29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak zrozumieć alkoholika?

Ocena: 0
9497
Czynny alkoholik potrzebuje osoby "na dziś". Takiej, która go w danym momencie poratuje. Absolutnie nie wchodzi w głębsze relacje - o mentalności, moralności i religijności alkoholików opowiada o. Adam Michalski z Ośrodka Trzeźwości w Zakroczymiu.
Z o. Adamem Michalskim OFMCap. z Apostolskiego Ośrodka Trzeźwości w Zakroczymiu rozmawia Marcin Prażmowski

Czy alkoholik może być dobrym katolikiem?


Oczywiście, że może. To, że popełniamy grzechy czy wchodzimy w uzależnienie, nie oznacza, że nie jesteśmy dobrzy. Że nie ma tego powiewu łaski. Alkohol może zamrozić we mnie pewne uczucia, uczynki, ale globalnie mnie nie zniewoli do końca. Zawsze – tak jak łotr na krzyżu – zostaje jakiś pierwiastek dobra. Chociażby jeden akt strzelisty i to on liczy się na wieczność.


Dlaczego więc wielu ludzi w alkoholikach widzi wyłącznie grzeszników a nie osobę wierzącą?


Bo alkoholizm jest chorobą woli. Słabej woli. Dzisiaj deklaruję to czy tamto, a jak popiję czy jestem na kacu, to nie jestem w stanie już tego czy tamtego zrobić. Nałóg jest silniejszy i blokuje wykonywanie dobra. Ludzie to widzą i czują dezaprobatę, rozczarowanie, mówiąc wówczas: ty nie chciałeś. Często porównuję alkoholików do cukrzyków. U nas w zakonie był pewien ojciec, który był chory na cukrzycę i często podczas rozmyślań przysypiał. Jak ktoś nie wiedział o tym, że ów ojciec ma taki słaby cukier, to rozpoczynał osądy. Że reguła jasno mówi, iż powinien w tym czasie o Panu Bogu myśleć, a on śpi. Co z niego za zakonnik? Łatwo było, nie znając uwarunkowań chorobowych, wciskać komuś, że jest próżny, leniwy duchowo itp. Podobnie sprawa ma się w stosunku do alkoholików. Ludzie nie widzą choroby, ale wyłącznie kolejne rozczarowanie.


Dlaczego w takim razie warto modlić się za osoby uzależnione?


Nie tylko modlić, ale również warto w ich intencji podejmować abstynencję. Słabą wolę jednych buduje się przez wolę innych. Należy więc stworzyć bardzo silną grupę wsparcia. Czyli jeśli jest ktoś obok mnie, komu jest ciężko, to we wspólnocie AA, Al-Anon, razem damy radę. Z tobą i dla ciebie to zrobimy. Na tym polega siła wspólnoty. Często alkoholicy mówią, że żona, dzieci czy mama się modliły w ich intencji. Wylały tyle łez… Oczywiście nie dostrzegają tego na początku, jednak kiedy podejmują leczenie, zaczynają to widzieć, mówiąc jasno, że „mama mi to wymodliła” lub że na początku leczenia „dla dzieci się powstrzymam”, by potem zrobić to też dla siebie. Jest więc pewien owoc takich działań, takiej miłości.


Przyjmuje się, że wszelkie uzależnienia to zło – dzieło szatana, tak więc należy z nimi walczyć. Pierwszy krok AA mówi natomiast, że należy uznać swoją bezsilność wobec alkoholu. Jak jedno ma się do drugiego?


Faktycznie, w pierwszym kroku należy uznać swoją bezsilność, ale nie bezradność. Rada jest, program jest. Tylko należy być pokornym. Alkoholik zachowuje się jednak na przekór. Uważa, że sam wszystko zrobi, że sam się o siebie zatroszczy. W teologii demony - anioły są nieskończenie razy silniejsze od człowieka. Jeśli zaczyna się samemu z nimi walczyć, to nie ma się szans. Jest się skończonym. Aby móc zwyciężać, musimy mieć siłę wyższą i wspólnotę. Jeśli człowiek się otworzy, wówczas jest w stanie radzić sobie z chorobą. Dlatego też pierwszy krok mówi o uznaniu bezsilności, drugi natomiast o sile wyższej, która ma moc przywrócić nam zdrowie.


I dlatego osoby po terapiach stają się nagle tak „bogobojne”?

To jest w zestawie i wynika z doświadczenia. W momencie, kiedy alkoholicy wchodzą w religijność, to mają w jakimś znaczeniu odchył w drugą stronę. Powód jest prosty: przez tyle lat próbowali sami coś zdziałać, jednak nic nie wychodziło. Teraz widzą, że z Bogiem potrafią niemalże wszystko. To tak jak z małym dzieckiem, które uczy się relacji, czy z zachowaniem młodzieży. Jest dobrze, jednak w pewnym momencie można „przegiąć”. Pojawia się jednak chwila zastanowienia, przemyślenia, gdzie przekroczyłem pewne granice? Wszystko metodą prób i bledów. Dlatego ta religijność bywa wręcz dewocyjna, służy jednak jednemu: wyśrodkowaniu.


Miewam jednak nieodparte wrażenie, że wiara osoby uzależnionej objawia się w myśl powiedzenia „jak trwoga to do Boga”. Czyli: Boże, jesteś fajny, ale jak możesz, to ześlij mi teraz parę groszy na klina… Czy to wystarczy?

Może na początek. W takim podejściu Pana Boga traktuje się jak pogotowie ratunkowe. To jednak w doskonały sposób obrazuje stosunek osoby uzależnionej nie tylko do Boga, ale i do drugiego człowieka. Bo jedne drzwi są z naszego serca: tak jak się traktuje człowieka, tak samo traktuje się Boga. Czynny alkoholik potrzebuje osoby „na dziś”. Takiej, która go w danym momencie poratuje. Absolutnie nie wchodzi w głębsze relacje. Pojęcie wyższych uczuć, jak chociażby miłość, nie istnieje. Jego funkcjonowanie ogranicza się wyłącznie do: jeść, pić, spać. Tak więc my jako kapucyni swoimi różnymi działaniami pomocowymi niejako wpisujemy się w ten najniższy szczebel, ale próbujemy uzależnionych wciągnąć w coś więcej. Pokazać im głębię.


Osoby przyjeżdżające do waszego AOT to…


Przede wszystkim to dobrzy ludzie.


Z którymi ciężko się współpracuje?

To jest trudna praca, bo nad wnętrzem człowieka – ale radość jest wielka, gdy są efekty. W Zakroczymiu pojawiają się nie tylko sami uzależnieni czy współuzależnieni. Tu jest całe spektrum rodziny, także dorosłe czy małe dzieci. Z każdym jednak staramy się pracować, rozmawiać. Często dochodzi do „zabawnych” sytuacji: jak mężczyzna zaczyna opowiadać, to w jego opowieści problem ma mieć żona. Kiedy prosimy na rozmowę żonę, wówczas problem ma leżeć po stronie męża, ale obrywa się też przy okazji dzieciom. Kiedy w końcu zaczynają mówić dzieci, to dowiadujemy się, że one są „niewinne”, a tak naprawdę problem ma ojciec lub matka. Dlatego istotna w tym wszystkim jest modlitwa. Modlitwa o Pogodę Ducha, czyli rozmowa z Bogiem i pokorne przyjęcie, że innych nie zmienię, ale siebie, przy pomocy Boga, tak!

rozmawiał Marcin Prażmowski
Idziemy nr 32 (361), 5 sierpnia 2012 r.
fot. Marcin Prażmowski


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter