5 października
sobota
Placyda, Apolinarego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Małżeństwo do odkrycia

Ocena: 3.46667
715

Czy można wyobrazić sobie piękniejszą reklamę małżeństwa niż szczęśliwe pary, które tym sakramentem żyją? - mówi ks. dr. Robert Wielądek, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, w rozmowie z Magdaleną Prokop-Duchnowską

Coraz więcej osób żyje w związkach nieformalnych, bez zobowiązań. To objaw jakiegoś większego kryzysu?

W obecnych czasach zdarza się, że młodych częściej łączy kredyt niż sakrament małżeństwa. Ludzie boją się brania odpowiedzialności, a tego właśnie wymaga wejście w trwałą relację. Dodatkowo liczba rozpadających się wokół małżeństw może budzić lęk przed podobną porażką. Statystyki są zatrważające: nawet jedna trzecia małżeństw w Polsce kończy się rozwodem. Co gorsza, jest na to powszechne, społeczne przyzwolenie. Przypuszczam, że wiele z tych relacji dałoby się odratować. Problem w tym, że ludzie nie chcą dziś walczyć o swoje związki.

 

Dlaczego?

Dojrzałe życie wymaga rezygnacji z siebie, a współczesny człowiek na piedestale stawia rozwój i samorealizację. Żyjemy w bańce fiksacji na sobie samych, tymczasem małżeństwo i rodzina tę bańkę przebijają. Młodych nie wychowuje się dziś do pokonywania przeszkód, stawiania sobie wymagań i oddawania życia dla drugiego człowieka. Rodzice za wszelką cenę oszczędzają swoje dzieci, wyręczają je, usiłując przeżyć za nie ich własne życie.

 

Na ostatnim zebraniu plenarnym KEP mówił Ksiądz o potrzebie poważniejszego traktowania małżeństwa.

Apelował o to papież Franciszek w dokumencie „Droga wtajemniczenia katechumenalnego dla życia małżeńskiego”. „Kościół jest matką, a matka wszystkie swoje dzieci kocha tak samo” – pisał, wskazując na rozbieżność między wymaganiami stawianymi kandydatom do sakramentu kapłaństwa a tymi, które stawia się osobom przygotowującym się do małżeństwa. Jak to możliwe, że przygotowanie do sakramentu kapłaństwa trwa siedem lat, a przygotowanie do sakramentu małżeństwa – który jest tak samo istotny – można „odhaczyć” nawet w jeden weekend? Ekspresowe kursy wyrosły z pokusy dostosowania się do szybkiej codzienności współczesnego człowieka. Czy słusznie?

 

Jak sprawić, by młodzi ludzie podchodzili do tego sakramentu bardziej serio?

Z racji pełnionej funkcji zdarza mi się bywać na forach internetowych dla narzeczonych i widzę, jak dużo uwagi poświęcają oni dopinaniu szczegółów dotyczących organizacji wymarzonego wesela. Skoro pomimo zabiegania znajdują czas na perfekcyjne zaplanowanie jednej nocy, to tym bardziej warto wygospodarować go na solidne przygotowanie do małżeństwa, w którym – jak zakładam – zamierzają spędzić resztę życia. Dlatego w pierwszej kolejności to my jako Kościół i społeczeństwo potrzebujemy bardziej pokochać, docenić i dowartościować ten sakrament. Stąd m.in. moja sugestia, by oprócz niedzieli oraz tygodnia modlitw o powołania do życia kapłańskiego ustanowić niedzielę i tydzień modlitw o powołania do życia małżeńskiego i rodzinnego.

 

Chce Ksiądz powiedzieć, że dwudniowe kursy przedmałżeńskie nie działają?

Jeszcze dwadzieścia lat temu przygotowanie do małżeństwa miało odbywać się w cyklu rocznym, na wzór przygotowania do pierwszej komunii czy bierzmowania, a najkrótsze dopuszczalne jego formy trwały dziesięć tygodni. Nie da się przygotować ludzi do wspólnego życia w jeden weekend! Nawet jeśli jest genialnie zorganizowany i naszpikowany wartościowymi treściami. Niektórych rzeczy nie da się i nawet nie powinno się przyspieszać. Uważne słuchanie to za mało. Żeby przygotowanie było owocne, potrzebny jest czas na przetrawienie i zaaplikowanie tych treści do swojego życia. Doskonale wiedzą o tym organizatorzy wysokiej jakości kilkutygodniowych kursów, których obecnie nie brakuje. Wieczory dla Zakochanych, warsztaty prowadzone w oparciu o program „Radość i nadzieja” – to tylko niektóre z nich.

 

Z grupą małżeństw pracuje Ksiądz nad stworzeniem katechumenatu przygotowującego do małżeństwa.

Chciałbym, by jednym z elementów takiego przygotowania była weryfikacja poziomu zaawansowania wiary narzeczonych mających przystąpić do tego sakramentu. To umożliwiłoby proponowanie formacji skrojonej na miarę potrzeb konkretnej pary. Chodzi o odejście od przygotowania uniwersalnego, tj. takiego samego dla wszystkich. Idąc na kurs języka obcego, rozwiązujemy test, którego wynik decyduje, do grupy o jakim poziomie zaawansowania trafimy. Analogiczne rozwiązanie można wprowadzić w przygotowaniu do małżeństwa. To oczywiste, że osoby, których wiara zatrzymała się na poziomie przygotowania do pierwszej komunii, wymagają obszerniejszej formacji niż te, które od lat aktywnie działają we wspólnotach. System różnicowania stanowiłby więc dodatkowe wsparcie, które niejednej parze mogłoby pomóc uniknąć kryzysów i niepotrzebnych zranień w przyszłości.

 

Jak taki katechumenat miałby wyglądać w praktyce?

Na razie jesteśmy na etapie konsultacji i pracy nad jego wyjściowym kształtem. Głównym założeniem jest stworzenie diecezjalnej społeczności, w której dokonywać się będą kolejno trzy rzeczy: rozeznanie (czy ten człowiek jest dla mnie?), skrojone na miarę przygotowanie, a potem towarzyszenie zawartemu już małżeństwu w pierwszych latach po ślubie.

Na etapie rozeznawania chcemy stworzyć narzeczonym przestrzeń do wzajemnego poznania, a w szczególności umożliwić konfrontację ich spojrzeń na wiele ważnych kwestii. Niestety, łatwo ulec magicznemu myśleniu „jak wezmę ślub, to wszystko się jakoś ułoży”. Tylko że łaska Boga bazuje na naturze. Jeśli ta jest poobijana, małżeństwo cudownie jej nie uzdrowi. Przeciwnie – kiedy się wchodzi w sakrament z całym tym bałaganem, problemy jeszcze się potęgują, bo przeżywamy je już nie tylko w kontekście siebie samego, ale również w odniesieniu do drugiego człowieka. Gdyby się okazało, że narzeczeni nie dogadują się w ważnych sprawach, a ich systemy wartości są nie do pogodzenia, lepiej, żeby rozeszli się na tym etapie, niż gdyby na skutek kryzysu mieli to zrobić już po ślubie, raniąc nie tylko siebie, ale być może również swoje dzieci.

Ważnym elementem katechumenatu ma być poczucie wspólnoty. Młodzi mieliby szansę przebywać wśród małżeństw, które dzieliłyby się własnym doświadczeniem życia. Ludzi nieidealnych, którzy zmagają się z problemami podobnymi do tych, których obawiają się przygotowujący się do sakramentu młodzi lub które sami przeżywają. To dawałoby młodym przekonanie, że nie są z tym wszystkim sami. A w czasach, gdy tak wielu osobom doskwiera samotność, jest to szczególnie ważne.

 

To sprawi, że ludzie zechcą formalizować swoje związki?

Czy można wyobrazić sobie piękniejszą reklamę małżeństwa niż szczęśliwe pary, które tym sakramentem żyją? „Czy moje dzieci, patrząc na nasze małżeństwo, będą chciały w przyszłości wejść w związek małżeński?”. Pytanie, które postawił sobie jeden z uczestników katechumenalnych konsultacji, pokazuje, jak duży jest nasz udział w kształtowaniu rodzin kolejnych pokoleń. Tylko przykłady dobrych, trwałych małżeństw przekonają młodych, że warto podjąć wysiłek zbudowania czegoś podobnego. Oni potrzebują świadectwa, inspiracji i nadziei.

 

Potrzeba więc świadków?

Do wielu rozstań mogłoby nie dojść, gdyby znalazła się choć jedna osoba, która w serca pogrążonych w kryzysie małżonków wlała choć odrobinę nadziei. Taką nadzieję dają małżonkowie, którym mimo kryzysu udało się zawalczyć o siebie i dziś tworzą szczęśliwe rodziny. Ze wszystkich małżeństw po zdradzie, którym miałem przywilej towarzyszyć, żadne ostatecznie się nie rozpadło. Nie z powodu jakichś moich wyjątkowych umiejętności, ale dlatego, że w tym kryzysie po prostu z nimi byłem. Czasami wystarczy, by ktoś zrozumiał, że problem, z którym przyszło mu się zmagać, to nie koniec świata.

 

A jak odkryć sakrament małżeństwa?

Niejednokrotnie odkrycie łaski sakramentu małżeństwa zaczyna się od momentu, w którym przychodzi się nam zmagać z pierwszymi poważnymi trudnościami. Dopiero w takich chwilach, gdy miłość ludzka zawodzi i przestaje wystarczać, zaczynamy rozumieć, że aby przetrwać życiowe burze, potrzebujemy czegoś znacznie więcej, czyli ratunku i miłości samego Boga.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, fotografka, absolwentka dziennikarstwa w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. M. Wańkowicza


magda.prokop@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 5 października

Sobota, XXVI Tydzień zwykły
wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej, dziewicy 
Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 10, 17-24
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter