Edukacja zdrowotna jako planowany przez Ministerstwo Edukacji Zdrowotnej przedmiot obowiązkowy od września 2025 r. jest przedmiotem antyrodzinnym, antyzdrowotnym i demoralizującym dzieci i młodzież.
Fot. Pixabay - CC0To swoista "antyrodzinna piła łańcuchowa" – mówili przedstawiciele Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, przedstawiając plany MEN dotyczące wprowadzenia nowego przedmiotu do szkół podczas konferencji zorganizowanej we wtorek w Sekretariacie Episkopatu Polski.
Projekt rozporządzenia MEN likwiduje przedmiot wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ) a wprowadza przedmiot edukacja zdrowotna. Ma on zacząć obowiązywać od września 2025 r.
Jak wskazał dr Zbigniew Barciński, prezes Stowarzyszenia Pedagogów NATAN, dotychczas ramą nauczania tematyki seksualności w polskiej szkole była rodzina. W to miejsce MEN proponuje zastąpić rodzinę – zdrowiem.
Takie przeramowanie tej tematyki niesie ze sobą podwójny przekaz. Pierwszy, wprost, że najważniejszą wartością w sferze seksualności jest zdrowie. Drugi przekaz, nie wprost, że jeśli chodzi o ludzką seksualność i edukację seksualną - rodzina nie ma znaczenia. Rodzina jest tu usunięta, jest poza polem widzenia
– powiedział dr Barciński. Zdaniem eksperta, jest to przekaz deprecjonujący rodzinę i uderzający w nią.
Deklaracja MEN jest taka, że ramą [omawiania tej tematyki] będzie teraz zdrowie, ale w tekście projektu rozporządzenia ważne informacje zdrowotne zostały w rzeczywistości przesunięte do działu "fakultatywne". Ważnych informacji na temat zdrowia nie ma. Nie ma np. informacji, jakie są skutki przyjmowania blokerów dojrzewania, ani innych informacji, które pełniłyby funkcję profilaktyczną
– argumentował dr Barciński.
To wskazuje, że zdrowie jest tylko fikcją, zasłoną dymną. Tak naprawdę, jeśli chodzi o edukację seksualną, dla MEN zdrowie nie jest tu główną ramą, kontekstem, wartością. Co zatem nią jest? Jest nią przyjemność
– powiedział pedagog.
Jego zdaniem, w koncepcji MEN "seksualność ma służyć przyjemności, nie – miłości, nie – małżeństwu, nie – rodzinie".
To jest przesłanie, jakie MEN chce kierować do dzieci i młodzieży: seks jest tylko i wyłącznie dla przyjemności i w związku z tym małżeństwo, rodzina i miłość – to wszystko jest opresja, blokada, którą trzeba odrzucić
– dodał.
Drugim istotnym obszarem, który w planach MEN budzi niepokój Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, to zmiana wzorców normatywnych, czyli swoistego ideału wychowawczego w ramach edukacji seksualnej.
Dr Barciński porównał w tym kontekście ze sobą wartości proponowane do rozpowszechniania wśród dzieci i młodzieży na (nieobowiązkowym) przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie i (mającym stać się obowiązkowym) przedmiocie edukacja zdrowotna.
W przypadku WDŻ tym wzorcem są to jasno wskazane relacje: małżeństwo, stabilna rodzina pełna szacunku i wzajemnej miłości, natomiast w edukacji zdrowotnej słowo małżeństwo – jeśli się pojawia – pojawia się tylko w kontekście kwestii prawnych i jest na marginesie. W centrum edukacji zdrowotnej mają być związki nieformalne, przelotne, bez oparcia w miłości jako trwałym uczuciu.
Sygnał dotyczący środowisk LGBT wskazuje, że takim wzorcem relacji związanych z seksualnością są najróżniejsze związki, nawet kilkuosobowe, a rodzina może być tu rozumiana w ten sposób, że będzie ją tworzyć np. dwóch gejów lub dwie lesbijki wspólnie mieszkający i wychowujący dzieci. To przykład ze sztandarowej pozycji tych środowisk – Encyklopedii Gender
– mówił dr Barciński.
W WDŻ kryterium oceny aktywności seksualnej jest miłość, trwały związek poświadczony przysięgą małżeńską, tymczasem w edukacji zdrowotnej promuje się termin "świadoma zgoda".
Jeśli jest świadoma zgoda, to seks jest akceptowalny, jeśli jej nie ma - jest zły. Jeśli przyjmiemy takie kryterium, to podchodzi pod nie także każdy związek sadomasochistyczny – jeśli jest zgoda stron. Logiczną konsekwencją przyjęcia takiego kryterium jest też uznanie pedofilii czy prostytucji za seks właściwy, akceptowalny, dobry. Dlaczego? Tu – w relacji pedofilskiej czy prostytucji – może być zgoda stron
– stwierdził.
Co prawda – wskazał – w podstawie programowej są ostrzeżenia, że prostytucja jest zagrożeniem, następuje odesłanie do artykułów Kodeksu karnego, które mówią o wieku zgody, ale jeśli promuje się koncepcję "świadomej zgody", to logiczną konsekwencją jest zaakceptowanie wszystkich związków, gdzie jest zgoda.
Pedagog wskazał także na inne podważane kryteria, jak np. akceptacją płodności, wskazująca, że dziecko jest wartością, natomiast w edukacji zdrowotnej dziecko jest traktowane jak zagrożenie.
Jest akcent na metody antykoncepcji, której dzieci i młodzież mają się nauczyć, jest aborcja
– powiedział. W WDŻ treść stanowią naturalne metody planowania płodności i choć są wprawdzie omówione metody antykoncepcyjne, to jest też zachęta do zastanowienia się nad poszczególnymi metodami.
W WDŻ kładzie się akcent na panowanie nad impulsami seksualnymi, pracy nad sobą, samowychowania, z kolei w edukacji zdrowotnej w ogóle tej tematyki nie ma
– mówił dr Barciński.
Ekspert porównał też kwestie dotyczące płciowości: w WDŻ wyraźna jest waga akceptacji własnej płci, stawania się mężczyzną i kobietą, tymczasem w edukacji zdrowotnej ten podział się nie pojawia, promuje się zachętę do omawiania koncepcji transpłciowości czy cis-płciowości, ważnej dla agendy środowisk LGBT.
To niesie za sobą przesłanie destabilizujące płeć
– powiedział pedagog.
Dokonując oceny dokumentu proponowanego przez MEN, dr Barciński przypomniał, że edukacja zdrowotna to przedmiot, który ma być obowiązkowy.
MEN chce zmusić dzieci i młodzież, aby brały udział w tego typu zajęciach i używa do tego aparatu państwa
– powiedział.
Jego zdaniem jest to potężne uderzenie w dzieci i młodzież, które będzie prowadzić do wielu tragedii.