9 lutego
niedziela
Apolonii, Eryki, Cyryla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Edukacja czy indoktrynacja?

Ocena: 4.5
324

O ideologizacji polskiej szkoły z prof. Andrzejem Nowakiem rozmawia Iwona Budziak

fot. Mateusz Bednarz/Biały Kruk/Public Domain | CC0 | wikimedia.org

Minister Barbara Nowacka chce wprowadzić do podstawówek edukację seksualną. Budzi to sprzeciw wielu rodziców. Kto ma władzę, ten ma rząd dusz?

To program europejski i nie jest ważne, kto z obecnie rządzącej koalicji będzie ministrem edukacji, on i tak będzie wprowadzany. W okresie poprzednich rządów Donalda Tuska drastycznie redukowano w programach szkolnych historię. Wtedy chodziło o pozbawienie nas tożsamości narodowej i propagowanie europeizacji, teraz podważane są wartości związane z płciowością człowieka. W europejskiej praktyce politycznej, odwołującej się do haseł wolności, mamy teraz skrajnie antydemokratyczny reżim, którego podstawą jest nienawiść do myślących inaczej i niedopuszczanie ich do jakiegokolwiek wpływu na społeczeństwo. Działają w myśl zasady: zdobyliśmy władzę i możemy zrobić z wami wszystko.

 

Jakie są korzenie ideologii skoncentrowanej na przeformatowaniu tożsamości płciowej?

Ma ona dwóch patronów. Markiza de Sade’a – mistrza w eksperymentowaniu z naturą ludzką, przekraczania jej granic, transgresji, oraz Karola Marksa – mistrza kolejnych wcieleń emancypacji człowieka. Począwszy od emancypacji klasowej, poprzez emancypację z rozmaitych ograniczeń natury ludzkiej, po wyemancypowanie się z mojej własnej płciowości i związanych z nią ograniczeń: dzisiaj jestem mężczyzną, jutro kobietą, a pojutrze będę transpłciowy. Dwa lata temu w Berlinie był zlot ludzi-psów, bo już nie tylko możemy przekraczać ograniczenia w sferze płci, ale też zmieniać swoją gatunkową przynależność. Tyle że skoro mogę co jakiś czas dowolnie zmieniać swoją tożsamość, nie mogę zaistnieć w żadnym stabilnym związku ani pełnić stabilnej roli społecznej, co niszczy więzi rodzinne. Mamy wyemancypować się z tradycji, z natury, z posiadania dzieci, bo każdy kolejny człowiek pozostawia ślad węglowy, niszczy planetę.

 

Można by powiedzieć, że korzystamy z tego, iż Pan Bóg daje nam prawo dokonywania wyborów.

Myślę, że podstawą tego, co się dzieje, jest bunt przeciwko Bogu. Non serviam, „Nie będę służył” – te słowa miał wypowiedzieć Lucyfer do Stwórcy. Zło posługuje się systemowymi rozwiązaniami, jak nurt marksistowski. Można w nim nawet znaleźć dobre odruchy: współczucie dla słabszych, zagubionych, ale jego metodą jest wzmocnienie w tym zagubieniu, pokazanie, że słabość jest winą wszystkich dookoła, a nie powodem do refleksji nad samym sobą. Przemieńmy więc tę słabość w systemową nienawiść do świata, do stworzenia. Ilość nienawiści do człowieka jako gatunku, który niszczy Ziemię, jest potężna. To główny motor tej ideologii, która prowadzi do samobójstwa cywilizacji zachodniej.

Jednak powinniśmy zachować wiarę w Opatrzność i dostrzegać pojawiające się już oznaki nadziei. Po niespotykanym w skali zwycięstwie Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych szybko zaczęły ujawniać się tam tendencje do otrzeźwienia społeczeństwa. Jeden z największych uniwersytetów stanowych, Uniwersytet Michigan w Ann Arbor, jako pierwszy spośród dużych instytucji edukacyjnych wycofał się z polityki DEI (diversity, equity and inclusion – różnorodność, równość, włączenie). DEI to rodzaj „komisariatów politycznych”, które powstały w amerykańskich firmach i przedsiębiorstwach, wymuszając zatrudnienie na odpowiednich stanowiskach osób czarnoskórych, LGBT, przedstawicieli mniejszości etnicznych. Także Walmart, John Deer, McDonald’s, Amazon zrezygnowały ostatnio z tego programu, a Mark Zuckenberg ogłosił w Meta, które jest właścicielem Facebooka i Instagrama, rezygnację z fact checkerów, czyli cenzorów. Jeżeli ikoniczna postać ideologii cenzurowania mediów społecznościowych deklaruje odwrót od niej, jest to niewątpliwie oznaka otrzeźwienia.

 

Tymczasem nas czeka coraz głębsza ideologizacja szkoły i, jak zapowiedział minister Krzysztof Gawkowski, cenzura z internecie.

Lubię cytat z „Traktatu moralnego” Miłosza: „Lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”. Każdy z nas może być tym kamieniem, a może nim nie być. Zmiana w USA nastąpiła, bo iluś ludzi nie zgadzało się z tym, co widzieli wokół, i poszli zagłosować.

Teraz trwają w Polsce protesty przeciwko szaleńczym w furii ideologicznej planom minister Nowackiej, i te protesty mają sens. Rządzący, nawet jeśli widzą swoją siłę i nadużywają jej, to widzą też, w liczbie podpisów i manifestacji, siłę po drugiej stronie. To, co możemy zrobić, jeżeli chcemy dobrze wychowywać nasze dzieci, to przypomnieć sobie cnoty kardynalne. Roztropność, czyli rozeznanie w rzeczywistości, by nie dać się zmanipulować tym ideologicznym szaleństwom. Umiarkowanie – wobec szalejącego wokół konsumpcjonizmu. Sprawiedliwość – w ocenie zła, które się dzieje, ale też w ocenie samego siebie. I wreszcie odwagę publiczną, by potrafić wypowiadać swoje zdanie nawet wbrew większości, gdy ta idzie w złą stronę. Odwaga jest potrzebna, bo inaczej utkniemy w mysiej dziurze, a tam już zaglądają tłuste koty, które chcą nas pożreć.

 

Oboje chodziliśmy do szkoły w czasach socjalizmu, ale mam wrażenie, że nie ulegaliśmy indoktrynacji tak łatwo.

Najtrudniej w szkołach było w okresie stalinowskim, kiedy wmawiano, że białe jest czarne, a czarne jest białe i rzeczywistość próbowano całkowicie zasłonić sowiecką nierzeczywistością. Ale już w czasach późnego Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego, kiedy chodziłem do szkoły, nacisk ideologiczny był znacznie mniej intensywny niż obecnie i dotykał mniejszej liczby zagadnień, głównie utrwalających naszą podległość Związkowi Sowieckiemu. Wtedy najważniejszą przestrzenią życia dla młodego człowieka była rodzina i w niej odbywało się poznawanie świata. Wciąż żyli świadkowie historii, kłamliwie opisywanej w podręcznikach – wojny i czasów powojennych. Dzieci często słyszały w domu: nie wierzcie we wszystko, co wam mówią w szkole. I nikt wtedy nie podważał wartości związanych z tożsamością płciową człowieka.

Dzisiaj technologia zmienia relacje rodzinne, telewizja, seriale streamingowe, media społecznościowe przeformatowują myślenie także rodziców, silnie wtłaczana jest ideologia LGBT jako normalność, a nawet wzór. W dodatku dominuje założenie, że nie można przeciążać młodych „niepotrzebną wiedzą”: po co nam historia, po co polski, „te mickiewicze i sienkiewicze”. Zamiast tego narzuca się skrajne zideologizowanie i formatowanie młodych umysłów na płaszczyźnie bez porównania ważniejszej niż przyjaźń ze Związkiem Radzieckim – tożsamości płciowej.

 

Tamta szkoła była z założenia świecka, ale ateistyczna wizja świata nie zdominowała naszej wyobraźni. Wiara pozostała fundamentem.

W czasach kard. Stefana Wyszyńskiego, bp. Ignacego Tokarczuka, kard. Karola Wojtyły, późniejszego Jana Pawła II, było oczywiste, że Kościół jest z narodem i jego tradycją i że trzeba dbać o tę łączność, której chrzest jest początkiem. Nie tylko naszym osobistym w drodze do zbawienia, ale też początkiem naszej historycznej wspólnoty narodowej. Było to podkreślane w Milenium Chrztu Polski w 1966 r., kiedy władze państwowe chciały zawłaszczyć jego świętowanie i pokazać, że od początku tu było państwo świeckie. Kościół twardo przeciwstawił się tej wtłaczanej przez partyjną propagandę ideologicznej nierzeczywistości.

Dzisiaj mam wrażenie, że dużo mniej wyrazista jest postawa hierarchii. Szokiem dla mnie był brak listu biskupów w sprawie ks. Michała Olszewskiego i dwóch torturowanych kobiet. Robiono tym paniom rzeczy straszne, niespotykane w polskim więziennictwie od czasów stalinowskich, co stwierdził rzecznik praw obywatelskich, wybrany na urząd z rekomendacji PO, a biskupi (ich znaczna część) milczeli. Podobnie zabrakło jednoznacznego głosu protestu Kościoła przeciwko najściu klasztoru ojców dominikanów w Lublinie. Zaprotestowała… Monika Olejnik, która nie jest chyba z Kościołem blisko związana. Taka postawa części hierarchii jest olbrzymim osłabieniem naszej zdolności do postawy wiernej rzeczywistości, bo zło trzeba złem nazwać.

Kościół też całkowicie utracił język kultury. Ostatnio słyszałem czytany w kościołach list na temat wyrzucenia religii ze szkoły. Dobrze, że był. Ale został napisany suchym, urzędniczym językiem. W listach podpisywanych przez kard. Wyszyńskiego czy kard. Wojtyłę słychać było styl ludzi, którzy doskonale znają i kochają polską kulturę i tradycję. Ich listów pisanych zachwycającą polszczyzną słuchaliśmy z uwagą. Język także jest sposobem ewangelizacji.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka mieszkająca w Krakowie


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 9 lutego

Niedziela - Piąta Niedziela Zwykła
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 5, 1-11
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy” - Myśl przewodnia
+ Nowenna do bł. Bartola Longo 1-9 II
+ Nowenna do Matki Bożej z Lourdes 2-10 II
Nowenna do św. Rocha 6-14 II


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter