16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Chrześcijanie na arenie

Ocena: 0
2156

W drodze po władzę partie chadeckie zatraciły chrześcijańskie wartości – mówi Vladimír Palko.

fot. Monika Odrobińska/Idziemy

Z Vladimírem Palką, słowackim uczonym i politykiem, rozmawia Monika Odrobińska

Na okładce Pańskiej książki „Lwy nadchodzą” widzimy głowę Marksa na czołgu z tęczowymi flagami. To są te tytułowe lwy?

Ta książka, którą polscy czytelnicy dostali ostatnio do rąk, na słowackim rynku ukazała się w 2012 r. Pokazuję w niej mechanizm i przebieg rewolucji w Europie Zachodniej i USA, która od lat 60. XX w. rozprzestrzenia się na cały świat. Wymierzona jest przeciw rodzinie i życiu.

Jednym z najważniejszych zagrożeń naszej cywilizacji jest demografia – niektóre społeczeństwa zachodnie nie rodzą dostatecznej liczby dzieci, która pozwoliłaby na przetrwanie tej cywilizacji jako zachodniej. Dalej: staliśmy się społecznościami rozdartymi konfliktami społecznymi i kulturowymi. Prawa strona chce utrzymania tradycyjnych wartości chrześcijańskich i konserwatywnych; lewa lansuje wyzwalanie od zasad. Przy czym nie jest to wyzwolenie – to tyrania, która ludziom zamyka usta.

Amerykański profesor, który definicję małżeństwa przedstawi jako związek kobiety i mężczyzny, musi liczyć się z utratą pracy. Właściciel małego hotelu w USA czy Wielkiej Brytanii, który pokoje z łóżkami małżeńskimi chciałby wynajmować wyłącznie małżonkom, zostanie ukarany, a jego biznes splajtuje – zostanie bez środków do życia. Kanadyjska aktywistka pro-life Linda Gibbons tylko stoi przed kliniką aborcyjną i się modli; z tego tytułu 11 lat z przerwami spędziła w więzieniu.

Analizuje Pan powiązania tej rewolucji z rewolucją bolszewicką w ZSRR. Ktoś mógłby powiedzieć: gdzie Rzym, gdzie Krym?

Mają one podobne korzenie, sięgające ideologii marksistowskiej. Centrum komunizmu była Moskwa, ale sympatyków ideologia miała także na Zachodzie. W latach 50. XX w. odczuto, że komunizm nie przetrwa, że traci na popularności. Tym bardziej, że społeczeństwa zachodnie zaczęły szukać nowej „miłości”. Znalazły ją w rewolucji antropologicznej – jej żniwo zbieramy dziś w postaci szerzącej się ideologii gender, nacisków na edukację seksualną typu B, propagandę środowisk LGBT+, tzw. małżeństw jednopłciowych.

Kiedy pisałem książkę w 2012 r., ideologia gender była ledwo wspominana, dziś to duże wyzwanie. Przekazuje ona irracjonalny obraz człowieka jako twórcy samego siebie, a innym nie wolno tego kwestionować. Trzeba liczyć się z karami za nazwanie kogoś mężczyzną, bo akurat tego dnia on mógł czuć się kobietą.

O konwencji stambulskiej mówi się jako dokumencie antyprzemocowym. Historię ludzkości przedstawia ona jako historię walki płci. Przypominam, że marksizm historię opisywał przez pryzmat walki klas. W książce szerzej opisuję mechanizm przejścia od komunizmu typu sowieckiego do nowej ideologii lewicowej.

Pisze Pan też, że choć w walce z komunizmem najwięcej do powiedzenia miały instytucje chrześcijańskie, to po jego upadku społeczeństwo jest wdzięczne partiom antychrześcijańskim. Czy w Brukseli może się narodzić nowy komunizm?

Komunizm może jeszcze zrobić zawrotną karierę w instytucjach europejskich. Widzieliśmy to choćby 15 lat temu, gdy kandydujący na stanowisko eurokomisarza Rocco Buttiglione przegrał, bo stało za nim zaplecze katolickie.

Na tym tle próby obrony tradycyjnych wartości jawią się jako fiasko partii chrześcijańsko-demokratycznych. Co o ich degeneracji może Pan powiedzieć jako członek takiej partii?

Po II wojnie światowej Europa musiała zmierzyć się z trzema wyzwaniami. Po pierwsze, z odbudową gospodarki – i to się udało w przeciągu dwóch dekad. Po drugie, z zatrzymaniem sowieckiego komunizmu – to także się powiodło. W latach 60. XX w. pojawiło się trzecie wyzwanie: obrona tradycyjnych wartości przed rewolucją antropologiczną. Duch czasów działa przeciw tym ugrupowaniom, trudno im się temu duchowi przeciwstawić.

Ale partie chadeckie od tego są!

Niestety, siły, które powinny krzewić wartości chrześcijańskie, zawiodły. Trawi je moralne i ideologiczne zepsucie; w drodze po władzę, prowadzącą przez kompromisy, zatraciły swoje chrześcijańskie wartości. Jedną z przyczyn jest zwyczajnie ludzka słabość, którą obserwowałem w łonie mojej partii chrześcijańsko-demokratycznej [Konserwatywni Demokraci Słowacji – przyp. red.]. Media są głównie liberalne, konserwatywne stanowią rzadkość. Chrześcijańscy demokraci, chcąc dobrze wypaść w mediach głównego nurtu, kreują swój wizerunek na oświeconych, umiarkowanych konserwatystów. To gra, którą nazywam wepchnięciem kolegi pod autobus.

W rezultacie pod tym autobusem lądują wszyscy, którym na sercu leżą tradycyjne wartości…

Otóż to. Proces ten doprowadził do marginalizacji, a nawet prześladowań chrześcijan w Europie Zachodniej i USA. Tytuł mojej książki jest metaforą odnoszącą współczesną sytuację do położenia pierwszych chrześcijan. W starożytnym Rzymie byli oni rzucani na pożarcie lwom. Prześladowania, z jakimi mamy dziś do czynienia, nie mają krwawego charakteru, nie są też tak silne jak za komunizmu. Nadal jednak noszą znamiona prześladowań. Grypa nie jest tak poważna jak nowotwór, wciąż jednak jest chorobą, która w przypadku zaniechania leczenia może wywołać poważne komplikacje.

Jaka jest więc recepta na tę „grypę”?

Jeśli chodzi o walkę z komunizmem, to Polska i Słowacja miały wiele wspólnego: i u nas, i u was zwalczali go głównie chrześcijanie. Stanowili wtedy siłę narodu. Uważam, że środowiska konserwatywne i chrześcijańskie Polski i Słowacji powinny dziś współpracować. Nie ukrywam, że w Polsce jesteście w o wiele lepszej sytuacji niż my chrześcijanie na Słowacji. To, co u was widzę – silna społeczność chrześcijańska – nie występuje w żadnym innym państwie europejskim.

Oj, żebyśmy od tych komplementów nie osiedli na laurach.

Właśnie o to chodzi: to, że macie tę siłę, nie znaczy, że nie może ona zostać osłabiona. To od pojedynczych ludzi – szeregowych członków społeczeństwa – zależy, czy ta siła ocaleje. Duch chrześcijański nie zaginął, ale jest zagrożony.

Z wojny kulturowej nie wyjdziemy obronną ręką, jeśli opierać się będziemy wyłącznie na polityce. Polityka kieruje się własnym interesem, koniunkturą. Na ocalenie tradycyjnych wartości mamy wpływ poprzez świadectwo życia: czy zawieramy małżeństwa, czy żyjemy w konkubinacie, jak powołujemy dzieci na świat, jak je potem wychowujemy, czy przekazujemy im wiarę. To ma większy wpływ na nasze życie i kondycję całego narodu niż wygrana jednej czy innej siły politycznej.

Myślę, że Polska ma szansę obronić się przed tryumfem rewolucji antropologicznej. Najlepszym przykładem jest wasze prawo aborcyjne – niegdyś bardzo liberalne, dziś w coraz większym stopniu broniące życia. To pokazuje, że wszelkie złe tendencje są odwracalne. Wszystko zależy od woli narodu. Jeszcze 35 lat temu, jako młody wykładowca uniwersytecki, myślałem, że ideologia komunistyczna przetrwa tysiąc lat. Skoro upadła, a my wyszliśmy z tego zwycięsko, możliwe jest to także w przypadku rewolucji kulturowej.

Muszę Pana rozczarować: wielu z nas, polskich chrześcijan, nie ma poczucia „grypy”, przeciwnie: rewolucja kulturowa jawi im się jako syndrom zdrowienia.

Dlatego najważniejsze jest, by chrześcijanie zrozumieli, co się dzieje, jaka jest waga procesów, które zachodzą. Walka odbywa się przez destabilizowanie rodziny: tamci walczą orężem aborcji, wolnych związków, rozwodów, laickości – a my walczmy orężem dzietności, małżeństw sakramentalnych, trwałych związków i modlitwy. Gołym okiem widać, kto na czym najlepiej wychodzi.

A jeśli się w porę nie opamiętamy i nie zawalczymy o chrześcijańską Europę?

Czarny scenariusz zakłada upadek zachodniej cywilizacji i sposobu, w jaki dotąd żyliśmy – i w niektórych krajach to się stanie. Ale ja w czarne scenariusze nie wierzę, wiarę pokładam w chrześcijańskim potencjale. Za Benedyktem XVI, który napisał mi o tym w liście po lekturze „Lwy nadchodzą”, wierzę w małe, twórcze grupy chrześcijańskie, które przetrwają i wskrzeszą ducha chrześcijaństwa w społecznościach neopogańskich. Trzeba wierzyć w Bożą ekonomię. Wiedzie ona czasem przez ofiarę męczenników, ale pozwala trwać Kościołowi. Już ponad dwa tysiące lat.

 

Vladimír Palko (1957) – były wicedyrektor czechosłowackiej agencji wywiadowczej FBIS, minister spraw wewnętrznych Słowacji, poseł do słowackiego parlamentu, były wiceprzewodniczący Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego i przewodniczący partii Konserwatywni Demokraci Słowacji. Obecnie wykładowca matematyki na Uniwersytecie Paneuropejskim w Bratysławie. Katolik, mąż, ojciec trojga dzieci.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter