20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Daj nadzieję

Ocena: 0
1695

W głowie się nie mieści, że można żyć bez centralnego ogrzewania, myć się w misce i wybierać: leki czy jedzenie.

Można tak żyć. Wie o tym Agnieszka Grzankowska z Naruszewa koło Płońska, mama uroczych córeczek: siedmioletniej Oliwki i pięcioletniej Julii, które wychowuje samotnie. – Mieszkamy w popegeerowskim domku z jednym pokojem, kuchnią i łazienką. Ogrzewamy węglem, więc ciepło jest w pomieszczeniu, gdzie jest piec – mówi pani Agnieszka. – Zimą w łazience czasem zamarza woda, myjemy się w misce. Marzę o centralnym ogrzewaniu i nowych drzwiach, bo teraz, żeby nie wiało, dziury zasłaniam kocem i ubraniami. Dzieci przez to ciągle chorują. Bardzo chciałabym też mieć nowy prysznic.

Jakiś czas temu udało jej się wyremontować kuchnię, w której panoszyły się pleśń i myszy. – Bardzo mi w tym pomogła Fundacja Nadzieja z Warszawy. Jej wolontariusz wymienił mi też baterię przy zlewie, więc mogę tam zmywać naczynia. Fundacja opłaciła elektryka, który po kosztach wymienił mi instalację elektryczną, bo była przestarzała i nabijała rachunki po 500 zł miesięcznie. Fundacja umówiła się także z apteką, że będzie opłacać leki, i ze składem węgla – na dostarczanie opału. No i co miesiąc pomagają mi kupować żywność.

– U pani Agnieszki zawsze jest czysto, dzieci schludnie ubrane, zadbane i uśmiechnięte – mówi Jan Kabicz, prezes Fundacji Nadzieja Archidiecezji Warszawskiej. – To bardzo dzielna kobieta. Dopóki Fundacja nie załatwiła jej węgla, który ze składu dowożą jej do domu, sama przywoziła go na bagażniku rowerowym kilka kilometrów. Nie narzekała, a mogłaby, bo jest niepełnosprawna. Do najbliższego sklepu ma 13 km, do apteki – 12, do lekarza – 24 km. Żeby dojechać, wsiada na rower lub musi wynajmować samochód, bo autobus nie wszędzie dojeżdża, a ona mieszka na odludziu. Jest po technikum informatycznym i bardzo chciałaby podjąć pracę, ale są z tym trudności. Zawsze podejmuje prace sezonowe: przy wykopkach czy zbieraniu truskawek. Zresztą jeszcze przez rok musi pozostać w domu z młodszą córeczką, której nie mogła oddać do przedszkola, ponieważ gmina nie zapewnia transportu do tej placówki – oddalonej od domu pani Agnieszki o 12 km. Starsza dziewczynka wyrusza gimbusem do szkoły o godz. 7 i w świetlicy czeka na lekcje jeszcze 45 minut.

Fundacja wsparła panią Agnieszkę także w leczeniu nawracającego zwichnięcia stawu kolanowego. – Potrzebna była natychmiastowa pomoc, opłaciliśmy więc prywatne leczenie, operację i rehabilitację – mówi prezes Fundacji Nadzieja.

– Ogromnie pomaga mi pan Marcin, który zgłosił się kiedyś do Fundacji Nadzieja ze sprawną lodówką do oddania – mówi pani Agnieszka. – Fundacja odesłała go do mnie, bo jakiś czas wcześniej zgłosiłam, że popsuła mi się lodówka. Od tej pory pan Marcin pojawia się u nas co jakiś czas: a to z telewizorem, a to z odkurzaczem, a to z ubrankami dla dziewczynek. Dzięki Fundacji staję na nogi.

Z OPS-u pani Agnieszka dostaje doraźne 100 zł zasiłku celowego, do tego po 170 zł na dziecko plus 450 zł renty socjalnej. – Bardzo liczę na 500 zł od rządu, bo to będzie duży zastrzyk gotówki – mówi.

– Takich jak pani Agnieszka są w Polsce tysiące – mówi Jan Kabicz. – Na te kilka lat pomagania byłem u niej zaledwie trzy razy, wszystko załatwiamy zdalnie – staramy się wyszukać i załatwić pomoc na miejscu. I przede wszystkim pomagamy, a nie wyręczamy. Czasem wystarczy impuls, mała pomoc, by rodzina stanęła na nogi. Marzą mi się parafialne zespoły pomocy i opieki. Wystarczą dwie, trzy osoby i dwie, trzy godziny pracy tygodniowo, by zebrać trochę żywności, odzieży, zabawek, sprzętu sportowego i AGD i przekazać je potrzebującym.

– A przecież w każdej wiosce, w każdym miasteczku oprócz ludzi ubogich są także ludzie zamożni i wrażliwi – mówi Jan Kabicz. – Osoby, które gorzej sobie radzą, często wstydzą się tego i nie chcą lub boją się prosić o pomoc. A w zespole parafialnym byłyby zaufane, dyskretne osoby. Zachęcam też księży do takiej działalności, a popiera mnie kard. Kazimierz Nycz – bo księża, chodząc po kolędzie, widzą, w jakich kto żyje warunkach. Wierzę we wrażliwość ludzi, zwłaszcza księży, i apeluję do nich i do środowisk lokalnych, by nie tylko w Roku Miłosierdzia mieli oczy otwarte na bliźniego.

Monika Odrobińska
fot. arch. Fundacji Nadzieja

Idziemy nr 12 (546), 20 marca 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter