29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak chronić nasze dzieci?

Ocena: 5
3557

– Sformułowanie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, też bywa uważane za mowę nienawiści! – mówi Janusz Wardak.

fot. archiwum prywatne

Z Januszem Wardakiem, moderatorem Akademii Familijnej i ojcem dziesięciorga dzieci, rozmawia Monika Odrobińska

„Ty geju!” – krzyczy jeden uczeń do drugiego. Jak Pan reaguje?

Zacznijmy od tego, że w takiej sytuacji możemy zareagować dobrze, jeśli sami mamy te sprawy dobrze poukładane w głowie. Zainteresowanie kulturą homoseksualizmu wśród młodzieży wynika z daleko posuniętej seksualizacji społeczeństwa. W wieku przedszkolnym dzieci fascynują się sferą wydalniczą, potem przychodzi czas na zainteresowanie seksualnością. Gdy się okaże, że nie ma już tabu w jej standardowej odsłonie, zaczyna się fascynacja orientacjami seksualnymi. Ucznia wyzywającego od gejów zapytałbym: „Czy wiesz, o czym mówisz?”. W tym obszarze nie powinniśmy przekazywać dzieciom więcej informacji, niż są one w stanie w danym momencie przyjąć. Na tym etapie jako nauczyciel wyjaśniłbym, że słowo, którym uczeń przezywa, może być przez kogoś odbierane jako obraźliwe.

A jak w tej sytuacji mają zareagować rodzice wyzywanego dziesięciolatka?

Jeśli sytuacja dotyka naszego dziecka, to czas na dłuższą rozmowę. Omawianie tematów związanych z seksualnością – czy chodzi o inicjację seksualną, antykoncepcję, czy orientację seksualną – zaczynałbym od tego, co jest normą w naszym rodzinnym systemie wartości. Takiemu dziesięciolatkowi powiedziałbym, że mama i tata kiedyś się w sobie zakochali, potem się pobrali i dzięki temu on jest na świecie, ale są osoby, które funkcjonują inaczej. Jeśli pan chce mieszkać z panem, ma do tego prawo, ale jeśli chcą być uważani za rodzinę, byłoby to niezgodne z polskim prawem.

W określaniu orientacji seksualnych innych niż hetero zamiast stwierdzeń typu „dziwny” używałbym słowa „inny”. Podkreślam to, bo z młodzieżą czekają nas rozmowy nie tylko o odmienności seksualnej. Wśród wyzwisk zdarzają się też antysemickie czy rasistowskie. Trzeba uczyć szacunku dla każdego człowieka. 

Jak rodzice mają zareagować, jeśli ich dwunastolatek chwali się zdobytą na zajęciach szkolnych wiedzą o różnych orientacjach seksualnych?

Tu już powinna im się zapalić czerwona lampka. Powinni w szkole interweniować, bo przekaz takiej wiedzy jest zastrzeżony dla rodziców, co gwarantuje konstytucja. Zdrowy rozsądek podpowiada, że jeśli kiedyś tych orientacji było tyle, ile liter w skrócie LGB, potem pojawiły się jeszcze TI, a teraz dodany do skrótu „+” ma informować, że ich liczba przyrasta, to coś jest nie tak, i przekazywanie takiej wiedzy dzieciom zwyczajnie miesza im w głowach.

Zosia wraca ze szkoły i mówi: „A nasza nowa koleżanka to ma dwie mamy. To dobrze czy źle?”. Mamy dziecku przekazywać suche fakty czy także zaznajamiać je z naszym światopoglądem?

Dziecko potrzebuje uporządkowania świata. Unikałbym tu klasyfikacji „dobrze-źle” na rzecz określenia: „lepiej”. „Mieć mamę i tatę jest lepiej – każdy jest dobry w czym innym i się uzupełniają”. Należy jednak tłumaczyć to dziecku tak, by nie pogardzało innymi – czy to koleżanką wychowywaną przez dwie mamy, czy kolegą wychowywanym tylko przez tatę.

Seksedukatorzy lubią tłumaczyć dzieciom, że tak jak jeden jest blondynem, a inny brunetem, tak jeden mężczyzna lubi kobiety, a inny mężczyzn. Zgodziłby się Pan z takim postawieniem sprawy?

Nie dajmy się zwariować. Zacznijmy od podstaw, czyli od biologii. Seksualność to integralny element istoty żyjącej. Jeśli spojrzymy na inne ssaki, nie mamy wątpliwości, do czego ta seksualność służy. Można przy tym dodać, że ludzie mają różne pomysły na życie i nie można ich za to potępiać, ale ja bym wolał, byś ty, synu, miał kiedyś żonę i dzieci.

Ci sami seksedukatorzy tłumaczą, że są różne typy rodzin, w tym jednopłciowe. Czy uczciwe jest takie zestawianie?

Możemy się podeprzeć konstytucją, która mówi, że rodzina to mężczyzna i kobieta. Nawet samotna mama czy bezdzietne małżeństwo to też rodzina, tym bardziej rodzina zastępcza czy adopcyjna. Ale jeśli to dwóch mężczyzn, którzy z naturalnych przyczyn nie mogą mieć dzieci, to rodziny nie stanowią. Mieszkanie razem jeszcze nie czyni rodziną, czego przykładem jest choćby wspólne najmowanie lokum przez studentów.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter