29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Era człowieka cybernetycznego?

Ocena: 0
977

 

Sądzę jednak, że jeśli rodzice usłyszą, że jedynym ratunkiem dla ich chorego dziecka jest edycja genomu, nie będą się zastanawiali nad myszami w laboratorium…

I tak też opinię publiczną będą urabiać media – zadziała ten sam mechanizm co w przypadku in vitro: gra na bardzo silnych emocjach. Tak jak dziś prowadzone są zbiórki na kosztowne leczenie bardzo rzadkich chorób, tak za jakiś czas spotkamy się z tkliwymi apelami o zbiórkę na edycję genomu. I kogóż nie ruszy sumienie na widok dziecka czekającego na pomoc? Mało kogo z kolei obejdzie fakt, że efektem ubocznym dopuszczenia do wykorzystywania edycji genomu może być homo cyber sapiens i produkowanie ludzi na części zamienne. Ta metoda wykracza poza medycynę, jest kwestią biopolityki.

Trudno będzie wytłumaczyć pacjentowi, że owszem, edycja genomu może pozwolić mu wstać z wózka, ale w przyszłym pokoleniu przekazany przez niego genom może ulec nieprzewidzianej modyfikacji. Rozumiem zresztą sytuację pacjentów, ale naukowcy i lekarze muszą kierować się etyką. Tymczasem w badaniach naukowych można zauważyć nowy nurt: „bioetycy, z drogi!”. Wolałbym nie dożyć czasów, w których ich zabraknie.

 

Co się może stać, jeśli metoda ta wymknie się spod kontroli tych, którzy używaliby jej do leczenia?

Wyobraźmy sobie, że dzięki edycji genomu stwarzamy istotę ludzką – bo już chyba nie człowieka – która jest w stanie spać trzy godziny na dobę i wykazywać ogromną efektywność w pracy.

 

Idealny kandydat na pracownika korporacji!

Albo kopalni, jeśli zmodyfikujemy mu do tego gen kodujący białko receptora erytropoetyny, dzięki czemu zwiększy się jego wydolność oddechowa. Można by takich kreować na zamówienie. Pójdźmy dalej: do „genów skróconego snu i zwiększonej saturacji” dodajmy „gen ponadprzeciętnej siły fizycznej” i „gen zaniżonego ilorazu inteligencji”, po czym zróbmy z takiej istoty żołnierza, a potem całe wojsko. Będzie to populacja robotów, których nie trzeba będzie nawet indoktrynować, bo i tak będą ślepo wypełniać swoje zadania. To z kolei „produkt” na miarę potrzeb wszelkiej maści dyktatorów, ale też nie wierzę, by w kontekście wykreowania cyberżołnierza edycją genomu nie interesował się sektor militarny.

Przy udziale edycji genomu można człowieka zaprogramować pod kątem danej potrzeby: intelektualnej, gospodarczej, militarnej, dlatego uważam, że ta metoda to wprowadzenie neoeugeniki tylnymi drzwiami.

 

I w tym przypadku mówimy już o medycynie nie reparatywnej, ale transformatywnej?

Zaczyna się od pytania o to, czy chcemy człowieka „naprawić”, czy wyzwolić go z jego cielesnych ograniczeń, a kończy na tym, że w gruncie rzeczy wyciągniemy go spod praw natury i uczynimy nieodczuwającą bólu i nieśmiertelną, utalentowaną istotą – czystym intelektem. To już nie jest medycyna. Wszczepienie pacjentowi rozrusznika serca ratuje życie i mieści się w granicach medycyny reparatywnej. Ale jeśli zdrowemu człowiekowi wszczepimy elektrody, dzięki którym będzie w stanie komunikować się ze sztuczną inteligencją, mamy do czynienia z transhumanizmem. Z punktu widzenia medycyny nie ma bowiem takiej potrzeby.

 

Wobec tego, co wybrzmiało na konferencji w Rzymie, jakie są postanowienia co do misji lekarzy chrześcijańskich?

By pozostali wierni medycynie hipokratejskiej; by trwali przy swoich chorych, zamiast próbować ulepszać człowieka. I żeby nadal stosowali zasadę „Po pierwsze nie szkodzić”.

 

Czyli jeśli do chirurga plastycznego przyjdzie zdrowa kobieta z prośbą o mastektomię i rekonstrukcję prącia, ten powinien odesłać ją do innego specjalisty?

Tak, bo nie ma on narzędzi do pełnego wyleczenia tej pacjentki. Może jedynie wprowadzić zmiany, które nie zagwarantują polepszenia życia. Mogą, ale – jak pokazują statystyki – nie muszą.

Płeć człowieka jest zdeterminowana genetycznie szeregiem genów o różnej sile działania. Ta determinacja jest pierwotna i niezmienna. Nie da się jej zmienić chirurgicznie czy hormonalnie. Istota płci człowieka tkwi w genach. Cechy płciowe można by w jakimś stopniu zmienić, ale musiałoby się to dziać na etapie ich formowania na najwcześniejszym etapie życia. Oznacza to, że chęć zmiany płci musiałby zgłosić… zarodek. A i wówczas, choć to sytuacja czysto hipotetyczna, można interweniować jedynie na drodze modyfikacji genomu. Z kolei na temat etycznej i biologicznej strony tego problemu już się wypowiedziałem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter