Mądrość przychodzi z wiekiem, ale wtedy trudno rozbijać zaskorupiałe latami warstwy egoizmu.
fot.freepik„Pomyśl o innych!” – powtarzam często moim dzieciom. Dziś, w czasach dobrobytu, dostępności dóbr i cyberprzestrzeni dającej złudzenie panowania nad światem, łatwo wpaść w pułapkę samowystarczalności. W Amoris laetitia papież Franciszek pisze: „Ludzie boją się samotności, ale też czują strach przed uwięzieniem przez relację, która mogłaby przeszkodzić w realizacji osobistych aspiracji”. To tragiczny rozdźwięk między indywidualizmem i egocentryzmem a potrzebą bycia kochanym, budowania bliskości i zaufania. Często, niestety, zwycięża egoizm. „Ludzie sądzą, że miłość, tak jak w serwisach społecznościowych, można podłączyć na żądanie konsumenta i równie szybko zablokować. Widać lęk przed perspektywą stałego zaangażowania i obsesję na punkcie czasu wolnego” (AL).
Znana aktorka mówi: „Jako singielka czuję się spełniona, mam czas na swoje pasje i sama decyduję, co będę robić”. Polityk wyznaje: „Byłem w kilku związkach, ale związek oznacza podporządkowanie, na które nie ma we mnie zgody. Nie chce mi się po powrocie do domu zajmować się drugą osobą. Po co to zmieniać, skoro jestem szczęśliwy?”. Czy za ileś lat powtórzy to samo? Badania mówią, że pod koniec życia ludzie wskazują relacje z innymi jako główne źródło szczęścia. Autorka książki na ten temat podsumowuje swoje wywiady: „Ostatecznie mówili o relacjach, nie o karierze, pieniądzach czy nawet zdrowiu”. Mądrość przychodzi z wiekiem, ale wtedy nie ma już czasu na budowanie mocnych więzi, trudno też rozbijać zaskorupiałe latami warstwy egoizmu. Myślenia o innych, fundamentu dobrych relacji, trzeba uczyć od początku. Czy tak jest? Nauczyciel dzieli się wrażeniami z wycieczki. Dzieci nie zwracają uwagi na kolegów. W jadalni zgarniają wielkie porcje, nie myślą o innych. Nie posuną się, żeby zrobić miejsce komuś, kto stoi. Są w szoku, gdy się je o to prosi. Najważniejsze, że ja siedzę, że ja się najadłem.
Myśleć o innych. Podzielić się zabawką, nie rzucać się na czekoladę, lecz poczęstować najpierw babcię, ustąpić przy wyborze filmu, nie hałasować, gdy mała siostra ma drzemkę. To małe kroki w dobrym kierunku. „Jeśli każdy myślałby o sobie, wtedy każdy byłby pomyślany” – powiedział nasz kilkulatek. Niby tak, ale nie o to chodzi. Umiejętność myślenia o innych potrzebna jest do szczęścia bardziej nam samym niż im.