18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dziatki niejadki

Ocena: 5
1207

Rodzice, którzy wdrożyli stały rytm posiłków, widzą, że ma on rewelacyjny wpływ na apetyt dzieci.

fot. pexels.com

„Nie chcę mleka, bo z kożuchem, nie chcę ciasta, bo za kruche, nie zjem jajek, bo na twardo, i serdelka, bo z musztardą. Precz z owsianką, precz z maślanką i z kluskami także precz, bo jedzenie to okropnie nudna rzecz. Nie chcę jeść, no i cześć!” – ta scenka z bajki Wandy Chotomskiej o Tadku Niejadku rozgrywa się codziennie w wielu domach.

Ciągłe batalie kulinarne to powód frustracji rodziców. Dzieci „nic nie jedzą” albo lista potraw, których „nie trawią”, wydłuża się z dnia na dzień. Mamy i babcie są wykończone nerwowo, a wizja kolejnej „afery jadalnianej” odbiera apetyt wszystkim. Co robić, by rodzinne posiłki nie stawały nam – nomen omen – kością w gardle?

Przede wszystkim: głód to problem dziecka, a nie reszty rodziny. Nieraz to nam bardziej niż jemu zależy na tym, żeby przypadkiem nie zgłodniało. „Siedzi przy stole Tadek Niejadek. Zjedz coś! – wołają Babcia i Dziadek. Za zdrowie Babci! Za zdrowie Dziadka! Pyszny kotlecik, pyszna sałatka!”. Prośby, groźby, bieganie za dzieckiem z łyżeczką… Stop! Nie idźmy tą drogą! W ramach rozwijania osobistej autonomii, ważnego elementu wychowania do dorosłości, dziecko musi się nauczyć, że jeśli nie zje właściwej ilości pożywienia, to problem będzie miało ono, a nie wszyscy wokół.

Zachowajmy więc spokój: w normalnych rodzinach dzieci raczej nie dają się zagłodzić. Pamiętajmy jednak, że do dobrych nawyków należą stałe pory posiłków. To uczy porządku, ale i przyzwyczaja organizm do jedzenia o pewnych porach, co reguluje mechanizm głodu. Rodzice, którzy wdrożyli stały rytm posiłków, widzą, że ma on rewelacyjny wpływ na apetyt dzieci – pod warunkiem że nie były w międzyczasie podkarmiane.

Warto jak najwcześniej pozwalać dziecku jeść samemu. Sprzyja to samodzielności i sprawia, że jest ono bardziej zainteresowane posiłkami. Dobrą praktyką jest nakładanie dzieciom małych porcji, a potem dokładek, zamiast dużych porcji, które często zostają na talerzu. Starsze dzieci niech same decydują, ile chcą zjeść, albo wręcz samodzielnie nakładają sobie jedzenie. Nie ufajmy jednak ślepo ich rozsądkowi w tym względzie i mitygujmy „apetyt ich oczu”. Jeśli nie zjedzą tego, co same sobie nałożyły, odgrzejmy to na kolejny posiłek. Kilka lekcji powinno wystarczyć.

Ważne jest, zarówno dla budowania więzi rodzinnych, jak i czysto strategicznie, by wymagać obecności przy stole nawet wówczas, gdy deklarują, że „one nie będą jadły”. Widok jedzenia, towarzystwo oraz miła (!) atmosfera często sprawiają, że apetyt wraca. „Może buraczki? Może szpinaczek? Zjedz ten szpinaczek, bo się rozpłaczę, chociaż łyżeczkę, chociaż troszeczkę – Babcia od Dziadka wzięła chusteczkę”. Niech takie sceny na zawsze znikną z naszych domów.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter