Mleko modyfikowane jest o wiele mniej korzystne dla zdrowia dzieci niż mleko matki. Jednak ponad połowa polskich matek ma trudności w karmieniu piersią. Wiele z nich nie otrzymuje pomocy od służby zdrowia.
Adriana Czubak z Gdyni karmi piersią już prawie dwa lata, choć na początku miała z tym duży problem: jej synek po porodzie nie potrafił chwycić piersi ustami. – Przez całe siedem dni pobytu w szpitalu szukałam pomocy wśród personelu, ale jedyną reakcją było podawanie mleka modyfikowanego w butelce – opowiada. Próbowała odciągać pokarm z piersi, ale było go bardzo mało. Wróciwszy ze szpitala do domu, wciąż starała się przystawiać synka do piersi i wreszcie się udało. Maluch stopniowo wypijał coraz większe ilości jej mleka i po dwóch miesiącach nie było już potrzebne dokarmianie mieszanką z butelki.
– Cały czas miałam w głowie myśl, żeby się nie poddawać, bo wiedziałam, jak pozytywnie mleko matki wpływa na dziecko – mówi Adriana.
Brak pokarmu?
Nie zawsze udaje się tak skutecznie rozwiązać problem. Według danych GUS z 2014 r. po porodzie karmić piersią zaczyna 98 proc. kobiet, ale już po sześciu tygodniach liczba ta spada do 46 proc.
– Kiedy w ramach naszych badań pytamy kobiety, dlaczego nie karmiły piersią, ok. 60-70 proc. odpowiada: „Bo nie miałam pokarmu”. Gdyby człowiek został tak skonstruowany, to ludzkość by nie przetrwała – mówi dr. n. med. Magdalena Nehring-Gugulska, dyrektor Centrum Nauki o Laktacji, międzynarodowy certyfikowany konsultant laktacyjny. – Najwięcej przyczyn niedoboru pokarmu wynika z nieprawidłowego przystawiania dziecka do piersi, zbyt rzadkiego lub zbyt krótkiego karmienia, nieumiejętności oceny, czy dziecko się najadło i pochopnego dokarmiania mlekiem sztucznym. Za to nie do końca są odpowiedzialne matki, bo one powinny otrzymać prawidłowy instruktaż karmienia od pracowników ochrony zdrowia. A z tym instruktażem bywa różnie.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 28 (666), 15 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 25 lipca 2018 r.