28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Operacja życia

Ocena: 0
3910
Coraz więcej przyszłych mam tak bardzo boi się bólu związanego z porodem, że decyduje się na cesarskie cięcie. Przyszłe pokolenia kobiet być może będą znały ból porodowy jedynie z opowiadań swoich babć.
W Polsce, według szacunkowych danych Departamentu Badań Demograficznych GUS, aż 34 proc. dzieci rodzi się przez cesarskie cięcie. To ponad dwa razy więcej niż średnia na poziomie
15 proc. ustalona przez Światową Organizację Zdrowia. Lekarze kierują na ten zabieg głównie kobiety z tzw. ścisłymi wskazaniami. Ich lista jednak wciąż się powiększa, co więcej – łatwo nią manewrować. Lekarze ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach – Ryszard Poręba, Maciej Jędrzejko, Aneta Poręba i Urszula Sioma-Markowska w swojej pracy badawczej dowodzą, że wskazania do cesarskiego cięcia są różne w różnych podręcznikach medycznych. To pozostawia szerokie pole do manipulacji. Wśród najczęściej wymienianych są: przeszkody w kanale rodnym, stan po operacji narządów rodnych, wady miednicy, stan po cesarskim cięciu, zagrażające pęknięcie macicy, łożysko przodujące, przedwczesne odklejanie łożyska, ciąża mnoga, zagrażające niedotlenienie płodu, nieprawidłowe położenie płodu, wady płodu i niedobór płytek krwi w organizmie płodu.

Coraz częściej jednak przyszłe matki decydują się na cesarskie cięcie wyłącznie z lęku przed bólem porodowym. – Ból porodowy bez wątpienia jest dotkliwy. Jest on związany ze skurczami macicy, powodującymi ucisk nerwów, a także przejściowe zaciskanie naczyń, które utrudnia dopływ krwi z tlenem oraz jej odprowadzanie z produktami spalania, podrażniającymi zakończenia nerwowe. Jest to jednak ból bez konsekwencji. Mija natychmiast po przyjściu dziecka na świat – mówi Urszula Tataj-Puzyna, położna i wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Mimo to, wiele kobiet nie daje się przekonać do tego, by rodzić w naturalny sposób. – Oczekujemy łatwych i szybkich rozwiązań, które w miarę możliwości omijają potencjalne ryzyko cierpienia. Nie chciałabym oskarżać kobiet, które widzą narodziny nie w aspekcie radości, ale wielkiego lęku i strachu przed bólem, bo na ogół takie nastawienie ma swoje przyczyny zakorzenione w ich przeszłości, ale jest to lęk nadmiernie rozbudowany. Nazywamy go tokofobią. Jest to głęboka nerwica, u której podstaw leży obawa przed spontanicznym porodem. Ten lęk paraliżuje kobiety. Obecnie stał się on poważnym wskazaniem do porodu przez cesarskie cięcie – mówi dr Ewa Ślizień-Kuczapska, specjalista z zakresu ginekologii i położnictwa.

Niejednokrotnie same kobiety lub ich rodziny wywierają presję na personel medyczny, by wymóc cesarskie cięcie. Część personelu medycznego łatwo ulega takiej perswazji, ponieważ uważa, że ból porodowy jest bólem patologicznym, którego powinno się unikać, jeśli tylko jest to możliwe. A perswazja jest silna. Aż 74 proc. ankietowanych kobiet w badaniu przeprowadzonym przez Instytut GFK Poland rezygnuje z naturalnego rozwiązania z powodu lęku przed bólem. – Niestety, w naszej kulturze tak się utarło, że poród uważamy za coś niezwykle trudnego. To nie ułatwia pozytywnego nastawienia do porodu. Już samo słowo „ciąża” niesie w sobie negatywny ładunek. Nie traktujemy noszenia dziecka pod sercem jako stanu błogosławionego, a przecież naprawdę jest to stan błogosławieństwa, czyli szczęścia. Prawidłowo odbyty poród może być tylko jego zwieńczeniem – mówi Urszula Tataj-Puzyna.


Lęk przed bólem – znak czasu

Psychologowie mówią otwarcie, że lęk przed bólem i brak akceptacji dla wszystkiego, co nie daje przyjemności, są znakiem naszych czasów. Współczesna kultura odrzuca cierpienie w jakiejkolwiek postaci. Tymczasem akceptacja bólu jest nie tylko sprawą indywidualną, ale również zależy od kraju, z którego pochodzi rodząca kobieta. Wanda Fijałkowska, nestor polskich położników, zauważyła, że im więcej wpływu kultury Zachodu, tym silniejsza potrzeba zniesienia bólu porodowego. Tradycyjnie kobiety nie rodziły samotnie, ale w otoczeniu doświadczonych kobiet. Współcześnie kobiety nie tylko wymagają ciągłego wsparcia w czasie porodu, ale również chcą uczestniczyć w podejmowaniu decyzji dotyczących porodu.

Cesarskie cięcie
nie jest krótkim zabiegiem „ekstrakcji” dziecka,
a skalpel nie działa jak zamek błyskawiczny.

– Z reguły przez cesarskie cięcie chcą rodzić kobiety nastawione na sukces, aktywne zawodowo, które wysoko cenią sobie wygląd zewnętrzny. Do tego żyją w pośpiechu. Wydaje im się, że nie mogą sobie pozwolić na zbyt długą nieobecność w pracy. Duża grupa decyduje się na dziecko po 30. roku życia, kiedy ma już wypracowaną pozycję zawodową. Takie kobiety na ogół traktują dziecko jako jeszcze jeden klocek w piramidzie kariery. Chcą więc zaplanować poród na określony dzień i określoną godzinę, by nic nie wymknęło im się spod kontroli i potem szybko wrócić do pracy. Takie mamy zwykle nie karmią piersią albo karmią bardzo krótko – tłumaczy dr Ślizień-Kuczapska.

Wcale nierzadko kobiety stawiają horoskopy lub korzystają z przepowiedni wróżek odnośnie do dnia narodzin, który przyniesie ich dziecku szczęście. A dzień porodu można dokładnie wyznaczyć jedynie decydując się na poród przez cesarskie cięcie.


Brzuch i zamek błyskawiczny

Połowa zwolenniczek cesarskiego cięcia obawia się komplikacji zagrażających mającemu przyjść na świat dziecku. W tym gronie dominują kobiety, które rodzą po raz pierwszy. Dla nich poród jest ogromnym przeżyciem emocjonalnym. Coraz częściej mogą liczyć na wsparcie ze strony personelu medycznego, ale w większości sytuacji lekarzom i położnym łatwiej zaoferować cesarskie cięcie w znieczuleniu niż poświęcić czas na rozmowę o tym, jak dobrze przeżyć naturalny poród. Część położnych żyje w przekonaniu, że ich sukces zawodowy zależy od zaoferowania rodzącej kobiecie jak największej palety wsparcia, włącznie z zaoferowaniem cesarskiego cięcia, uznawanego współcześnie za lżejszą formę porodu, bo bez odczuwania bólów porodowych.

Zbyt mało się mówi, że ryzyko powikłań w przypadku cesarskiego cięcia jest ponad dwudziestokrotnie większe niż podczas porodu siłami natury. – Ryzyko to jest związane z samą operacją. Nie jest to krótki zabieg „ekstrakcji” dziecka. Cesarskie cięcie nie działa jak zamek błyskawiczny. Jest to wtargnięcie do wnętrza jamy brzusznej, przecięcie powięzi i mięśni. Może grozić uszkodzeniem narządów wewnętrznych, np. pęcherza moczowego. Oczywiście, lekarz jest wyedukowany, ale ryzyko komplikacji istnieje zawsze – mówi dr Ślizień-Kuczapska.

Dr Ewa Prokop, lekarz ze Szpitala św. Rodziny w Warszawie, ostrzega, że kobiety w ciąży są bardziej narażone na wystąpienie powikłań zakrzepowo-zatorowych również w trakcie cesarskiego cięcia. Co więcej, zagrożenie nie kończy wraz ze szczęśliwym zakończeniem cesarskiego cięcia. – Dodatkowo obserwujemy, że pacjentki po cesarskim cięciu są bardziej narażone na endometriozę, czyli wszczepienie błony śluzowej jamy macicy w obrębie jamy brzusznej oraz pojawienie się zrostów w obrębie miednicy mniejszej – mówi dr Ewa Prokop.

Lekarze ostrzegają, że kobiety po cesarskim cięciu mają obniżoną płodność i obniża się tzw. płodność społeczna, bo cesarskich cięć można mieć najwyżej dwa. Każde kolejne jest już igraniem z losem, a poród drogami natury po przebytym cesarskim cięciu również może być ryzykowny. Anna Sroczyńska z Częstochowy przez cesarskie cięcie urodziła dwójkę dzieci – córkę i syna. Kolejne dziecko jest w drodze. Może urodzić w ten sam sposób, ale tylko dlatego, że poprzednie dwie operacje wykonywał wysokiej klasy lekarz, który zminimalizował cięcie. – Profesor ostrzegał mnie jednak, że każda kolejna ciąża może się dla mnie źle skończyć – przyznaje.

Dr Ewa Prokop zwraca także uwagę, że rozpoczęcie porodu nie zależy od matki, ale przede wszystkim od dziecka. – Proces fizjologicznego porodu jest współinicjowany przez dziecko. Jest to związane z wydzielaniem się określonych hormonów. Według najnowszych obserwacji i badań dziecko jest aktywnym uczestnikiem porodu. Proces przejścia przez kanał rodny wspiera rozwój układu oddechowego. Dzieci, które rodzą się naturalnie, lepiej sobie radzą w środowisku zewnętrznym. Po cięciu cesarskim są często zaskoczone i mogą mieć kłopoty z oddychaniem.

Po cesarskim cięciu później pojawia się pokarm u matki, a to powoduje, że nauka karmienia jest trudniejsza niż u kobiet, które rodziły siłami natury. Przyczynia się do tego także sposób odżywiania kobiety po cesarskim cięciu. Pierwszy posiłek podawany jest dopiero po 12 godzinach i jest nim kleik. W błędzie są kobiety, które decydują się na cesarskie cięcie z wygodnictwa. – Po naturalnym porodzie kobiety szybciej dochodzą do siebie. Pacjentka w zasadzie w ciągu dwóch godzin może samodzielnie chodzić i zajmować się dzieckiem. Po cesarskim cięciu musi pozostawać w łóżku 12 godzin. – mówi dr Prokop. Cesarskie cięcie powinno więc pozostać jedynie koniecznością medyczną.

Monika Florek-Mostowska
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Idziemy nr 2 (434), 12 stycznia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter