20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Podmuch śmierci

Ocena: 4.7
794

Kiedy wrócili, uderzyła ich cisza. Oczy widziały, ale rozum nie chciał dać wiary.

fot. PAP/EPA/OLEG PETRASYUK

Wojna wisiała w powietrzu, więc jeszcze przed jej wybuchem władze Wyższego Seminarium Duchownego Najświętszego Serca Jezusowego w Worzelu koło Kijowa podjęły decyzję o ewakuacji do innego z trzech pozostałych seminariów rzymskokatolickich na Ukrainie. Razem z szukającymi u nich schronienia kilkoma rodzinami ruszyli do Gródka Podolskiego. – Na miejscu został tylko nasz ojciec duchowny i proboszcz parafii św. Jana Pawła II ks. Igor Skomarowski oraz jedna rodzina, ale i oni wyjechali 9 i 10 marca – relacjonuje ks. Rusłan Michałkow, rektor seminarium. – Gdy tylko dostaliśmy informację, że Rosjanie opuścili te tereny na początku kwietnia, postanowiliśmy wrócić.

 


KIELICHY I STARE BUTY

7 kwietnia przybyła pierwsza grupa ewakuowanego seminarium, w tym ks. Rusłan, ks. Igor i dwóch diakonów. Klerycy pozostali w Gródku, bo w Worzelu wciąż brakuje wody, prądu i gazu, tam natomiast mogą kontynuować naukę. – Położone w lesie seminarium wydawało się bezpieczną wyspą, a jednak i ono ucierpiało – mówi ks. Rusłan. – Najpierw uderzyła nas niezwykła cisza tego miejsca. Potem zaczęliśmy oglądać szkody – rakieta spadła na parking i zniszczyła samochody, Rosjanie ukradli z nich akumulatory. W kilku miejscach brakuje drzwi i okien. Gdy wszedłem do domu, widziałem przecież, co się wydarzyło, ale nie mogłem w to uwierzyć.

Rozkradzione zostały wszystkie naczynia liturgiczne z seminaryjnej kaplicy, zniknęła nawet okładka z brewiarza, Biblia w okładce z zapięciem, Biblia Jerozolimska. Odkupienie ich nie będzie łatwą sprawą – za to strata kielicha mszalnego, którego używał tu Jan Paweł II podczas uroczystej Mszy świętej w 2001 r., jest nieodwracalna. – Wynieśli wszystko, co przedstawiało dla nich jakąś wartość: ekspres do kawy, router, klimatyzator, komputer, sprzęt kuchenny, nawet stare adidasy, a wino mszalne wypili na miejscu – wymienia ks. Rusłan. – W pokoju jednego z seminarzystów żołnierz przebrał się w jego cywilne ubrania, a zostawił wojskową kurtkę.

Wspomnienia naszych dziadków o niszczących, gwałcących i kradnących Rosjanach z czasów II wojny światowej nie straciły aktualności. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła nagranie rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną, która zamawia u niego laptop, trampki i garnitur w odpowiednim rozmiarze. Plądrowane ukraińskie domy, sklepy i apteki Rosjanie traktują jak darmowe supermarkety. – U nas szukali kosztowności, na szczęście nie weszli do świątyni – podsumowuje ks. Rusłan. – Gdy tylko przyjechaliśmy, na grobach pochowanych tam wcześniej abp. Petera Malczuka i s. Marty Rit zapaliliśmy świeczki. W wyniku dwóch ataków nikt bowiem nie ucierpiał. Zdążyliśmy uciec, ale po powrocie doświadczyliśmy tego podmuchu śmierci.

 


ŚLADY POCISKU

Ks. Rusłana najbardziej uderzył widok figury Matki Bożej Fatimskiej w jadalni. – Przywieźliśmy ją z Fatimy w rocznicę objawień fatimskich, w roku jubileuszowym jeździliśmy z nią po Ukrainie – wspomina rektor seminarium. – Po powrocie z ewakuacji zastałem ją z utrąconą głową. Początkowo sądziłem, że to żołnierze rosyjscy lub miejscowi szabrownicy potrącili ją w trakcie przeszukiwania pomieszczeń. Potem dostrzegłem ślad po pocisku – pomyślałem więc, że figurę przewróciła fala uderzeniowa, która wybiła okno. Ale tor pocisku znajduje się dokładnie na linii, gdzie znajdowała się głowa figury. Nie jestem skłonny do sprowadzania wszystkiego na płaszczyznę religijną, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś celowo przez okno strzelał Matce Bożej w głowę. To był czas, gdy zawierzaliśmy Rosję i Ukrainę Matce Bożej Fatimskiej. A co w takiej sytuacji robi rozsierdzony, przegrywający Zły? Może tylko niszczyć.

Na szczęście zachowało się oblicze Matki Bożej, ks. Rusłan zbiera potłuczone fragmenty i ma zamiar odrestaurować figurę, by świadczyła o bestialstwie Rosji na Ukrainie. – Na razie jednak skupiamy się na porządkowaniu terenu i pomieszczeń, szacowaniu szkód i ustalaniu listy priorytetów. Pomagają nam parafianie. Mamy generator prądu, a dzięki niemu światło i ciepłą wodę. Dzień przed naszym powrotem wolontariusze Caritas-Spes i pracownicy diecezji kijowsko-żytomierskiej zostawili nam żywność, wodę i inne artykuły pierwszej potrzeby. Nazajutrz po naszym powrocie przyjechała kolejna ciężarówka z darami od diecezji łuckiej. Codziennie o 12.00 po jedzenie, wodę i odzież przychodzą ci, którzy albo stąd nie wyjeżdżali, albo właśnie wrócili. Jeździmy też z pomocą do Worzela, do Buczy. Odradza się u nas życie i choć wciąż słychać strzały, my patrzymy w przyszłość z nadzieją, która płynie z pustego grobu Chrystusowego – mówi kapłan.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter