25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pocałunek dla Mamuni

Ocena: 4.6
4930
Na swoje 90. urodziny Irena Seweryniak dostała w prezencie książkę, którą napisali dla niej syn – ksiądz i córka – zakonnica.
„Słuchaj, napisałeś tyle książek, których nikt nie czyta. Spisz wspomnienia twojej mamy, to przynajmniej najbliżsi przeczytają...” – usłyszał od pewnej osoby ksiądz profesor Henryk Seweryniak, gdy zastanawiał się, jaki prezent dać mamie z okazji 90. rocznicy urodzin. I chociaż te słowa były wypowiedziane półżartem, ks. Henryk potraktował je bardzo poważnie. – Chciałem coś takiego zrobić już wcześniej, ale wtedy mama nie miała ochoty opowiadać. Dopiero teraz dała się namówić na wspomnienia. Oczywiście nie wiedziała, że wykorzystam je w książce – wyjaśnia z tajemniczym uśmiechem.

Do współpracy wciągnął swoją siostrę Lucynę, polonistkę i karmelitankę mieszkającą w Betlejem. Pisali także w imieniu starszego brata Zygmunta, który jest mężem, ojcem i dziadkiem. Owoc ich pracy, jak wyznają we wstępie, „jest pocałunkiem, który chcemy złożyć na dłoniach naszej Mamy”. – Poprzez tę książkę chcieliśmy też wypełnić brakujące miejsce w naszych domach, w których nie ma przedwojennych pamiątek, dokumentów, zdjęć. Dziadkowie, wypędzeni ze swojej wioski w 1940 r., nie zdołali ich ze sobą zabrać – dodaje ks. Henryk.

Powołanie rodzeństwa Seweryniaków zrodziło się właśnie dzięki modlitwie pani Ireny. Dopiero niedawno wyjawiła synowi, że kilka miesięcy przed jego narodzeniem, podczas misji parafialnych, postanowiła modlić się za niego, by został kapłanem. – Podejrzewam, że mama modliła się tak intensywnie, że powołanie dotknęło nie tylko mnie, ale i moją siostrę – zauważa ks. Henryk. Pani Irenie nie było jednak łatwo pogodzić się z decyzją córki o wstąpieniu do Karmelu, a później z jej wyjazdem do Betlejem. Przez ostatnie 14 lat mogły się spotkać tylko raz. Jedynym opiekunem mamy jest teraz ks. Henryk, który mieszka w Płocku, a co tydzień odwiedza ją w Gostyninie.

Największe wrażenie zrobiły na księdzu opowieści o dzieciństwie mamy, szczególnie o sytuacji ówczesnych kobiet. – Babcia nie miała łatwego życia: zanim wyszła za dziadka, dotknęła ją śmierć pierwszego męża i trójki dzieci. Bardzo dużo pracowała, a przy tym potrafiła wychować dziewięcioro dzieci i nauczyć je modlitwy – opowiada. – Cała rodzina, złożona z jedenastu osób musiała się zmieścić w trzech pomieszczeniach. Choć dom miał cztery izby, jedna z nich stała pusta, bo ogrzanie jej było zbyt kosztowne. Dziadek musiał trzy razy wyjeżdżać do Ameryki i tam ciężko pracować, żeby utrzymać żonę i dzieci. Nieśli swój los z nadzieją, że Pan Bóg nad nimi czuwa, że to wszystko ma głęboki sens.

Wspomnienia głównej bohaterki „Mamuni” są potwierdzone badaniami archiwalnymi na temat dziejów rodzinnych przodków oraz wioski Budy Kozickie. Ciekawych informacji dostarczyły m.in. stare księgi ochrzczonych, zaślubionych i zmarłych, które ks. Seweryniak znalazł w Archiwum Diecezjalnym w Płocku.

– W księdze z XVIII wieku, w 1774 r., po raz pierwszy natrafiłem na nazwę naszej wioski. Właśnie wtedy musiała powstać – mówi z przejęciem. I zaznacza, że badanie rodzinnych korzeni nie miało na celu poszukiwania żadnych herbów czy szlacheckich rodowodów. – Wiedziałem, że nasza rodzina jest typowo wiejska i jeśli czymś się szczyci, to spokojną wiarą, pracowitością, rzetelnością – wyjaśnia.

Na wspólne świętowanie jubileuszu pani Ireny zostało zaproszonych 150 osób: rodzina z Kujaw i Mazowsza, starsi mieszkańcy Bud Kozickich i sąsiedzi z Gostynina. Wraz z zaproszeniem każdy otrzymał też egzemplarz książki. – Ona stała się „magnesem”, wzbudziła ogromne zainteresowanie. Nikt nie odmówił przybycia – zwraca uwagę ks. Henryk. Jako ostatnia o książce dowiedziała się mama. Dopiero w czasie Mszy rozpoczynającej jubileusz dwie najmłodsze przedstawicielki rodziny wręczyły jej prezent.

Ksiądz miał wiele pomysłów na urozmaicenie rodzinnego spotkania: gry okolicznościowe, zgaduj-zgadula, śpiewy. Lecz okazało się, że goście nie byli zainteresowani niczym oprócz rozmowy. – Niektórzy nie widzieli się od 20-30 lat. Przesiadali się od stolika do stolika i gadali przez kilka godzin, dopóki mama nie poczuła zmęczenia – opowiada. – Dawno nie zaznałem tyle sympatii i wzruszeń co wtedy. Jestem pewny, że żadnej mojej książki nie przeczytano z taką uwagą, żadna nie spotkała się z tyloma spontanicznymi uzupełnieniami.

A co najbardziej podobało się głównej bohaterce? To, że „Mamunia” została dedykowana nie tylko jej, ale również ukochanym prawnuczkom. – Poruszyło ją, że dzięki tym wspomnieniom młodzi będą wiedzieli, skąd przychodzą, o tym, co było ważne dla naszej rodziny, co było w naszej historii piękne, na czym mogą budować – podkreśla ks. Henryk. – W kontekście tego, co działo się na ostatnim Synodzie, ta książka nabiera szczególnego znaczenia. Nie trzeba urządzać wielkich debat, żeby działać na rzecz rodziny. Zacznijmy właśnie od takich prostych spraw jak pisanie biografii i organizowanie rodzinnych spotkań. Gdy sięgamy do korzeni, odkrywamy to, co nas łączy.

fot. arch. ks. H. Seweryniaka
fot. Hanna Dębska/Idziemy

Idziemy nr 48 (480), 30 listopada 2014 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter