22 stycznia
środa
Anastazego, Wincentego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak usamodzielnić dziecko?

Ocena: 4.8
702

Czy likwidacja prac domowych i mniej wymagań sprawią, że uczniowie staną się pilniejsi w szkole? Czy można nauczyć dzieci samodzielności i pracowitości, nie obniżając poprzeczki?

fot. Marta Kawalec

Nie milkną spory na temat użyteczności prac domowych. Komu zadawać, czym można je zastąpić, a może w ogóle zlikwidować? Rodzice są podzieleni: jedni uważają, że trzeba dzieci uwolnić od tego obowiązku, inni przeciwnie, a jeszcze inni sami mają dosyć rysowania szlaczków i pisania rozprawek, tylko nie wiedzą, jak powiedzieć o tym dzieciom… Czy obowiązki nakładane na dzieci muszą być przymusem? Jak sprawić, żeby stały się drogą do usamodzielnienia i przygotowania do dorosłego życia?

 


PRACE DOMOWE DLA RODZICÓW

– Dziwi mnie dyskusja na temat prac domowych, bo zawsze wychodziłem z założenia, że są one przeznaczone dla dzieci, a nie dla rodziców. Stosujemy w domu zasadę, że dopóki dziecko radzi sobie samo, to my nawet nie musimy wiedzieć, co ma zadane. Kontrolujemy to wyrywkowo; robiąc to ciągle, zwalnialibyśmy dziecko z odpowiedzialności – wyjaśnia Janusz Wardak, tata dziesięciorga dzieci, doradca rodzinny i jeden z założycieli Akademii Familijnej.

Jak przyznaje, absurdalne są historie, kiedy dziecko w drugiej klasie podstawówki spędza dwie godziny dziennie, odrabiając prace domowe. Ale nie zna przypadku, by komuś zaszkodził kwadrans na zadania utrwalające treści poznane w szkole. – Praca domowa ma uczyć systematyczności, samodzielności i pracy własnej. To kluczowe umiejętności kształtujące nawyk, który znajdzie zastosowanie w szkole średniej czy na studiach, kiedy nauce trzeba będzie poświęcić znacznie więcej czasu – wskazuje i dodaje, że nie powinno też nikogo zdziwić, że tymi, którzy jako pierwsi zrezygnują z odrabiania prac domowych, będą uczniowie najbardziej potrzebujący dodatkowych zadań, bo pilni i tak będą pilni.

Jak jednak podkreśla Elżbieta Gumowska, pedagog z wieloletnim doświadczeniem, aby zadawanie prac domowych było sensowne, muszą one spełniać konkretne cele. – Skomplikowane zadania matematyczne czy kolorowanki niekoniecznie zmotywują dzieci do pracy i nie rozwiążą ich problemów. Prace domowe powinny przede wszystkim utrwalić, wyćwiczyć lub uzupełnić wiedzę i umiejętności zdobyte w szkole – podkreśla nauczycielka. Dodaje, że nagminnie napotyka w zeszytach uczniów zadania odrobione przez rodziców. – Tłumaczę, że lepiej, jak to zadanie będzie nieodrobione, a w wolnej chwili ja czy pani ze świetlicy usiądziemy z dzieckiem i rzecz uzupełnimy.

 


DUŻO MASZ ZADANE?

Pojawia się wiele zarzutów dotyczących zadawania do domu dodatkowych zadań, które obciążają i tak przemęczone już dzieci. Psycholog Marzena Staniszewska przyznaje, że traktowanie prac domowych jako przykrego obowiązku nie nastraja pozytywnie. – Często słyszę, jak rodzice, witając się z dzieckiem po lekcjach, nie pytają: Jak minął dzień?, ale: Dużo masz zadane? Chcą się dowiedzieć, czy będą mogli odpocząć, czy spędzą wieczór na poganianiu lub pomaganiu w lekcjach – mówi. – Warto wprowadzić kilka zasad, które usprawnią ten obowiązek. Im szybciej nauczymy dziecko samodzielnej pracy, tym lepiej. Warto się upewnić, czy uczeń rozumie zadanie, a potem sprawdzić efekty. Pracować nad skupieniem, aby dziecko nie siedziało godzinami, bawiąc się gumką, ale odrobiło zadanie, a potem w nagrodę pobawiło się w atrakcyjny sposób.

– Tak działa nasza pamięć: trzeba ją stale trenować, podobnie jak mięśnie. Nie wyobrażam sobie, żeby dzieci nauczyły się tylko w szkole tabliczki mnożenia, słówek z angielskiego czy budowy bezkręgowców. Ta wiedza wymaga powtórzenia. A co z lekturami do przeczytania czy bardziej złożonymi projektami, które otrzymują dzieci w starszych klasach? – zastanawia się Kamil Głowacki, tata dwóch córek.

 


ODPUSZCZANIE DZIECKU

Jak zauważa Elżbieta Gumkowska, kiedyś wykonywanie przez młodszych członków rodziny określonych prac domowych było naturalne i powszechne. Zmienił się jednak tryb życia, a przede wszystkim metody wychowywania dzieci (lub ich brak).

– Jakiś czas temu regularnie dzwoniła do mnie pewna mama: „Mój syn nie chce się uczyć, niech pani mu coś powie”. Podziałało dopiero, kiedy zagroziłam jej, że zgłoszę ją do opieki społecznej jako niewydolną wychowawczo. Po jakimś czasie udało jej się dotrzeć do chłopca: znacznie poprawił swoje umiejętności, bo był bardzo zdolny, ale przy tym leniwy – mówi pedagog. Często widzi potencjał u dzieci, który gaszony jest przez brak zainteresowania rodziców.

Zdaniem Janusza Wardaka trzeba dziecku pozwolić na błędy. – Jeśli dostaje ocenę, która go nie zadowala, to powinno wiedzieć, że musi się więcej uczyć. Gorzej, jeśli ocena nie zadowala tylko rodziców. Zawsze można ograniczyć pewne przywileje, żeby zmotywować do pracy. Dodatkowo dziecko powinno się sparzyć oceną niedostateczną z jakiegoś przedmiotu, żeby wiedzieć, jakie mogą być skutki – wskazuje. – Niezbyt wychowawcza jest polityka szkół, które umożliwiają nieskończoną ilość poprawek czy nieprzygotowań.

 


NA ŁATWIZNĘ

Bywa i tak, że rodzice lub nauczyciele skazują ucznia na porażkę, obniżając mu poprzeczkę. Tymczasem zdaniem ekspertów dzieci mniej utalentowane, ale pracowite osiągają często lepsze wyniki niż te, które „jadą na opinii”. Kiedy bowiem pierwsze z nich ponosi porażkę, wie, że musi się więcej uczyć, drugie zaś jest bezradne.

Jednym z czynników, który bardziej szkodzi, niż pomaga, jest nadużywanie zaświadczeń o dysfunkcjach. Panuje pogląd, że dzieci, u których zdiagnozowano jakieś problemy, traktuje się ulgowo. Wielu rodziców wykorzystuje więc tę możliwość dla swojej wygody lub traktuje jako usprawiedliwienie dla złych ocen. Zamiast więc pracować nad pewnymi problematycznymi obszarami u dzieci – odpuszczają.

Elżbieta Gumowska przestrzega: – Nie wszystkie zaświadczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej dają przywileje na egzaminach. Dzieci, które były przez lata traktowane ulgowo, będą je pisać tak jak ich rówieśnicy. Niejednokrotnie nie zgadzam się z dokumentami od psychologów, które przynoszone są do szkoły. Kiedyś próbowano mi wmówić, że jeden z moich uczniów ma słabą pamięć. Jednak chociaż nie czytał, potrafił jako jedyny w całej klasie odpowiedzieć na wszystkie pytania po usłyszeniu tekstu – przekonuje nauczycielka.

Tymczasem zaświadczenia z poradni mnożą się jak grzyby po deszczu. – Koleżanka nie pracuje w żadnej szkole specjalnej, ale w normalnej podstawówce, i mówi, że wszyscy jej uczniowie mają wystawione opinie lub orzeczenia, z wyjątkiem jednej dziewczynki, która pracuje tylko z logopedą. W tej klasie są dzieci z obniżonym poziomem inteligencji, mutyzmem wybiórczym, zaburzeniami integracji sensorycznej, dyskalkulią i co tam jeszcze można stwierdzić… Jak pracować z takimi dziećmi? – zastanawia się Elżbieta Gumowska.

– Kiedyś podejście rodziców było zupełnie inne – zauważa Kamil Głowacki. – Nie twierdzę, że zawsze dobre, ale czasem okazywało się skuteczne. Pamiętam, jak po napisaniu matury próbnej polonistka zapytała mojego tatę o zaświadczenie o dysortografii. Tak się zdenerwował, że dał mi szlaban na dwa tygodnie i robił mi codziennie wieczorem dyktanda. Nie byłem zachwycony, ale teraz to doceniam, szczególnie kiedy widzę maile z błędami ortograficznymi od swoich pracowników. Może im rodzice załatwili kiedyś zaświadczenie o dysortografii? W dorosłym życiu nie ma już ono jednak żadnego znaczenia – uśmiecha się.

Dlatego tak ważne jest nauczenie dzieci podstawowych umiejętności i zachęcanie, aby same od siebie wymagały. – Należy chwalić nawet za małe sukcesy, rozmawiać szczerze: „Widzę, że masz z tym trudność, ale nie ze wszystkiego można być dobrym”. Warto też wspólnie z dzieckiem szukać obszarów, w których się wyróżnia. Może potrafi gotować albo jest utalentowane muzycznie? Dobrze jest przy tym kształtować umiejętności praktyczne – zachęca Janusz Wardak. – Być może dzięki temu stanie się zaradnym dorosłym i osiągnie więcej.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka Polskiego Radia, absolwentka dziennikarstwa i psychologii


marta.kawalec@polskieradio.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 22 stycznia

Środa, II Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 1, 21-28
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter