28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Podręcznik polityczny

Ocena: 0
12652
MEN się chwali, że na podręczniku rodzice zaoszczędzą średnio 400 zł. O wiele więcej jednak włożą potem w korepetycje – podręcznik jest bowiem na poziomie przedszkolaka.
Znowelizowana ostatnio ustawa o oświacie umożliwiła MEN zlecenie przygotowania i wydania podręczników. Finansowane z budżetu centralnego, mają być własnością szkoły, a uczniom będą tylko wypożyczane. We wrześniu tego roku darmowe podręczniki otrzymają uczniowie klas pierwszych, za rok – klas II, za dwa lata – klas III.

Łyżka miodu

– Udało się go przygotować nawet wcześniej, niż planowaliśmy. Wszystkich niedowiarków pozdrawiam – powiedziała minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska podczas prezentacji pierwszej z czterech części darmowego podręcznika dla klas pierwszych. MEN wyrobił stachanowskie 150 proc. normy i oddał elementarz nie w maju, ale pod koniec kwietnia – w Wielki Czwartek, przed świątecznym weekendem. Zapewne z tego powodu wielu rodzicom umknęło, że był to czas dwutygodniowych konsultacji społecznych, w trakcie których można było zgłaszać uwagi do podręcznika.

Na zarzut, że MEN wybrał niefortunny czas na zbieranie opinii, Joanna Dębek, rzecznik ministerstwa, odpowiada: – Już pierwszego dnia stronę, gdzie podręcznik prezentujemy, odwiedziło 15 tys. osób! Uwagi są po równo: pozytywne i negatywne. Dotyczą głównie natury ogólnej, najczęściej grafiki.

Na pytanie, czy podręcznik adresowany jest do sześcio-, czy siedmiolatków, rzeczniczka MEN odpowiada: – Podręcznik jest do pierwszej klasy, bez zróżnicowania wiekowego. Podstawa programowa jest ta sama.

Projekt darmowego podręcznika powstał w 2008 roku, kiedy ministrem edukacji była Katarzyna Hall. Dlaczego z jego realizacją zwlekano sześć lat? – Dlatego, że we wrześniu 2014 roku do pierwszych klas pójdzie półtora rocznika i wielu rodziców miałoby duże wydatki – mówi Joanna Dębek.

Wielu pedagogów i rodziców ma obawy związane z recenzją podręcznika. – Wiedząc, że książka będzie krytykowana, oceniamy ją z każdej strony – uspokaja rzeczniczka MEN. Tymczasem recenzenci nie dość, że nie są niezależni, bo wszyscy związani z MEN, to jeszcze mają wykształcenie na różnym poziomie – od zawodowego, magisterskiego przez pomocniczych do samodzielnych pracowników naukowych. Na niepokoje, że elementarz ma uwzględniać kwestię równości płci, ocenianą przez wykładowcę gender studies na UAM, Joanna Dębek ma odpowiedź: – Recenzja to nie wytyczna czy też nakaz zmian. Niepokoje o obecność i kształt rodziny na kartach podręcznika są bezpodstawne.

Mnie jednak zaniepokoił latawiec w sześciu kolorach tęczy, czyli tylu, ile jest na flagach środowisk LGTB. – To pani nadinterpretacja. W podręczniku nie ma podprogowych przekazów. Teraz są za to podręczniki, które wyśmiewają dzieci z nadwagą – kwituje Joanna Dębek.

Podręcznik do pierwszej klasy powstał bardzo szybko. Tylko dwa dni trwała rekrutacja kandydatów na stanowisko specjalisty edukacji wczesnoszkolnej, czyli autora podręcznika. Rodzi to podejrzenie, że kandydaci byli wcześniej ustawieni albo są osobami przypadkowymi bądź źle dobranymi. Obawy rozwiewa Joanna Dębek: – Minister edukacji spotykała się z wieloma autorami i po analizie ich kompetencji wybrała Marię Lorek. A ta nie uniknęła błędów językowych w stylu: „Kogo portret jest obok portretu Ali?” (zamiast: „Czyj portret…”).

Podręcznik powinien wpisywać się w trzyletni program nauczania początkowego. Czy tak będzie? – Podręcznik na kolejne lata będzie kontynuacją tego, który właśnie powstaje. Drogowskazem jest podstawa programowa. Ale autora jeszcze nie znamy – podsumowuje przedstawicielka MEN.

Beczka dziegciu

Dorota Dziamska – pedagog z ponad 20-letnim doświadczeniem – mówi: – Gdyby „Nasz elementarz” był dostępny na wolnym rynku, sięgaliby po niego nauczyciele, którzy albo się pracą nie przejmują, albo nie wiedzą, na czym polega szkolna edukacja dzieci. Owszem, na pierwszy rzut oka być może zachwyca kolorami i wielością szczegółów, tego nie było w podręcznikach 20 lat temu. Jednak jeżeli dziecko ma się skupić na literach, cyfrach, czytaniu, rozumowaniu, a jego oczy pląsają za każdym razem po innej kolorowej grafice, nietworzącej spójnego obrazu omawianego zagadnienia, książka nie integruje jego czynności umysłowych, ale wprowadza chaos.

Na ilustracji dzieci malują i oglądają książeczki.
W XXI wieku powinny tworzyć, konstruować,
pracować metodą projektów

Propozycja MEN wygląda zatem jak każda książeczka o wszystkim i o niczym, dostępna w hipermarkecie lub kiosku. – Znam wiele podręczników i rozpoznaję autorów grafiki. W tym elementarzu widać, że graficy wyciągnęli z komputerów fragmenty podręczników, których inni wydawcy od nich nie kupili, MEN złożył je w przypadkową całość, a Maria Lorek dopisała tekst. Niedopuszczalne jest to, że alfabetyzacja dzieci podporządkowana została grafice, a powinno być odwrotnie.

Błędy zawarte są choćby w rysunkach, dalekich od rzeczywistości polskiej szkoły: – Na ilustracji przedstawiającej zajęcia w klasie dzieci malują i oglądają książeczki jak przedszkolaki. W XXI w. powinny tworzyć, konstruować, pracować metodą projektów – mówi Dorota Dziamska.

Ładna jest plansza przedstawiająca portrety dzieci. Ale podpisy z ich imionami są już niekonsekwentne: raz jest Iwona, innym razem Natalka. Niektóre dzieci zostały zatem wyróżnione zdrobnieniem, inne nie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter