29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dobre jak chleb

Ocena: 0
1239

Realizują swój charyzmat służby Chrystusowi w bliźnich poprzez świadczenie wielorakiej pomocy najbiedniejszym i najbardziej opuszczonym. Na warszawską Pragę przybyły na zaproszenie bł. Ignacego Kłopotowskiego. Działają tu już od stu lat.

fot. Magdalena Gronek

Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim, oparte na regule św. Franciszka z Asyżu, za datę swojego powstania przyjmuje 15 stycznia 1891 r. Pierwsze siostry przybyły z Podlasia i opieką objęły ogrzewalnię dla kobiet w Krakowie. Z biegiem czasu poszerzały działalność. Zorganizowały m.in. dom noclegowy dla kobiet bezdomnych, wśród których bardzo wiele pochodziło z marginesu społecznego. Założycielem zgromadzenia był św. Albert Chmielowski – uczestnik powstania styczniowego, malarz i zakonnik. Jego życiorys mógłby posłużyć za scenariusz pasjonującego filmu. Służbę na rzecz nędzarzy i bezdomnych uważał za formę kultu Męki Pańskiej. Znane są słowa Brata Alberta: „Trzeba każdemu dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież; bez dachu i kawałka chleba może on już tylko kraść albo żebrać dla utrzymania życia”. W godle Zgromadzenia widnieją skrzyżowane ręce na tle krzyża; jego uzupełnieniem jest chleb jako symbol ofiarnej miłości bliźniego, zgodnie ze słowami Brata Alberta: „Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”. Obecnie Zgromadzenie liczy ok. pół tysiąca sióstr, pracujących w 67 placówkach. Dziś albertynki posługują w przytuliskach dla bezdomnych, kuchniach dla głodnych, domach opieki dla osób starszych i samotnych, domach pomocy społecznej i samotnej matki, świetlicach dla dzieci z rodzin będących w trudnej sytuacji, hospicjach, domach księży emerytów oraz placówkach parafialnych.

– Półtora roku pracowałam jako streetworker – opowiada s. Maksymiliana. – Zaczęło się od tego, że przy bazarku, w październiku, zobaczyłam leżącego człowieka. Było zimno. Prowadziłam podopieczną na wózku, więc szłam wolno. Nikt się nim nie zainteresował, choć przechodziło tamtędy dużo ludzi. Pomyślałam: Mój Boże, gdyby tam leżał pies, zatrzymałoby się wiele osób. Chodziło o to, żeby go tylko podnieść, by nie dostał zapalenia płuc.

W Warszawie bardzo znanym miejscem posługi albertynek jest Dom Pomocy Społecznej przy ul. Kawęczyńskiej 4A. Przychodzi do niego 60-90 osób. – Siostra gotuje 120 litrów zupy, ponieważ te osoby biorą jeszcze zupę na wynos dla siebie i innych ze środowiska – wyjaśnia s. Maksymiliana. – Z moich obserwacji wynika, że najwięcej wśród osób bezdomnych jest mężczyzn pomiędzy 40. a 50. rokiem życia.

Zdarza się, że ktoś chce również porozmawiać. – Muszą nabrać zaufania. Poczucie wartości u osób bezdomnych jest bardzo niskie – zauważa siostra. – My mówimy do nich per „pan”, „pani”. Wydaje nam się, że w ten sposób utrzymuje się godność człowieka. Czasem odpowiadają: „Na pana to trzeba mieć pieniądze i wygląd”. Rozmawiając z panem Piotrem, usłyszałam: „Wie siostra, ja czasami czuję się jak śmieć. Wyszedłem z kryminału, żona mnie nie wpuściła do domu i tak się pogubiłem w tym życiu, że mieszkanie po śmietnikach zrobiło ze mnie śmiecia”.

– Rekolekcje adwentowe trwają u nas jeden dzień – mówi s. Maksymiliana. – Chętni mają wtedy możliwość spowiedzi, często po wielu latach. Przedstawiam im postać św. Brata Alberta, żeby wiedzieli, do kogo przychodzą w gościnę. Zapraszamy ich także do naszej zakonnej kaplicy, w której siostry modlą się codziennie. Później jest Msza Święta. W ten sposób zawiązujemy wspólnotę. Na koniec podajemy pełny obiad z deserem, tak aby po strawie duchowej, była też strawa fizyczna. W listopadzie rozpoczęłyśmy Różaniec z naszymi ubogimi. Odbywał się w piątek przed posiłkiem. Myślę, że będziemy to kontynuowały, bo pytali, widzę, że oni tego chcą. Jednak strawa fizyczna nie jest wystarczająca, potrzebują czegoś więcej. W listopadzie modliliśmy się za ich zmarłych, dla nich to ważne. Jeden pan mi powiedział: „Dobrze, siostro, że się modlimy, bo ja miałem zamiar się pomodlić za moich rodziców, ale jakoś ciągle mi nie wychodziło”. Codziennym posiłkom towarzyszy Ewangelia i komentarz do niej, co trwa ok. dziesięciu minut. Może jakieś słowo do nich trafi? Potrzebują tego. Widzimy owoce – dodaje z uśmiechem s. Maksymiliana.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter