze antykomunistycznego powstania – z Matką Bożą na piersiach i orłem w koronie na czapkach – chcieli chronić Polaków przed samowolą komunistycznej władzy. Jednak, jak z rozżaleniem komentował Zdzisław Broński „Uskok”, od 1948 r. strzały milkły, a rósł oportunizm społeczeństwa. Nie chciało ono, czy może nie było w stanie, w nieskończoność walczyć – musiało jakoś żyć.
Opowieść płynie wartko, a żołnierze wyklęci sami są narratorami 16 opowieści. Książka zawiera indeks osób i skrupulatnie opracowaną bibliografię.
Joanna Wieliczka-Szarkowa, „Bohaterskie akcje żołnierzy wyklętych”, Wydawnictwo AA, Kraków 2016
Monika Odrobińska |