19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak uniknąć nieszczęścia?

Ocena: 4.95714
2225

Co roku w Polsce ginie od tlenku węgla od 30 do 50 osób. - mówi Krzysztof Batorski, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, w rozmowie z Barbarą Wiśniowską

fot. archiwum prywatne

Trudno uwierzyć, że w Polsce ginie w pożarach aż 500 osób rocznie!

Jednak to prawda. Ponad 500 osób zginęło w pożarach w 2019 r. Ponad 150 000 pożarów wybuchło, a prawie jedna trzecia z nich, bo 40 000, to pożary obiektów mieszkalnych. 9 na 10 osób ginie w mieszkaniach, często we własnym łóżku. W innych obiektach (w biurach, sklepach) prędzej udaje się opanować pożar, bo prawo wymusza zamontowanie tam instalacji wykrywania dymu i zatrudnienie osób, które nadzorują bezpieczeństwo. W domu czujemy się najbezpieczniej, myślimy, że nic złego nie może się nam przytrafić, nie dbamy o czujkę dymu, o gaśnicę, przeglądy. W tym sezonie grzewczym od 1 października do 18 grudnia odnotowaliśmy już 12 ofiar śmiertelnych w 851 zdarzeniach, w których strażacy stwierdzili tlenek węgla. Pomocy medycznej w wyniku zatrucia tlenkiem węgla wymagało 346 osób.

 

Jakie są najczęstsze przyczyny pożarów?

Bywa to wadliwa instalacja elektryczna lub uszodzone urządzenia grzewcze, czasem źle ich używamy, nie robimy przeglądów okresowych urządzeń, kominów i instalacji, to wszystko może skutkować pożarem. Częsty scenariusz jest taki, że ludzie zasypiają pod wpływem alkoholu z papierosem w dłoni. Ktoś na ulicy zauważy dym w pomieszczeniu, bo szyby są siwe, zaalarmuje nas, strażacy wchodzą do budynku, nie ma tam płomieni, jest wypalona niewielka dziura w tapczanie, pożar sam przygasł, ofiara nie ma zewnętrznych obrażeń, ale umiera. Zazwyczaj pożary nie są spektakularne, ale nagromadzenie toksycznych produktów spalania z tlących się materiałów jest tak wielkie, że powoduje śmiertelne zatrucie. Ludzie rzadko giną w płomieniach, ewentualnie osoby chore, przykute do łóżka. Większość ginie w wyniku zatrucia gazami pożarowymi. Pożar rozwija się po cichu i zabija we śnie – jeśli nikt z zewnątrz nie zauważy płomieni. Najgorsze sytuacje zdarzają się w nocy i nad ranem. Nocą nie jesteśmy w stanie się zorientować, że się pali. Wiele osób umiera też w kąpieli w wyniku zatrucia tlenkiem węgla. Ignorują ból głowy, mdłości, wymioty, nie wychodzą z wanny, bo wydaje im się, że to dolegliwości spowodowane gorącą wodą. Gdyby szybko wyszły, mogłyby przeżyć. W sytuacji, gdy piecyk do grzania wody nieskutecznie odprowadza spaliny na zewnątrz, a kratki wentylacyjne w łazience są zamknięte, aby ciepło nie uciekało, bardzo szybko zużywa się tlen, a spalanie w atmosferze ubogiej w tlen powoduje, że produktem spalania jest tlenek węgla, zwany czadem. Jest to gaz bezbarwny i bezwonny. Jeśli nie mamy czujnika, nie możemy go wykryć. Różni ludzie, obecni w tym samym pomieszczeniu, inaczej reagują na tlenek węgla – jedna osoba może być przytomna, inna straci przytomność, nie jest w stanie się ewakuować, dalej go wdycha, on wypiera z krwiobiegu tlen, ustają czynności życiowe, uduszenie następuje na poziomie komórkowym. Czujki tlenku węgla ratują nam życie, sygnalizują dźwiękiem, kiedy stężenie tego gazu osiąga poziom niebezpieczny dla człowieka. Alarm to znak, że najwyższa pora otworzyć okno, przewietrzyć pomieszczenie i wyjść na zewnątrz. Taka czujka jest niedroga, kosztuje ok. 200 złotych, ale może być najlepszą inwestycją w życiu. Co roku w Polsce ginie od czadu od 30 do 50 osób. Nie tylko tlenek węgla, ale i inne produkty spalania grożą utratą życia.

 

Jak szybko wybucha pożar?

To zależy, jaka jest kubatura pomieszczenia, ile zgromadzono materiału palnego i jakiej jakości energetycznej oraz jaki system wentylacyjny. W małej, kilkumetrowej łazience albo kuchni jest to zaledwie kilkanaście minut do w pełni rozwiniętego pożaru. W latach 70. pożary rozwijały się wolniej, wtedy meble i dywany były zrobione z drewna i naturalnych materiałów, dziś – z mieszanek wiórów i kleju oraz syntetycznych, łatwopalnych tkanin. Mamy także dużo więcej przedmiotów, sprzętów, okładzin, które palą się dość gwałtownie. W obecnych czasach pożar rozwija się 3 razy szybciej, niż 50 lat temu. Mało kto, kupując meble, zastanawia się nad atestami. Wyposażamy wnętrza w sposób mało świadomy. Z drugiej strony mało które meble w dzisiejszych czasach dają gwarancję utrudnienia inicjacji spalania. W bloku, w ośmiometrowej kuchni, jeśli zapali się tłuszcz na patelni, a blisko płomienia jest firanka i meble z płyty drewnopochodnej, to one dość szybko zajmują się ogniem – w kilka minut cała kuchnia staje w płomieniach.

 

Co wtedy robić?

Użycie gaśnicy w pierwszej fazie pożaru często tłumi ogień w zarodku i nie trzeba już wzywać straży. Prawo nie wymaga jej posiadania, ale ona może uratować życie. Uniwersalna gaśnica kosztuje tylko ok. 150 zł, a świetnie gasi płonący tłuszcz i urządzenia elektryczne. Jeśli domownicy nie opanują ognia samodzielnie i się rozprzestrzeni, w takiej chwili na początku problemem jest pełne zadymienie, człowiek może stracić orientację i nie dać rady wyjść z własnego mieszkania. Warto wtedy się ewakuować, czołgając się przy podłodze, tam jest najlepsza widoczność i najmniej dymu, a także niższa temperatura. Najpierw musimy się upewnić, że wszystkie osoby opuściły mieszkanie, zawiadomić sąsiadów krzykiem i dzwonić po straż pożarną.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter