Z ks. dr. Pawłem Wojtasem, naczelnym kapelanem więziennictwa w Polsce, rozmawia Iwona Świerżewska
Spotyka się Ksiądz na co dzień z osobami, które popełniły przestępstwo. Jak to się dzieje, że człowiek wchodzi na drogę, która prowadzi do więzienia?
Nad tym pytaniem pochylam się już od dwudziestu lat i dotąd nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi. Każdy więzień jest inny i inna jest jego historia. Jednak mogę wyróżnić dwie przyczyny, które bardzo często leżą głęboko u podstaw zachowań przestępczych. Z rozmów z więźniami wynika, że w dzieciństwie wielu skazanych wydarzyło się coś tragicznego, z czym ten człowiek nie umiał sobie poradzić. Trauma pozostała i odzywała się zawsze w sytuacjach stresowych, co w rezultacie doprowadziło do popełnienia czynu zabronionego. Podam przykład: spotkałem kiedyś dziewczynę skazaną za zabójstwo. Została w niewybredny sposób zaczepiona przez grupę chłopców. Nic wielkiego, zwykła zaczepka, prawdopodobnie chłopcy chcieli w niezbyt elegancki sposób poflirtować. I wtedy ta dziewczyna dźgnęła nożem jednego z nich. Chłopak zmarł. Wszyscy zastanawiali się, skąd u niej tak nieadekwatna reakcja. Okazało się, że w dzieciństwie ojciec alkoholik z siekierą w ręku groził, że ją zabije. Błaha zaczepka uruchomiła tajoną latami agresję. Często jest też tak, że trauma następuje w okresie dorastania, gdy młody człowiek wchodzi w świat ludzi dorosłych i oczekuje z nim pozytywnego dialogu. Jeżeli wtedy zostanie skrzywdzony – zgwałcony, pobity lub jakoś zawiedziony – również takie zdarzenie pozostawia trwały ślad. Ten człowiek traci zaufanie do świata, pozostaje zagubiony, co może skończyć się tragicznie.
Mówi tu Ksiądz o sytuacjach skrajnych. A co z coraz częstszymi dziś sytuacjami rozpadu rodziny, odejścia jednego z rodziców?
To również jest trauma, która może prowadzić młodego człowieka na drogę przestępstwa. Często mylnie myślimy, że młodociani przestępcy wywodzą się jedynie z rodzin ubogich, wielodzietnych, z problemem alkoholowym. Tymczasem mogę podać liczne przykłady dzieci z tzw. dobrych domów, jedynaków dobrze sytuowanych rodziców pracujących w dużych korporacjach, którzy odsiadują dziś wyroki.
|
Przestępczość wśród młodych ludzi wzrosła czy zmalała w ostatnim dziesięcioleciu?
Niestety wzrosła. Co więcej, dotyka coraz młodsze roczniki. Chyba wiąże się to z faktem, że coraz więcej dzieci jest pozostawianych samych sobie. Kolejny problem to współczesne media, które pokazują świat bardzo brutalny, rozseksualizowany. Gry komputerowe, w których trup ściele się gęsto, oswajają dziecko z agresją. Łatwo dostępna w internecie nawet dla ośmio-, dziewięciolatków pornografia, nierzadko zawierająca sceny przemocy seksualnej, prezentowana jest jako coś zupełnie normalnego. Młody człowiek zaczyna myśleć, że świat właśnie tak wygląda. Zaczyna traktować drugiego człowieka i swoje własne ciało jak przedmiot. W myśl zasady: jeśli mam ochotę na seks, po prostu będę go uprawiał. Jeśli chcę zażyć narkotyk i nie mam pieniędzy, za wszelką cenę je zdobędę. W szkołach nasila się przemoc starszych uczniów wobec młodszych.
Ale tego typu sytuacje zawsze się zdarzały. Czy to, o czym mówimy, nie jest odwiecznym narzekaniem na „dzisiejszą młodzież”?
Oczywiście, że się zdarzały. Mówimy jednak o skali. Statystyki nie kłamią, liczba przestępstw popełnianych przez młodocianych przestępców wzrosła. Co ciekawe, od kilku lat obserwujemy rosnącą liczbę brutalnych przestępstw popełnianych przez młode dziewczyny. Rośnie także liczba kobiet odsiadujących wyroki za najcięższe przestępstwa. Jeszcze kilkanaście lat temu najczęstszymi sprawcami pobić i kradzieży byli chłopcy. Dziś możemy mówić o swoistym „równouprawnieniu”. Niepokojące jest, że coraz częściej mamy do czynienia ze zorganizowaną przestępczością młodzieżową, na której czele stoi nastolatka. Atrakcyjna dziewczyna owija sobie wokół palca grupę chłopców, którzy w zamian za seks dla niej kradną. Dziewczyny, choć same nie mają rozbudzonych potrzeb seksualnych, zauważają, że dzięki seksualności mogą zrealizować swoje cele: zdobyć popularność wśród rówieśników, pieniądze, posłuch.