Ilona i Jurek
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poznali się we wspólnocie, mieli już za sobą ciężkie doświadczenia życiowe: pani Ilona poznała smak bezsensu swojej pomocy, gdy córka wyprowadziła się z domu, bo nie mogła zrozumieć postawy i działań swojej mamy. Z kolei pan Jurek właśnie wyszedł z choroby alkoholowej. Jednak połączyło ich to, co najważniejsze: wspólne wartości, a przede wszystkim wiara w Boga. Uwierzyli całym sercem, że Bóg może ich uzdrowić i dać im prawdziwe szczęście.
– Jurek pokazał mi, ile błędów popełniłam w swoim „pomagactwie”. Chciałam dobrze, ale wybrałam złe metody pomocy – mówi doktor Ilona. – Teraz pomagamy ludziom w inny, mądry, Boży sposób, który zmienia ich serca, relacje i życie.
W „Domu Łazarza”
O tym miejscu słyszało wielu mieszkańców Krakowa i nie tylko. Jest to wynajęty przez Stowarzyszenie Dobroczynne „Betlejem” budynek dawnego komisariatu policji przy ul. Nowogródzkiej, który z pełnym szacunkiem dla podopiecznych został nazwany „Domem Łazarza”. W tym hostelu dla bezdomnych pomoc znajdują starsi i młodsi. Oprócz zamieszkania na dłużej bezdomni mają tu także możliwość korzystania ze świetlicy, umycia się, posilenia ciepłym posiłkiem, wyprania odzieży, odpoczynku. Znajduje się tutaj ponad 30 łóżek i wszystkie praktycznie są zawsze zajęte.
Przez prowadzenie „Domu Łazarza” Stowarzyszenie realizuje m.in. „opiekę, doradztwo, pracę wychowawczo-adaptacyjną, pomoc duchową i także materialną osobom, rodzinom, środowiskom dotkniętym patologią, biednym, słabym, zagubionym, bezradnym, uzależnionym i upośledzonym społecznie, materialnie, zdrowotnie i duchowo, kształtowanie właściwych postaw i relacji obowiązujących w zdrowej społeczności, opartych na zasadach i wartościach chrześcijańskich” – jak to napisali na stronie internetowej państwo Konieczni, którzy są również założycielami stowarzyszenia.
Dlaczego to wszystko robią? Nie dostają za to nic, poświęcają swój czas, energię, siłę. A jednak czują, że nie mogą opuścić swoich drogocennych pereł, bo tak nazywają bezdomnych i najuboższych. Wielokrotnie przypominają, że osoby, które przez innych nazywane są śmieciami i menelami, dla Boga są prawdziwym skarbem. Gdy państwo Konieczni idą ulicą, wielokrotnie słyszą, jak bezdomni wołają: „Dzień dobry, pani Ilonko, cześć, Jurku”. Małżonkowie nigdy się tego nie wstydzą i cieszą się z każdego przemienionego życia.
Gdybyśmy nie wierzyli
w Bożą miłość i sprawiedliwość,
to byśmy dawno zwątpili
w to wszystko, co robiliśmy
– Największym marzeniem jest zorganizować chrześcijański dom dla bezdomnych rodzin. Nie byłoby to łatwe miejsce do pracy, ale z Bogiem wszystko jest możliwe – zaznacza pan Jurek.
– Czego uczą państwa bezdomni? – pytam jeszcze.
– Uczymy się głównie od Boga. On może nas nauczyć czegoś naprawdę wartościowego, bo dając nam swoją miłość, daje miłość bezwarunkową – stwierdza „doktor Janosikowa”.
– Kiedy patrzę na rozmiary tragedii bezdomności i słucham przerażających historii życia tak wielu, to jestem pełen szczerego podziwu, gdy udaje im się, mimo wszystko, podnieść z upadku. Zawsze powtarzam, że prawdziwe chrześcijaństwo jest dla prawdziwych mężczyzn i dzielnych kobiet, a oni takimi właśnie się okazują – konkluduje Jerzy Konieczny.
Ewelina Steczkowska |