Uczniowie szkół specjalnych znaku krzyża uczą się czasami przez kilka miesięcy. Ale może to właśnie oni mają lepszy kontakt z Panem Bogiem niż osoby „w normie”?
Maria Łubowicz prezentuje pomoce przydatne w nauczaniu religii dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Fot. Hanna MichniewiczNa lekcji religii w Niepublicznej Specjalnej Szkole Podstawowej „Krok po Kroku” im. bł. Edmunda Bojanowskiego mało jest mówienia, a dużo pokazywania. Bywa, że podczas zajęć trzeba zrobić krótką przerwę już po piętnastu minutach, a nawet wcześniej, bo uczniowie nie potrafią się skupić.
– Dzieciom bardzo trudno jest cokolwiek zapamiętać, uczą się przez wielokrotne powtarzanie. To dla mnie ogromna radość, kiedy zaczynają kojarzyć, jak wygląda krzyż, jak się składa ręce – opowiada Maria Łubowicz, katechetka i dyrektor szkoły. – Ale moim głównym celem nie jest to, żeby dzieci zyskały wiedzę, tylko żeby nawiązały relację osobową z Bogiem i odkryły, że zawsze są przez Niego kochane. Jeśli dziecko wyjdzie ze szkoły z takim przeświadczeniem, może mu to pomóc w przeżyciu dorosłości.
Jak owieczki
Szkoła „Krok po Kroku”, która działa na pograniczu warszawskiego Ursynowa i Wilanowa, jest malutka: uczy się w niej sześcioro dzieci z głębokim autyzmem w wieku od ośmiu do 16 lat. Tylko jedna dziewczynka potrafi wyraźnie mówić i pisać, większość nie mówi wcale. – Praca tutaj jest dla mnie drogą nawrócenia i przemiany – zwierza się pani dyrektor. – Efektów swojej pracy mogę nigdy nie zobaczyć. To, co dzieje się w sercach dzieci, jest dla mnie tajemnicą, ale dostrzegam, że działa w nich Pan Bóg.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 5 (591), 29 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 lutego 2017 r.