19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kronika wypadków tatrzańskich

Ocena: 0
6782
– Miałem przypadek, kiedy turyści, którzy weszli na Halę Gąsienicową, rozejrzeli się i mówią: „Jak tu pięknie! A co to za góra? No, to tam chodźmy”. I poszli. A to był Kościelec. Zgubne skutki przynosi też ułańska fantazja, kiedy ktoś postanowi sobie zrobić skrót za szlaku lub np. chce zejść z Kościelca inną drogą, niż wszedł – dodaje Jurek Maciata.

– Ale oczywiście można nam też pomóc, nie robiąc z siebie gapiów, którzy – kiedy ktoś poleciał z grani w dół i tam z nim jesteśmy – z góry zaglądają, robią zdjęcia i spod nóg spuszczają nam na głowę kamienie. Kiedyś taki kamień uderzył w łopatę wiszącego nad miejscem akcji ratowniczej śmigłowca – dopowiada Jurek Maciata.

 

TOPR: 601 100 300

– Bardzo można pomóc także przez odpowiednie zgłoszenie. Najlepszy komunikat krótko i zwięźle mówi: gdzie jestem, co się stało, ile osób poszkodowanych. Tak samo jak w przypadku wypadku drogowego. Dlatego bardzo ważne jest, by umieć nazwać miejsce, gdzie się jest. Najlepiej jeszcze przed wyruszeniem na szlak wprowadzić sobie do książki kontaktowej: „TOPR: 601 100 300”. Można też dzwonić pod nr 112 lub na stacjonarny telefon ratunkowy: 18 20 63 444 – apelują TOPR-owcy.

– Telefony komórkowe to przekleństwo i dobrodziejstwo zarazem. Na szczęście minęły czasy, kiedy o wypadku dowiadujemy się dopiero, kiedy ktoś z informacją zbiegnie do schroniska, ale faktem jest, że część ludzi traktuje TOPR jak punkt usługowy. Zdarza się, że ktoś wzywa śmigłowiec, bo nie chce mu się schodzić, ale to nic nie zmienia. W TOPR-ze obowiązuje zasada, że lepiej dziesięć razy wyjść do drobnostki, niż raz zostawić człowieka, którego życie jest zagrożone.

– Nie jest tak, jak czasami donoszą media, że się robi z TOPR-owskiego śmigłowca taksówkę – mówią Daniel Kędra i Jurek Maciata.

W Polsce winni nieuzasadnionego poderwania śmigłowca za to nie zapłacą, ponieważ państwo zapewnia każdemu bezpłatną pomoc medyczną. Żeby to zmienić, trzeba by zmienić prawo. Zapłacimy po słowackiej stronie Tatr, ale tylko jeśli poszkodowany nie ma wykupionego zagranicznego ubezpieczenia zdrowotnego.

 

Sami o sobie

Dziś w TOPR-ze służy czynnie 150 ratowników z uprawnieniami, głównie z rejonu Zakopanego i Małopolski, choć zdarzają się ochotnicy z całego kraju. Mają swoje firmy, kilku na stanowiskach dyrektorskich, prawnicy, architekci, nie brakuje przewodników górskich. Wyrywają się z pracy na kilka tygodni, by brać dyżury i wspomagać ratowników zawodowych, których w TOPR-ze jest zaledwie 32. Mają do dyspozycji najlepszy – jak sami oceniają – sprzęt, sześć psów do lawin i tylko jeden śmigłowiec Sokół.

W TOPR-ze obowiązuje zasada, że lepiej
dziesięć razy wyjść do drobnostki,
niż raz zostawić człowieka,
którego życie jest zagrożone

– Dla nas to najlepsza maszyna. Jest wszechstronny, daje sobie radę przy burzy i przy silnym wietrze, a nie jest za wielki, żeby nie móc w wielu miejscach wylądować – mówią.

To, czego im brakuje, to uznania w zarobkach i prawa do godnej, wcześniejszej emerytury dla ratowników zawodowych, analogicznie do straży pożarnej, policji itp. – Proszę sobie wyobrazić, że wychodzi panu na pomoc, nieraz z narażeniem życia, w ciężkich, zimowych warunkach, 65-letni ratownik. Ile można wytrzymać? Nikt się nami nie interesuje, bo jest nas w całej Polsce zaledwie 90 osób – skarżą się zawodowi ratownicy.

Historii z akcji, w których brali udział, wystarczyłoby na niejedną książkę, ale zapewniają: dramaturgia i adrenalina jest na filmach. Tu najważniejsza jest chłodna głowa, zorganizowane, zespołowe działanie. Jurek Maciata najbardziej wspomina śmierć kolegów, kiedy przed sylwestrem 2001 r. pod Przełęczą Szpiglasową zginęło w lawinie dwóch chłopaków, no i tragedię TOPR-owskiego śmigłowca, który 11 sierpnia 1994 r. roztrzaskał się w Dolinie Olczyskiej.

 

Będę TOPR-owcem

– Chętnych nie brakuje. Narty, kondycja, topografia Tatr, wspinanie – to cztery podstawowe umiejętności, żeby rozpocząć staż kandydacki, na ogół w grupie ok. 5-15 osób. Przechodzi się przez szkolenia: letnie, zimowe, lawinowe, jaskiniowe i śmigłowcowe, a po dwóch latach, 29 października, w rocznicę założenia w 1909 r. TOPR-u, składa się przysięgę i nie przestaje się być ratownikiem do końca życia – tłumaczy Daniel Kędra.

– Do szkolenia przystępuje kawaler, ma dużo czasu. Kiedy pierwsza euforia mija, kiedy przychodzi rodzina, którą trzeba utrzymać, kariera zawodowa, nie ma już tyle czasu, by poświęcić się ratownictwu. Na zawodowstwo przechodzą bardzo nieliczni. Jednak dla większości z nas TOPR to powołanie, ale i przygoda. Poczucie misji to może za duże słowo, ale to, że można pomagać ludziom, oczywiście ma znaczenie – mówią ratownicy.

Wychodząc w Tatry, warto o nich pamiętać.


Jeśli śmigłowiec krąży, szukając miejsca wypadku:

potrzebna pomoc – dwie ręce w górę w kształt litery „Y” (yes)

wszystko w porządku – jedna ręka w górę, druga w dół, w kształt środkowej belki litery „N” (no)

Radek Molenda
fot. Robert Kidoń

Idziemy nr 28 (562), 10 lipca 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter