Jak co roku Francja uczciła swoje święto – 14 lipca – wielką defiladą wojskową na Polach Elizejskich w Paryżu.
Uroczystości, w których wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych z prezydentem Emmanuelem Macronem na czele, przyciągnęły tysiące osób. Prezydent rozpoczął świętowanie tradycyjnym przeglądem wojsk na Polach Elizejskich, w odkrytym samochodzie towarzyszył mu szef sztabu gen. François Lecointre, a za nimi przemaszerowało 4 290 żołnierzy, jechało 220 pojazdów wojskowych oraz 250 żołnierzy Gwardii Narodowej na koniach, a także 64 samoloty i 30 śmigłowców. Na Polach Elizejskich i Polach Marsowych tysiące ludzi z chorągiewkami w narodowych barwach! Jakoś nie zauważyłam, żeby jacyś polscy dziennikarze czy publicyści – ci, którym zazwyczaj nie brakuje jadu w komentowaniu ojczystych rocznicowych wydarzeń – narzekali w tym dniu na „hurrapatriotyzm” Francuzów, może nawet rozdęty do „ksenofobicznych wymiarów”, albo żeby z ironią omawiali demonstrowany z tej okazji wizerunek potężnej francuskiej armii i silnego państwa.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 29 (667), 22 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 sierpnia 2018 r.