Burmistrz Bolonii Virginio Merola walczy z potrawą "spaghetti po bolońsku", twierdząc - tak jak wielu włoskich szefów kuchni - że nie ma takiego dania w tradycji kulinarnej. - To dziwne, czy nawet wstyd, być znanym na świecie z powodu czegoś, co nie istnieje - mówi.
Fot. pxhere.com / CC0Tym samym burmistrz miasta, uważanego za jedną z kolebek znakomitej włoskiej kuchni włączył się w ogólnokrajowy spór na temat spaghetti alla bolognese. Według zwolenników tradycji danie to, serwowane w restauracjach na całym świecie jako symbol Italii, w ogóle nie istnieje. Również we Włoszech można tę potrawę spotkać w wielu lokalach głównie dla turystów.
Makaron po bolońsku, czyli z mięsno-pomidorowym sosem ragu, podawany jest w stolicy regionu Emilia-Romania wyłącznie ze wstążkami, tagliatelle. Znani szefowie kuchni na czele z Massimo Botturą - właścicielem restauracji uznanej za najlepszą na świecie, tłumaczą, że tylko taki makaron dobrze łączy się z sosem z mięsa. Na spaghetti sos ślizga się - tłumaczą obrazowo kulinarni eksperci.
Poparł ich burmistrz Merola, argumentując, że spaghetti po bolońsku to całkowite zaprzeczenie lokalnej kuchni. W mediach społecznościowych zaczął publikować zdjęcia menu restauracji za granicą, gdzie potrawa ta jest podawana. Poprosił również o przysyłanie podobnych fotografii.
Dziennik "Il Messaggero" podał, że przeciwko inicjatywie burmistrza zaprotestował działający w Bolonii komitet obrońców oryginalnych przepisów, wytykając mu nieznajomość historii.
- Same władze Bolonii przygotowywały takie spaghetti w XIX wieku dla uboższych warstw społecznych. Nasz burmistrz powinien uznać wartość historyczną i społeczną tego dania zamiast je atakować" - stwierdził rzecznik komitetu Gianluigi Mazzoni.
Następnie zapewnił: - Spaghetti po bolońsku istnieją. Potwierdzają to dokumenty począwszy od XVI wieku. Twierdzenie czegoś przeciwnego jest historyczną nieścisłością. Zdaniem Mazzoniego trwająca polemika jedynie wyrządza szkodę tradycji miasta.