29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ochotnik

Ocena: 2.95
712

25 maja 1948 r. strzałem w tył głowy został zabity rotmistrz Witold Pilecki. Sławę bohatera zyskał w sytuacjach granicznych w obozie w Auschwitz, powstaniu warszawskim i ubeckim więzieniu, ale jego postawa może inspirować także w codziennym życiu.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Witold Pilecki w trakcie procesu, 1948 r.

„Miał usta związane białą opaską. Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. I nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego” – wspominał ostatnie chwile rotmistrza ks. Jan Stępień, więzień na warszawskim Mokotowie, gdzie w tym czasie odbywało karę wielu wrogów komunistycznego reżimu. 75 lat temu wykonano wyrok śmierci na Pileckim – w więziennej kotłowni, jednym strzałem. Sąd skazał go na śmierć za „najcięższą zbrodnię zdrady stanu i zdrady Narodu”. Pilecki organizował bowiem w Polsce siatkę wywiadowczą, która informowała dowództwo II Korpusu Polskiego – polskiej armii na Zachodzie – o sytuacji w kraju. Proces był pokazowy, miał na celu zastraszenie opozycji antykomunistycznej. Dlatego nie mogło być mowy o ułaskawieniu Pileckiego, mimo że podjęto wiele prób, powołując się na bohaterską przeszłość rotmistrza.

Jednym ze świadków wykonania wyroku był ks. Wincenty Martusiewicz, który przedtem prawdopodobnie udzielił Pileckiemu ostatnich sakramentów. Rotmistrz był więc przygotowany na śmierć. Na ścianie w swojej celi napisał cytat z książki „O naśladowaniu Chrystusa”: „Starałem się żyć tak, aby w godzinie śmierci móc się raczej cieszyć niż lękać”. Jako były więzień Auschwitz i uczestnik powstania warszawskiego widział śmierć wielu ludzi. Zauważył, że „człowiek w ostatnich chwilach swego życia, jeśli się zechciał zwierzyć szczerze, przyznał zawsze, że tylko to po nim zostało na ziemi wartością trwałą i pozytywną, co dać potrafił z siebie innym ludziom (…)”.

 


W AUSCHWITZ

W 1924 r. 23-letni Witold przeżył coś, co wewnętrznie go odmieniło. W liście do przyjaciółki pisał: „Co mnie tak cieszy? To, że na tyle siebie poznałem, że mogę kierować sobą i okolicznościami prawie bez najmniejszego błędu”. Brzmi to jak przechwałki zbyt pewnego siebie młodego mężczyzny, Pilecki jednak udowodnił, że naprawdę potrafi dokonać rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych.

Znany jest przede wszystkim z tego, że jako żołnierz podziemnej Tajnej Armii Polskiej zgłosił się na ochotnika do obozu Auschwitz w celu skontaktowania się z uwięzionymi członkami organizacji, zebrania informacji wywiadowczych na temat jego funkcjonowania oraz zorganizowania wewnątrz ruchu oporu. Dał się schwytać Niemcom w łapance na warszawskim Żoliborzu i we wrześniu 1940 r. rzeczywiście trafił do obozu. W warunkach, w których wielu uwięzionych było zdolnych najwyżej do walki o własne przetrwanie, on stworzył konspiracyjny Związek Organizacji Wojskowej, dzięki któremu udało się uratować wielu więźniów od śmierci (organizując żywność, odzież i pomoc medyczną), a także poinformować polskie podziemie o sytuacji w obozie.

W kwietniu 1943 r. postanowił uciec. Groziła mu dekonspiracja, ponieważ przebywał w obozie pod fałszywym nazwiskiem. Poza tym śmierć zabrała najlepszych jego współpracowników z ZOW. „Dlatego wychodzę” – powiedział współwięźniowi, kapitanowi AK. „Ale czy można, kiedy się chce, przyjeżdżać i wyjeżdżać z Oświęcimia?” – zapytał tamten. „Można” – odpowiedział Pilecki. W słynnym „Raporcie z Auschwitz”, pamiętniku z pobytu w obozie, spisanym w 1945 r., wytłumaczył: „Jest zawsze pewna różnica pomiędzy powiedzeniem, że się zrobi, a samym dokonaniem tego. Dawno już, przed laty, pracowałem nad tym, żeby te dwie rzeczy spajać w jedną całość”.

Przed laty, czyli w 1924 r., przekonał się, że może bezbłędnie kierować sobą i okolicznościami. Jest tylko jeden warunek: „wiem, że jeśli zechcę, zrobię wszystko i do wszystkiego dojdę, jeno umocuję wolą Bożą, bez której nic być nie może lub będzie czasowem bardzo (…)”. Takie było źródło niesłychanych czynów Pileckiego, tak też tłumaczył swoją ucieczkę z Auschwitz: „przede wszystkim byłem wierzącym i wierzyłem, że jak Bóg zechce pomóc, to wyjdę na pewno”.

 


NIEPOSŁUSZEŃSTWO

Pilecki z dwoma współwięźniami uciekli z obozu dzięki pracy w komandzie piekarzy. Udało im się dorobić klucz do drzwi piekarni, oddalonej o dwa kilometry od obozu. Gdy pracowali na nocnej zmianie, wykorzystali chwilę, gdy strażnicy byli zajęci, i uciekli. Celem była Bochnia, gdzie od razu nawiązali kontakt z AK. Pilecki starał się zorganizować akcję wyzwolenia KL Auschwitz z rąk SS – najpierw w Krakowie, a od sierpnia 1943 r. w Warszawie – ale bezskutecznie. Pomagał więc więźniom, organizując pomoc finansową dla ich rodzin. Według ustaleń Adama Cyry zajmował się również tworzeniem dla AK wykazów folksdojczów i zdrajców skazanych w ten sposób na śmierć. Od wiosny 1944 r. należał do organizacji NIE, której zadaniem było kontynuowanie walki o niepodległość po wkroczeniu Armii Czerwonej.

Kiedy wybuchło powstanie warszawskie, Pilecki po raz pierwszy sprzeciwił się wojskowemu rozkazowi. Dowództwo NIE zabroniło mu udziału w walkach, on jednak zdecydował się już o godzinie „W” dołączyć do powstańców. Walczył najpierw jako szeregowy żołnierz, później jako dowódca oddziału zgrupowania Chrobry II. 5 października znalazł się w niewoli niemieckiej. Przebywał w obozie w Murnau do kwietnia 1945 r., kiedy obóz wyzwolili Amerykanie. Dostał przydział do II Korpusu Polskiego i z poleceniem zorganizowania siatki wywiadowczej wrócił do Polski. 8 grudnia 1945 r. znalazł się powtórnie w Warszawie. Udało mu się zorganizować niewielką konspirację i przekazywać informacje o sytuacji w kraju na Zachód. W sierpniu 1946 r. otrzymał rozkaz wyjazdu z Polski, ale ponownie się mu sprzeciwił. Przekonywał, że nie będzie w stanie znaleźć dla siebie następcy. „Wszyscy nie mogą stąd wyjechać” – tłumaczył.

 


DAR SERCA

Pilecki został aresztowany 8 maja 1947 r. W komunistycznym więzieniu spędził rok, w warunkach, które w najbardziej wstrząsający sposób opisał swojej żonie podczas ostatniego widzenia: „Oświęcim to była igraszka”. Nie wiadomo, jakie tortury stosowano wobec rotmistrza. Świadkowie jego ostatnich miesięcy wspominają złamane obojczyki, wyrwane paznokcie. Jeden ze strażników więziennych opowiadał później siostrzeńcowi Pileckiego, że kiedy roznosił więźniom jedzenie, zastawał Pileckiego zatopionego „w tak głębokiej modlitwie, że nawet tego nie zauważał”. W ten sposób Pilecki do końca realizował swój program, który zakreślił w raporcie z Auschwitz: „Chciałbym wstrząsnąć każdym, żeby z tego (…) tłumu wystrzeliły – jeśli nie można wszędzie, to przynajmniej tu i ówdzie – pędy myśli, czynu”. Nie chodziło mu wcale o bohaterskie czyny, porównywalne z jego dokonaniami z Auschwitz, raczej o męstwo w każdej, najzwyklejszej nawet sytuacji: „Widziałem takich – pisał – którzy niby są wierzący, a wstydzą się wyraźnie przeżegnać (…), żeby jakiś bałwan z tłumu – kolega – nie «podeśmiał»”.

Postaw, które wydały taki owoc w czasie II wojny światowej, Pilecki uczył się w codziennym życiu. W latach 20. jego rodzina odzyskała majątek Sukurcze, na dzisiejszej Białorusi. Ojciec chorował na depresję, więc Witold wziął na siebie odbudowę majątku. Wspominał później: „Nie przyjechałem tu na odpoczynek, lecz skończyć tę pracę wewnętrzną, która trwa już kilka lat”. W 1931 r. ożenił się, wkrótce urodziło mu się dwoje dzieci. Obowiązki ojca i gospodarza łączył z organizowaniem spółdzielni, przewodzeniem ochotniczej straży pożarnej, tworzeniem kółka rolniczego i konnego przysposobienia wojskowego dla okolicznych mieszkańców.

Tłumacząc, dlaczego zgłosił się na ochotnika do Auschwitz, pisał: „Gdybyż serce można było dać w ten sposób i dać je wszystkim ludziom. (…) Serca bym nie żałował”. Tak starał się żyć w piekle Auschwitz, tak postępował w rodzinnych Sukurczach i takiej postawy chciał nauczyć Polaków.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter