25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Na całe życie

Ocena: 0
2825

 

Doświadczenie nauczyło go, że w małżeństwie potrzebna jest cierpliwość, empatia, zapominanie o „swoich interesach”, nieuleganie podszeptom własnej dumy. – Brakowało mi takiej postawy zapominania o sobie, wsłuchania się w drugą osobę – mówi dziś krytycznie o sobie. – W cierpliwym budowaniu wspólnego świata nie pomagały też moje obowiązki zawodowe, ciągłe wyjazdy. Wielokrotnie zawodziłem żonę, a ona ciągle mi wybaczała – mówi wzruszony aktor.

Nigdy nie miał wątpliwości, że Urszula była kobietą jego życia. – Była moją miłością, która jak latarnia morska pokazywała mi drogę do domu, do tego, co naprawdę ważne. Zawsze podejmowała wysiłki, żeby w naszym małżeństwie posklejać to, co się rozpadło, naprawić to, co się zepsuło. Poświęciła się dla mnie do tego stopnia, że w 1976 r. zrezygnowała z pracy i zaczęła mi towarzyszyć podczas wyjazdów, żeby móc spędzać ze mną więcej czasu – opowiada aktor. – Dla mnie jej towarzystwo było cenne również ze względów zawodowych. Okazała się znakomitym krytykiem teatralnym. Po skończonym spektaklu dzieliła się ze mną uwagami także na temat mojej gry – podsumowuje.

Dziś ludzie już w pierwszych latach małżeństwa rozstają się z powodu różnic charakterów. – Ale czyż to nie jest piękne, że różnimy się charakterami? Różnice mogą przyciągać, wnosić różnorodność czy dopełniać nas wzajemnie – dzieli się swoimi przemyśleniami aktor.

Po latach małżeństwa ocenia, że w małżeństwie nie ma miejsca na nudę, o której mówią niektórzy. – Bóg stworzył człowieka, by był twórcą. Ileż można wprowadzać udoskonaleń, wynalazków nawet związanych z codziennymi czynnościami, jak zmywanie naczyń, odrabianie lekcji z dzieckiem, sprzątanie – proponuje.

 


NAJWIĘKSZA PRÓBA

Jak wyznaje w wydanej przed pięcioma laty przez Wydawnictwo M autobiografii „Szczerze nie tylko o sobie”, największym cieniem na jego związku małżeńskim położyła się tragiczna decyzja o usunięciu ciąży, co miało miejsce w 1968 r., jeszcze przed nawróceniem aktora na katolicyzm i przed przyjęciem chrztu. – Urszulka była przed maturą, musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja zaczynałem po studiach pracę w Krakowie. Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że nie podołamy obowiązkom przy dziecku, które oznaczają także rezygnację z siebie. Nie mieliśmy świadomości, jak wielkim grzechem jest usunięcie ciąży, o którym mówiło się, że jest to „zabieg”. Może gdyby wtedy zwierzyła się mamie, gorliwej katoliczce, byłoby inaczej? – mówi z żalem aktor. Dopiero kiedy po latach u dominikanów zobaczyli film „Niemy krzyk”, zaczęła docierać do nich cała prawda o aborcji. – Płakaliśmy gorzko. Mówię o tym nie dla oczyszczenia własnego sumienia, ale dla przestrogi tym wszystkim, którzy pomyślą o aborcji. Aborcja nie rozwiązuje problemów, ale jest ich źródłem – podkreśla Jerzy Zelnik, nawiązując także do postaw uczestniczek Strajku Kobiet.

– Tamta decyzja okaleczyła naszą psychikę i stałą się przyczyną problemów zdrowotnych żony. Następna ciąża okazała się patologiczna. Lekarze z trudem uratowali życie Uli, wydawało się, że straciła szansę na macierzyństwo. Przez kolejne lata podejmowane były próby leczenia, okupionego cierpieniem, nadzieją i zwątpieniami. Bóg ulitował się nad nami, po dwunastu latach starań, w dniu urodzin Uli, urodził się Mateusz. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu – wspomina Jerzy Zelnik.

W 2011 r. pani Urszula przeszła trzeci, najpoważniejszy wylew krwi do mózgu. Walka o jej życie trwała trzy lata. Wtedy Jerzy Zelnik ograniczył życie zawodowe na rzecz opieki nad ukochaną. Wstawał w nocy, przenosił do toalety, karmił jak dziecko. „Ludzie współczuli mi, czasem użalali się nade mną. Ja służyłem żonie z radością i wdzięcznością za te wszystkie nasze wspólne lata. Urszulka zawsze była miłością mojego życia. Nieraz nawet byłem wdzięczny Panu Bogu, że w ten sposób oboje nas doświadczył – dla umocnienia duchowego, poznania sensu cierpienia. Ono może być łaską” – napisał Jerzy Zelnik w autobiografii. Nie myślał po śmierci żony o drugiej kobiecie w swoim życiu. – Nie potrzebuję gosposi, świetnie prasuję, umiem gotować, zmywać naczynia, prać – wyznaje żartobliwie.

Wszystkim małżonkom poleca najpiękniejszą poezję o miłości, a za taką uważa wszystkie Listy św. Pawła Apostoła, ze znanym powszechnie Listem do Koryntian.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter