25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Oleum w głowie

Ocena: 0
2164
Znajomy polonista, wykładowca na uniwersytecie, już nawet się nie zżymał, że z roku na rok coraz mniej może spodziewać się po studentach – wiedzy, pasji, oczytania – i coraz mniej w związku z tym od nich wymagać. Najgorsza jednak, jak wyznał z żalem, jest pustka w oczach młodych ludzi aspirujących do wyższego wykształcenia humanistycznego. Dostrzega ją, rzuciwszy w rozmowie cytatem, stylizacją, żartem językowym lub opartym na jakimś obrazie literackim albo odwołaniem do znanych – jak by się zdawało – symboli, motywów, słów skrzydlatych i innych znaków naszej kultury. Tak jakby były wypowiadane nawet nie w obcej mowie, ale stanowiły przypadkowy ciąg nieartykułowanych dźwięków. Nie wywołują żadnych skojarzeń, choćby uśmiechu porozumienia, nie mówiąc o poczuciu wspólnoty i uczestniczenia w tym samym doświadczeniu kulturowym. Jak tu się spotkać?

Nie jestem pewna, czy czegoś na kształt owej pustki nie widział przez chwilę mój syn-gimnazjalista, kiedy z dziwnym dla mnie entuzjazmem zaczął mi zdawać relację z jakiejś sytuacji na szkolnym korytarzu. – … no i Piotrek do mnie: „Przybliż no się!” Ja mu na to: „Czego?” A on: „Nie masz no kostki Rubika?” „Mam.” „Dawaj!” „Jak to: dawaj?…”

No właśnie, jak to: dawaj? – pomyślałam, czując lekki niesmak. Bo, proszę ja kogo, jak też ta młodzież się do siebie zwraca!... Na szczęście nie zdążyłam ze stosownym rodzicielskim komentarzem, ponieważ Witek, wciąż szczerząc się z wyraźnym a niezrozumiałym zadowoleniem, otworzył mniej więcej w dwóch trzecich pierwszy tom „Potopu”, który czytał jako cudem ocaloną lekturę szkolną. – Wiesz, o co chodzi, mamo? – i zaczął głośno czytać. Niemal kropka w kropkę przytoczony chwilę wcześniej dialog pomiędzy nim a kolegą. Irytacja w mgnieniu oka ustąpiła we mnie miejsca zdumieniu, a potem już razem chichotaliśmy na wyścigi, złączeni błogim porozumieniem.

Kto by się nie śmiał, kiedy imć Zagłoba, siedzący wraz z zacną kompanią na wozie, zagaja rozmowę z eskortującym ich do Birż w charakterze więźniów Rochem Kowalskim? Rzecz jasna, Zagłoba, przystępując do swego wiekopomnego fortelu, „protekcjonalnym tonem” żądał nie kostki Rubika, lecz gorzałki, ale poza tym wszystko się zgadzało. Dalej był wywód na temat podwójnych Kowalskich pieczętujących się już to Wieruszem, już to Korabiem, no i oczywiście punkt kulminacyjny w postaci propozycji: „Mów mi: wuju!”. I kiedy trzynastolatek z nieudawaną satysfakcją cały fragment trochę odczytywał, trochę mówił z pamięci raz drugi i trzeci, żeby sobie zapamiętać, mistrz Henryk posłał ku mnie, jak to on, pokrzepienie serca. Duch w narodzie nie ginie, mości panowie, skoro gimnazjaliści potrafią odnaleźć przyjemność w grypsowaniu ze sobą Sienkiewiczem. Hę? Gdyby to nie było wolno, byłby rozkaz nie czytać, a że nie było rozkazu, więc czytajmy!

Lidia Molak
Idziemy nr 46 (427), 17 listopada 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter