Restauracja Different to jedyne miejsce w Polsce, gdzie goście jedzą w całkowitej ciemności, a kelnerami są osoby niewidome.
– Proszę położyć dłoń na moim ramieniu. I nie zapominać o oddychaniu – instruuje kelnerka i otwiera drzwi do ciemnej sali. Goście poruszają się powoli, niepewnie – nie widzą zupełnie nic! Za to kelnerzy, przyzwyczajeni, poruszają się swobodnie. Sadzają gości przy stolikach, objaśniają gdzie jest szklanka, talerz, dzbanek z wodą. Tylko jak można nalać wodę do szklanki, jeśli jej nie widać? Jak zjeść zupę, żeby się nie pobrudzić?
– Wbrew pozorom, wszyscy świetnie sobie radzą za pomocą dotyku i słuchu. Kiedyś dawaliśmy gościom śliniaczki, ale zawsze pozostawały czyste, więc z nich zrezygnowaliśmy – mówi Beata Staszek, kelnerka. Sama widzi zaledwie w dziesięciu procentach, ale nie przeszkadza jej to prowadzić aktywnego życia. Wychowała dwójkę dzieci, wszystko w domu robi sama. – Praca w restauracji jest dla mnie rewelacyjna. Lubię wychodzić z domu, rozmawiać z ludźmi, uczyć się od nich – podkreśla. Wcześniej przez piętnaście lat pracowała przy organizacji konferencji, potem wypadła z rynku pracy i powrót był dla niej bardzo trudny. – Przez rok intensywnie szukałam pracy, bez rezultatu. Pracodawcy raczej boją się zatrudniać osoby z dysfunkcjami – przyznaje.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 28 (717), 14 lipca 2019 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 28 lipca 2019 r.