25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Podręcznik polityczny

Ocena: 0
12674
Dorota Dziamska zwraca także uwagę na dwukrotnie pojawiający się latawiec w sześciu kolorach tęczy. – Zjawisko atmosferyczne zostało przedstawione infantylnie. Już dzieci w przedszkolu znają układ faktycznych kolorów tęczy. Poza tym, gdyby latawiec stał na półce tak, jak na rysunku, to by spadł – przekłamane są też więc prawa fizyki. Bystre dzieci się zorientują, inne przyjmą na wiarę. Gorzej, jeśli na wiarę przyjmie także nauczyciel. Podobnie co bystrzejsze dzieci zorientują się, że na stronie 14, gdzie chłopiec podnosi z podłogi na korytarzu papierek, brakuje kosza na śmieci. Jaki wydźwięk wychowawczy ma ten rysunek?
Spore niedociągnięcia, a nawet rażące błędy widać w części polonistycznej. W podręczniku nie ma dłuższych tekstów i nagle pojawia się bardzo długi tekst – na dwie strony A4 – „Przygody dębowego listka” i drugi – „Bajka o trzech świnkach”. Obydwa teksty zawierają treści na poziomie cztero- czy pięciolatków. – Dopiero na 71 stronie pojawia się pierwszy tekst rytmizowany, bo trudno nazwać go wierszem – mówi Dorota Dziamska. – Dzieci uwielbiają wiersze, powinny uczyć się ich na pamięć, a w całym podręczniku na pierwsze trzy miesiące nie ma żadnego tekstu do nauki na pamięć.

– W błąd wprowadzają sylaby dźwiękonaśladowcze „ti ti ta ta” umieszczone przy instrumentach takich jak: trójkąt, kołatki, tamburyn, dzwonki. Zostały wprowadzone ze względu na poznawanie litery „i”, jednak nie oddają one dźwięków przedstawionych instrumentów. Pod spodem zaś jest polecenie znalezienia wyrazów, które brzmią tak samo, a znaczą co innego, lecz w których nie ma głoski „i”. Dotyczą wyrazu „zamek” – po co zatem są na tej stronie? – pyta retorycznie Dorota Dziamska.

Autorki demonstrują na podstawie jednego obrazka dwie litery, a właściwie cztery: „K”, „k”, „Y”, „y”. Jest rzeczą niezrozumiałą, dlaczego dzieci mają pisać literkę „y”, jeżeli nie zapisywały jeszcze literki „u”, będącej podstawą do pisania literki „y”. Zbyt szybko zostaje wprowadzona także litera „ó”, z którą dotychczas nawet siedmiolatki zapoznawano jak najpóźniej, ponieważ wiąże się to z odkrywaniem zasad ortografii. – Dziwi mnie także brak logiki i spójności, że jeżeli dzieci poznają literę „j” na przykładzie jajka i przyrządzają sałatkę, to w sałatce tej nie ma jajka, ale są owoce – mówi nauczycielka.

Z matematyką jest jeszcze większy kłopot. Nie dość, że usytuowana jest niejako obok języka polskiego, a materiał tych dwóch działów jest nieproporcjonalny, to jeszcze jest zinfantylizowana. Polecenia matematyczne, np. „Czego najwięcej przyniosła ze spaceru Ala?”, to sztampa, którą nauczyciel mógłby wymyślić sam. W jednej trzeciej podręcznika wprowadzona zostaje cyfra „jeden”, przy czym niejeden siedmiolatek w tym czasie potrafi doliczyć do stu. Polecenia z kolei są nieprecyzyjne i mogą wprowadzać w błąd.

Nie najlepiej jest też z częścią przyrodniczą. Pani po doktoracie umieszcza w podręczniku zdanie: „Ta jama to dom lisa”. Przedszkolaki wiedzą, że lisy mieszkają przecież w norach, w jamach – co najwyżej smoki. Nieprawdopodobna jest też sytuacja, w której na jednej gałęzi zasiada kilka gatunków ptaków. W listopadzie z kolei jest czas na chorowanie – widzimy więc chłopca leżącego w łóżku. I nagle na taj samej rozkładówce pojawia się mapa Polski w kontekście mapy pogody. – Jak można wprowadzać mapę pogody, zanim dziecko dowie się, czym jest mapa w ogóle? – pyta Dorota Dziamska.

Nauczyciele będą kserować stare podręczniki,
by podpierać się poważnymi materiałami.
Ten podręcznik jest bowiem infantylny

– Z tego podręcznika nie wynika żadna wiedza. Zawarte w nim treści dla dzieci sześcio- czy siedmioletnich nie są żadnym odkryciem. On tylko kieruje do dzieci pytania i polecenia; luźno rzuca zagadnienia – wygląda to jak w przypadku studenta, który zalicza osobne rozdziały. Nauczyciel ma do dyspozycji strony do dowolnej konfiguracji i strategię nauczania musi wymyślić sam. Po co zatem ten podręcznik? – pyta Dorota Dziamska i dopowiada: – Nauczyciele będą kserować stare podręczniki, by podpierać się poważnymi materiałami. Ten podręcznik jest bowiem infantylny. Praca z nim doprowadzi do obniżenia poziomu nauczania i do znudzenia dzieci. Nie jest też narzędziem edukacji na miarę XXI wieku. Cofa ją o 20 lat. Jego autorka Maria Lorek popełniła ten sam błąd, co wydawnictwa 20 lat temu, kiedy weszło nauczanie zintegrowane i kiedy zachłyśnięto się kolorami. A nie o kolory w edukacji chodzi. Edukacja powinna doprowadzić do integracji wiedzy w umyśle dzieci, a ta książka przyczynić się może raczej do jej dezintegracji. Książka nie zawiera żadnych zasad kształcenia, jest niepoważnym traktowaniem dziecka i jego rozwoju, a także wyrazem lekceważenia wiedzy i doświadczenia pedagogów.

Pilotaż podręcznika trwał dwa tygodnie; powinien – co najmniej pół roku, najlepiej rok, dopiero wtedy miałby trafić do rzeczoznawców. Tymczasem powstało wydawnictwo rządowe, które dobrało recenzentów podpisujących książkę bez krytyki. Sama autorka budzi u specjalistów wątpliwości. – Maria Lorek ciągle pisze podręczniki, a nie uczy. Nie widzi, że dzieci zmieniają się na przestrzeni lat – podkreśla Dorota Dziamska, która ma nadzieję, że od tego podręcznika rozpocznie się upadek reformy oświatowej. Według przedstawicielki ministerstwa żadna podstawa programowa nie obliguje do korzystania z podręcznika. Jeśli jednak nauczyciel chce korzystać z innego, musi wystąpić o zgodę do samorządu, by mu go sfinansował. Musimy zatem zastanowić się nad konkretnymi procedurami, oczywiście umocowanymi w polskim prawie oświatowym, aby z takich narzędzi edukacyjnych nie korzystać.

Na uciszenie

– Wprowadzenie darmowego podręcznika jest próbą odwrócenia uwagi rodziców od problemu kumulacji sześcio- i siedmiolatków w pierwszej klasie od września tego roku – mówi Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. – Obiecywała go już minister Katarzyna Hall w 2008 roku, jednak bez wyjaśnienia odstąpiła od pomysłu i podjęła działania na korzyść lobby wydawniczego, a wbrew interesom rodziców.

Trudno także podręcznika nie powiązać z wyborami. Gdyby bowiem rządowi rzeczywiście zależało na finansowym odciążeniu rodziców, efektywniej informowałby o rządowym projekcie „Wyprawka szkolna”. Wyręcza go w tym teraz Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, prowadząc kampanie informacyjne. Tymczasem pułap pomocy ustalono na takim poziomie, że załapują się na nią rodziny żyjące na poziomie poniżej nie progu socjalnego, ale minimum egzystencji, dlatego do budżetu co roku wracają ogromne niewykorzystane pieniądze. Fundusze na darmowy podręcznik – 330 mln zł – pochodzą właśnie z programu „Wyprawka szkolna”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter