26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co im powiemy?

Ocena: 0
1546
I doprawdy mamy za co dziękować – napisałam tydzień temu. I rzeczywiście: na Boże Ciało urodziła nam się w rodzinie piękna Gabrysia, siostrzyczka Stasia i Marysi, córka Marty i Karola.
Jej starsza siostra też sześć lat temu, jako żywy dowód Bożej chwały, przyszła na świat w to wielkie święto. Rośnie im kapitał dobra pieczołowicie gromadzony przez rodziców, babcie i dziadków oraz liczną rodzinę i przyjaciół. Kapitał dobra, z którego można czerpać i na którym można budować. Dobra przede wszystkim, ale też prawdy i miłości nie tylko tej rodzinnej.

Mamy za co dziękować i mamy z czego się cieszyć. Obiema rękami podpisuję się pod zdaniem Marka Jurka, który na str. 9 pisze w tym numerze o swoim sentymencie do tamtego 4 czerwca. Kiedy – wydawało się, że wszyscy, ale przecież rację ma pan marszałek, że nie wszyscy – cieszyliśmy się z pierwszych innych wyborów, a dzień później z nadzieją czekaliśmy na pierwsze doniesienia z lokali wyborczych. To nie najlepszy pomysł, żeby dziś pisać, że nie było się z czego cieszyć. Nieprawda, było się z czego cieszyć.

Niemal każda parafia była wtedy miejscem obywatelskiej – naszej, nie żadnej kontrolowanej – aktywności. Zgoda, w wielu rodzinach nie dawano wiary w możliwość jakiejkolwiek zmiany, w wielu jej nie chciano. Ale jednak w Polskę poszła rzesza wolontariuszy. Choćby nasza młoda wtedy rodzina: mój mąż Tadeusz był mężem zaufania „Solidarności” i jako taki uczestniczył w pracy komisji wyborczej w wyznaczonym miejscu: na poczcie, róg Targowej i – wtedy – Świerczewskiego. Przedtem odbył liczne szkolenia, na przykład w auli Politechniki Warszawskiej. Znikał z domu na całe dnie, a my wiedzieliśmy po co.

Karol znowu w dniu historycznych wyborów miał lat jedenaście i głęboką świadomość tego, co się właśnie odbywa. Zaledwie dwa lata wcześniej przeżywał przecież papieską Mszę Świętą przed Pałacem Kultury! Przed 4 czerwca biegał po okolicy – a był to warszawski Ursynów, wielkie bokowisko – i rozdawał ulotki „Solidarności”. Były proste i jednoznaczne: „Solidarność – tak”. Pamięta to do dziś. Chodziło nam o to – wiedział – żeby nikt „Solidarności” – czyli nas – nie oszukał.

Dzień po wyborach, rano, przed szkołą, obiegł dwa czy trzy nawet najbliższe lokale wyborcze i wrócił pędem do domu, wymachując wyrwaną z zeszytu kartką, na której pospiesznie – i nieporadnie – spisał wywieszone przed lokalami wyborczymi wyniki. Dudnił chudymi nogami w po schodach, dumny podwójnie, a może nawet poszóstnie. Po prostu bił od niego blask. Bo nie tylko „Wygraliśmy, mamo, wygraliśmy!”, ale jeszcze on – uczeń czwartej klasy – zachował się jak prawdziwy reporter: przyniósł najnowsze wiadomości, i to na piśmie!

Wtedy, czwartego czerwca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku, doświadczyłam radości wychowania. Nawet mała wtedy Marianna – miała nieco ponad pięć lat – rozumiała, że dzieje się coś wielkiego. Też pamięta to do dziś. Narysowała Orła w koronie, a ów niezwykły wizerunek wciąż mamy.

Wolni ludzie w wolnym kraju. Wiedzą, że w wielkich wydarzeniach ojczystych trzeba brać udział. Nie można siedzieć w domu i kibicować im patrząc w telewizor. Bo co potem powiedzą swoim dzieciom, teraz już także Gabrysi?

Barbara Sułek-Kowalska
fot. arch. rodzinne
Idziemy nr 23 (404), 9 czerwca 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter