Po prostu żyj

Bawer po spotkaniu zaprasza go do domu, na rozmowę. Wcześniej dzwoni do żony, by zapytać, czy nie będzie to kłopotem. Nie będzie. Są małżeństwem od 2013 r. Poznali się dzięki „Klice”, Grażyna jest pracownikiem naukowym. – Moja wspaniała, przepiękna żona – z czułością mówi o niej Bawer.

Zawsze pro-life

O tym, co robi, informuje na Facebooku: że wziął udział w Narodowym Marszu Życia, w proteście przeciwko AKTA 2 i w kolejnej rozprawie w sprawie antyaborcyjnych bilbordów. Bilbordy są ważne, bo badania przeprowadzone wśród osób, które zdecydowały, że nie dokonają aborcji wykazały, iż najczęściej decyzję taką podjęły pod wpływem demonstracji pro-life, bilbordów, wystaw antyaborcyjnych. Bawer w Fundacji PRO – Prawo do Życia jest odpowiedzialny za antyaborcyjną kampanię bilbordową w całej Polsce.

– Pozywają mnie do sądów od Piaseczna po Zakopane – mówi. – Przez dziesięć lat istnienia Fundacji nie mieliśmy tylu spraw, co przez ostatnie dwa lata, od kiedy istnieje partia Razem. Wiemy, że na zamkniętych forach społecznościowych ludzie są zachęcani, by podawać nas do sądów z art. 91 za „zgorszenie w miejscu publicznym”.

– On jest wojownikiem – mówi Anna Trutowska, koordynatorka Fundacji, od 2015 r. współpracująca z Bawerem – kiedy może gdzieś dać świadectwo, wygrać sprawę, jedzie, bo jak mówi, to pierwszy front walki. Razem prowadzimy szkolenia dla wolontariuszy, jeździmy na pikiety, kontrdemonstracje. Gdy słyszy, jak ktoś odmawia niepełnosprawnym prawa do życia, podchodzi, mówi o sobie, o swoich niepełnosprawnościach, o studiach, o pasjach i pyta, czy jego życie warte jest tego, by żył.

Nie zawsze jest łatwo. Zwolennicy aborcji nazwali go „wrzodem na d…”. „Jesteś wyłącznie ciężarem” – pisali. Blanka Rudy, działaczka m.in. Ruchu Palikota, stwierdziła, że jest „błaznem, który nigdy nie urodzi”. „Jesteś żywym argumentem za aborcją” – gorączkowała się w reakcji na post Bawera, w którym pisał: „Żaden człowiek nie powinien godzić się na mordowanie dzieci – ludzi – nienarodzonych, poprzez obrzydliwą aborcję…”

– On udowadnia, że niepełnosprawność to nie wyrok – mówi Maciej Sikorski, twórca związanego z „Kliką” teatru Exit, przyjaciel Bawera – jest dobrym mówcą, dla innych niepełnosprawnych znakomitym motywatorem. Zaimponował mi, kiedy na którymś ze spotkań powiedział, że to co robi w ramach ochrony życia, to jego obowiązek, bo obowiązkiem każdego mężczyzny jest ochrona najsłabszych.

Kilka lat temu dla uczczenia urodzin Bawera wybrali się małą grupą na Trzy Korony. – Szliśmy, dyskutując o sensie walki żołnierzy wyklętych – opowiada Maciej Sikorski. – Był z nami mój czternastoletni syn Tytus. „Tylko nie przerywajcie rozmowy, to bardzo ciekawe” – dopingował nas. Bo z Bawerem rozmawia się bardzo interesująco.

– Ma poczucie humoru i duży dystans do samego siebie – mówi Anna Trutowska – i jest bardzo pokorny. Gdy razem podróżujemy, widzę, jak umie okazywać ludziom wdzięczność nawet za drobnostkę.

Czarnoskóry Polak

Jest patriotą, tak wychował go wujek Leszek, kuzyn mamy, z którym dużo rozmawiał o polityce i jako nastolatek jeździł na spotkania Unii Polityki Realnej. Kojarzony bywa z narodowcami od czasu ukazania się słynnego zdjęcia, które w 2011 r. obiegło internet jako komentarz do Marszu Niepodległości: ciemnoskóry Bawer na wózku w otoczeniu osób z flagami ONR i z podpisem: „Faszyzm nie przeszedł – on tak”. Ale w rzeczywistości nigdy nie był członkiem żadnej z organizacji narodowościowych, a jedynie ich życzliwym zwolennikiem.

Kiedy w 2016 r. na Marszu Niepodległości pojawiły się rasistowskie hasła, a rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej w wywiadzie mówił, że każdy kontynent zamieszkuje inna rasa, a czarnoskóry nie może być Polakiem, Bawer wycofał swoje poparcie tylko dla tej jednej partii.

– Nienawidzę głupoty – mówi, a w Marszach Niepodległości nadal uczestniczy. Związał się z Prawicą Rzeczypospolitej Marka Jurka, polityka, który zaimponował mu swoją jednoznaczną postawą w obronie życia nienarodzonych. Do Parlamentu Europejskiego startuje z list jego koalicji, bo tam ważna jest chrześcijańska wizja Europy, walka o życie i rodzinę.

Zamiast puenty

– Ostatnio miałem burzliwą rozmowę z przyjacielem, który zastanawiał się, co to znaczy być dobrym człowiekiem – opowiada. – W końcu mu powiedziałem: Po co te dywagacje? Żyj jak dobry człowiek. Po prostu żyj.