20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak uczyć?

Ocena: 4.7
23378
– Wystarczy odrobina dyscypliny i systematyczność – mówi Matyszkowicz. – Przed południem naucza dzieci żona, która nie pracuje. Ja pracuję zawodowo, więc mam do dyspozycji wieczory i weekendy – opowiada. – Każdego ranka dzieciaki zasiadają przy dużym stole. W sumie mamy czwórkę pociech, ale dwoje na razie jest w wieku przedszkolnym. Dwójka starszych, w wieku 7 i 9 lat, ma swoje podręczniki. Każde z dzieci dostaje swoje zadanie. I tak, zajadając ciasteczka, pracują przez godzinę, czasem dwie.. Reszta czasu pozostaje do kreatywnego wykorzystania, zintegrowanego z codziennym życiem, włącznie z gotowaniem obiadu, co jest jednocześnie lekcją chemii, fizyki i zajęć technicznych.

W ramach domowego nauczania można realizować program, łącząc kilka przedmiotów naraz i nauczać materiału, który w szkole czasami jest podzielony na kilka lat. Przy omawianiu literatury można przecież mówić o historii, filozofii, muzyce czy religii. Nie trzeba siedzieć w ławce szkolnej.

– Pracując w ogrodzie, poznajemy rośliny, uczymy się, na czym polega fotosynteza – daje przykład Mateusz Matyszkowicz. Dobrze rozpisany program sprawia, że dzieci spędzają na nauce jedynie dwie-trzy godziny dziennie. Nie traci się czasu na przechodzenie z jednej sali do drugiej, na sprawdzanie listy obecności, na dyscyplinowanie uczniów itd.


Podział na zajęcia, które są nauką,
i na zajęcia, które nauką nie są,
wynika z myślenia kategoriami szkolnymi


Agnieszka Gessel przyznaje, że u nich w domu w okresie nauczania 0-3 nie było stałych reguł. – Są okresy, gdy nie uczymy się w ogóle w typowy, tradycyjnie szkolny sposób. Wtedy dzieci poznają świat w zabawie albo podczas szczególnie entuzjastycznie odbieranych wyjazdów. Czasem mąż powtarza z dzieciakami lekcje, siedząc w siodle podczas wycieczki konnej (jest instruktorem jeździectwa) albo uczą się geografii i rysunku w schronisku nad Morskim Okiem. Takie zajęcia są najwspanialsze! Staramy się też, aby dzieci miały czas wolny od obowiązkowych zajęć. To ważne prawo do robienia tego, co sobie same wymyślą. Bywają jednak dni, w których o 9 rano siadamy nad książkami i kończymy wieczorem. Czas nauki dopasowujemy do potrzeb, aktualnych zainteresowań i własnych możliwości. Sądzimy jednak, że wraz z kolejnymi klasami ta sytuacja będzie ulegać zmianie w stronę godzin bardziej stałych i sztywnych – mówi. – Dzieci mają także zajęcia pozadomowe, które narzucają regularność, jak judo, pływanie, szermierka, ale także angielski, francuski, plastyka, muzyka, harcerstwo, modelarstwo – dodaje.

– W nauczaniu domowym wszystko jest płynne – mówi Matyszkowicz. Podział na zajęcia, które są nauką i na zajęcia, które nauką nie są, wynika z myślenia kategoriami szkolnymi. – Z tego trzeba się wyzwolić – przekonuje.


ZA I PRZECIW

– To, że w klasie nie ma 30 dzieci, ale dwoje czy czworo, pozwala poświęcić wystarczającą ilość uwagi każdemu dziecku i podążać za jego zainteresowaniami. W szkole nauczyciel nie zdoła zaspokoić ciekawości każdego dziecka – przekonuje Matyszkowicz. – Arystoteles pisał: „Wszyscy ludzie z natury dążą do poznania”. Bazujemy na naturalnej ciekawości, a nie na „przymusie szkolnym” – podkreśla.

Dzieci uczone w domu są na ogół lepiej wykształcone i otrzymują lepsze wyniki w testach.

Lawrence Rudner, ekspert z zakresu analizy ilościowej, który analizuje wyniki uczniów szkół domowych („Scholastic Achievement and Demographic Characteristics of Home School Students”) w roku 1998 przedstawił badania dotyczące 20 760 osób z 11 930 rodzin. Wyniki wypadły na korzyść uczących się w domu. We wszystkich dziedzinach i na każdym poziomie uczniowie kształceni w domu, byli lepsi niż ich koledzy ze szkół publicznych i prywatnych – mowa o uczniach od poziomu zerówki do dwunastej klasy, czyli do 18. roku życia. Aż 25 proc. wszystkich uczących się w domu, którzy przeszli do szkół, zostało zapisanych do klasy co najmniej o jeden poziom wyżej niż ich rówieśnicy. American College Testing Program (test ACT) wykazał, że osoby uczone w domu w egzaminach dla absolwentów liceum uzyskały średni wynik 22,8, podczas gdy średnia ocen z egzamin dla wszystkich pozostałych studentów wynosiła 21 punktów.

Przeciwnicy domowego nauczania twierdzą, że na taki system edukacji mogą sobie pozwolić jedynie osoby z wykształceniem wyższym lub wykonujące zawód nauczyciela. Badania jednak wskazują, że tak nie jest. Wynika z nich, że dzieci rodziców słabiej wykształconych i tych, którzy nie są nauczycielami osiągają identyczne wyniki w testach jak dzieci rodziców wysoko wykształconych.

Joanna Białobrzeska, twórca programu nauczania Didasco, założycielka i dyrektor prywatnej szkoły podstawowej i gimnazjum Didasco, nie ma wątpliwości, że w procesie nauczania domowego można nauczyć efektywniej, przystosować nauczanie do tempa pracy dziecka, do jego predyspozycji.

– Sukces w życiu nie zależy jednak wyłącznie od wiedzy, ale także od tego, jak jesteś otwarty na ludzi, jak z nimi rozmawiasz, jak sobie radzisz z porażkami i jak rozwiązujesz konflikty. Dlatego tak ważna jest grupa społeczna, w jakiej zdobywamy wiedzę – mówi.

– W pracy grupowej dzieci uczą się współpracy, dzielenia się zadaniami. W dzisiejszym świecie, w dorosłym życiu będzie im to bardzo potrzebne – przekonuje. – Do mojej szkoły trafiło dziecko, które było nauczane w domu. Wystarczył rok, żeby jego umiejętności społeczne zostały upośledzone. Dziecko było niesamowicie głodne towarzystwa, grupy, rywalizacji. Przecież w szkole dziecko obserwuje innych, widzi, w jaki sposób reagują jego rówieśnicy, widzi, że czasami ktoś jest miły, a ktoś inny nie. Już w przedszkolu w grupie uczą się relacji między sobą, obserwują siebie nawzajem. W nauczaniu domowym jest duże niebezpieczeństwo, że umiejętności społeczne dziecka zostaną zaniedbane. Potem potrzeba wielu lat, żeby je odbudować – wyjaśnia Joanna Białobrzeska.

 

 


Dane Departamentu Edukacji USA pokazują, że chociaż edukację domową praktykują rodzice rożnych grup etnicznych, religijnych, kulturowych i o różnym statusie ekonomicznym, większość wśród nich stanowią biali, religijni konserwatyści, dobrze wykształceni przedstawiciele klasy średniej, którzy mają dwoje i więcej dzieci. Z sondaży wynika, że dla 36 proc. rodziców uczących swoje dzieci w domu głównym powodem, dla którego zrezygnowali ze szkoły, było pragnienie przekazywania dzieciom wartości moralnych, a 21 proc. chciało stworzyć swoim dzieciom jak najlepsze warunki do zdobywania wiedzy. Trzecim powodem było niezadowolenie z nauczania w szkole. Ono zmotywowało do rozpoczęcia domowej edukacji 17 proc. rodziców.

 

 

 



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter