Był ostatnim szwoleżerem przedwojennej Polski i ostatnim świadkiem żydowskiej wspólnoty w Górze Kalwarii.
Henryk Prajs w otoczeniu żołnierzy na uroczystości z okazji święta kawalerii, Warszawa 2016 r.
Pan Henryk Abram Prajs, który zaszczycał mnie swoją przyjaźnią i o którym wiele razy pisałam na naszych łamach, zmarł w kwietniu 2018 r. Jego piękny grób na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie zdobi orzeł w koronie, taki sam jak na szwoleżerskiej czapce z żółtym otokiem, którą z taką radością zakładał pan Prajs. – Gdy na jubileuszu setnej rocznicy Jego urodzin rozmawialiśmy o Jego bohaterstwie w roku 1939, kiedy stanął w obronie Rzeczypospolitej – mówił na jego pogrzebie Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów – pan Prajs mówił, że nie zrobił nic bohaterskiego. On tak czynił i służył Rzeczypospolitej, ponieważ wynikało to z ogromnie zakorzenionego w nim poczucia służby i oddania Ojczyźnie i współobywatelom.
Grób pana Prajsa znajduje się tuż obok Mauzoleum Żydów – Bojowników o Niepodległość Polski. Trudno – zwłaszcza 11 listopada – o bardziej wyrazisty symbol i potwierdzenie, że pomysłodawcy mauzoleum, z 1938 jeszcze roku, dobrze wiedzieli, o co im chodzi. Miało ono – czytamy na stronie Fundacji Dziedzictwa Kulturowego – „upamiętniać żydowskich żołnierzy biorących udział w kampaniach i wojnach szczególnych dla polskiej historii i wspólnej, polsko-żydowskiej, tożsamości: uczestników insurekcji kościuszkowskiej, żołnierzy wojska Napoleona, powstańców listopadowych i styczniowych, żołnierzy Wielkiej Wojny, a także Żydów walczących w latach 1918-1921 w szeregach Wojska Polskiego o odzyskanie niepodległości i ustalenie granic Rzeczypospolitej”. Prace rozpoczęto w roku 1939 – stanęła tylko betonowo-ceglana konstrukcja. Potem była poprzedzona niemiecko-sowieckim paktem wojna. Przyniosła nie tylko koniec żydowskiego życia, które od stuleci toczyło się w granicach Rzeczypospolitej – ale też koniec tamtej Rzeczypospolitej.
Od kilku lat Fundacja Dziedzictwa Kulturowego powołana przez młodych ludzi – a więc zupełnie inne już pokolenie, poniekąd niedotknięte sporami o polskie i żydowskie racje we wzajemnym trwaniu, dodatkowo fałszowanymi przez komunistów – prowadzi na Cmentarzu Żydowskim przy Okopowej w Warszawie prace konserwatorskie finansowane przez państwo polskie. Odrestaurowała nagrobki parlamentarzystów, żołnierzy powstania styczniowego i żołnierzy legionów, a w roku stulecia odzyskania niepodległości podjęła dzieło odbudowy Mauzoleum Żydów – Bojowników o Niepodległość Polski. I skończyła! Mauzoleum ozdobione, jak grób pana Prajsa, wizerunkiem orła z żołnierskiej czapki – niezależnie od sporów, jakie wywoła – będzie stało i uczyło historii.
A 11 listopada ks. dr Andrzej Tulej z Warszawy, wspólnie ze znawcą żydowskiej duchowości Symchą Kellerem poprowadzili niezwykłą wyprawę-pielgrzymkę śladami wielkich rabinów – to Cadyk z Kocka, Widzący z Lublina, Elimelech z Leżajska – którzy właśnie w Rzeczypospolitej znaleźli dom i warunki, aby szukać Boga i sławić Jego imię. W Lublinie znajduje się grób rabina z 1541 roku! Jeden z najstarszych zachowanych w ogóle grobów na ziemiach polskich! Takie jest nasze dziedzictwo.