19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Doktor Janosikowa

Ocena: 4.2
5365

Ona – lekarka znana jako Doktor Janosikowa, on – były milicjant i alkoholik. Połączyła ich wielka miłość do Boga, do ludzi i do siebie. Jak pomagają teraz bezdomnym?

„To był najsmutniejszy i chyba najtrudniejszy czas, jaki w moim już czterdziestoparoletnim życiu przyszło mi przeżywać. Zawaliło się wtedy prawie wszystko, co przez wiele lat budowałam z głębokim przekonaniem, że robię dobrze, jak należy, a nieraz nawet lepiej od innych. Jaką byłam lekarką – nie wiem. Starałam się bardzo być jak najlepsza. Uważałam natomiast, że jako matka samotnie wychowująca kilkunastoletnią wówczas córkę jestem bez zarzutu. Parę lat wcześniej zaczęłam opiekować się też, zresztą za namową córki, grupą bezdomnych alkoholików. Uważałam, że doskonale wiem, jak należy postępować. Że i w tym jestem przynajmniej nieco lepsza czy mądrzejsza od innych” – rozpoczyna swoją opowieść w książce „Poławiacze pereł” doktor Ilona Rosiek-Konieczna.

Dlaczego o pani Ilonie zrobiło się kiedyś głośno w całej Polsce, a nie tylko w Krakowie? Musimy cofnąć się o kilkanaście lat.

 

Recepty na wagę życia

– Pracowałam w spółdzielni inwalidów i dodatkowo prowadziłam prywatny gabinet lekarski. Zdecydowana większość moich pacjentów była bardzo biedna. Nie mogłam brać od nich pieniędzy za wizytę. Większość moich znajomych też należała do ubogich. Można powiedzieć, że bieda była wokół mnie – mówi dla „Idziemy” Ilona Rosiek-Konieczna.

Gdy wypisywała recepty, wielu i tak nie miało funduszy na ich wykup. Dlatego wpadła na pomysł, żeby wypisywać recepty dla inwalidów wojennych. Bo tylko oni mogli jeszcze otrzymać lekarstwa za darmo. Kto jako pierwszy dostał lek, gdy wypisała receptę na swoją mamę, byłą więźniarkę – już nie pamięta. Ale prawdopodobnie był to ktoś w wielkiej potrzebie. Potem na receptach pojawiały się przeróżne nazwiska: taty pani doktor, koleżanek mamy i tak w kółko – w sumie setki. Dzięki temu wielu ludzi zostało uratowanych. Na przykład antybiotyki, które otrzymywali, okazywały się na wagę złota.

Jednak pani doktor pomagała nie tylko biednym, ale również bezdomnym, których na początku poznała we wspólnocie.

– Starałam się mobilizować pomoc, także innych lekarzy. Organizowałam jedzenie, ubrania, niejednokrotnie pracę czy mieszkania. Jednak po paru latach zobaczyłam, że bezdomni to wszystko marnują. Poczułam, że poniosłam klęskę – zaznacza dr Ilona.

Chociaż córka nazywała ją „Judymką Janosikową”, te słowa wcale jej nie cieszyły. – Mamo – mówiła córka – nie masz z czego się cieszyć! Janosik był złodziejem, a Judym głupcem.

– Rzeczywiście, początki mojej działalności jako lekarza społecznika, kiedy miałam bardzo wielu biednych pacjentów, wytworzyły postawę takiego „janosikowania” czy „judymowania”. Ale kiedy poznałam Boga i nawróciłam się, zrozumiałam, że mogę korzystać całą garścią z Bożych możliwości, a nie tylko liczyć na siebie – mówi dr Ilona. – Teraz wiem, że Pan Bóg wszystko zaplanuje i zatroszczy się o potrzebne rzeczy. Byłam tego świadkiem wielokrotnie.

 

Kara za dobroć

Jednak za taki rodzaj pomocy innym ludziom doktor Janosikowa miała zapłacić wysoką cenę. W wyniku kontroli, która odbyła się w 1999 r., oskarżono lekarkę, że wypisała zbyt dużo bezpłatnych recept i że te lekarstwa trafiły do osób nieuprawnionych. Co więcej, prokuratura uznała, że od grudnia 1998 r. do grudnia 1999 r. doprowadziła ówczesną kasę chorych do straty ponad 100 tys. zł. Działała „ze z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla nieustalonych dotąd osób”.

Kilkaset osób zostało przesłuchanych. Każdy potwierdzał, że recepty docierały do najbiedniejszych pacjentów, a także do ludzi bezdomnych. Ale chyba trudno jest nam sobie wyobrazić, co poczuła lekarka, gdy usłyszała, że chciała zamordować swoich rodziców, skoro z recept wynika, że jej ojciec musiałby przyjąć ponad sto tabletek na dzień... Doktor Janosikowej groziło osiem lat więzienia.

Dopiero w 2009 r. sprawę umorzono.

– Ilona Rosiek-Konieczna z punktu widzenia wyobrażeń i oczekiwań społecznych jest lekarzem idealnym. Faktem jest, że ten idealizm zderza się z przepisami – mówił obrońca oskarżonej mec. Tomasz Wójcik.

– Nie zapomnę, jak pewne osoby prowadzące postępowanie krzyczały: „nikt nie uwierzy, że bezinteresownie pomagała pani tym śmieciom, menelom” – przypomina Jerzy Konieczny, mąż lekarki.

„Wyrok, a w szczególności jego uzasadnienie, powinien zostać zapisany w historii polskiego sądownictwa. Znalazło się tam zdanie wyjaśniające, że wprawdzie zostało złamanych kilka przepisów i doszło do niezgodnego z prawem rozdysponowania mienia, ale oskarżona od siebie dała dużo, dużo więcej – i to nie tylko w kwestii materialnej. Podkreślono, że poświęciła ludziom bezdomnym swoją karierę zawodową, relacje rodzinne, prywatne mieszkanie i długie lata życia. I że zrobiła to wszystko z miłości. Czy ktoś kiedyś spotkał takie uzasadnienie uniewinniającego wyroku: «Bo robiła to wszystko z miłości»?” – napisał Konieczny w książce „Poławiacze pereł”.

– Gdybyśmy nie wierzyli w Bożą miłość i sprawiedliwość, to byśmy dawno zwątpili w to wszystko, co robiliśmy – stwierdza dzisiaj.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter