Jak podkreśla Janusz Sierosławski, w papierosie nie jest niebezpieczny papier, bibułka czy filtr, ale substancje w nim zawarte i to samo dotyczy e-papierosów. Powikłania zdrowotne po ich użyciu wiążą się nie tylko z tytoniem, ale także dodatkami nielegalnymi i niebezpiecznymi.
Trzecią grupą substancji psychoaktywnych są narkotyki. Co optymistyczne, większość badanych nigdy nie sięgała po te substancje, a ci, którym się to zdarzyło, mówią o okazjonalnym eksperymentowaniu z haszyszem czy marihuaną. Choć raz w życiu użyło ich 21 proc. starszych gimnazjalistów i 37 proc. młodszych uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Częściej chłopcy niż dziewczęta. Po wspomnianych używkach wymieniają oni jeszcze amfetaminę i ecstasy.
– Od 1995 do 2011 r. trwał wzrost używania narkotyków, potem się to ustabilizowało. Pierwsze załamanie trendu wzrostowego miało miejsce w 2007 r., a kolejne w 2019 r. – mówi Janusz Sierosławski. – Trudno to wyjaśnić, nieprzypadkowo jednak spadki obserwujemy w okresach, w których dokonywała się restytucja wartości konserwatywnych w społeczeństwie.
Janusz Sierosławski podkreśla, że spadają nie tylko wskaźniki rozpowszechnienia używania narkotyków, ale także postrzeganej ich dostępności i zasięgu używania w otoczeniu badanych. Jako bardzo ryzykowne uczniowie uważają regularne używanie przetworów konopi, ale próbowanie ich od czasu do czasu zaledwie co czwarty ankietowany postrzega za niebezpieczne. – Należy jeszcze włożyć dużo wysiłku w przekonywanie młodzieży o szkodliwości tych substancji – mówi Janusz Sierosławski.
Ostatnią z badanych substancji psychoaktywnych są dopalacze. Choć raz w życiu używało ich 5 proc. badanych – to o 6 proc. mniej niż w 2011 r.
RODZICE DO SZKOŁY!
– Mówiąc o problemach używania substancji psychoaktywnych przez młodzież, niesłusznie koncentrujemy się na nich samych – mówi Katarzyna Łukowska, p.o. dyrektora PARPA. – Apelować należy do: sprzedawców, rodziców, środowiska szkolnego i reklamodawców. Jeśli co czwarty badany twierdzi, że w ostatnich dniach kupił piwo, oznacza to, że sprzedawcy muszą skuteczniej prosić o dowód osobisty i odmawiać sprzedaży.
Jak mówi Katarzyna Łukowska, dobra relacja z rodzicami jest czynnikiem chroniącym przed sięganiem po substancje psychoaktywne, zła – to czynnik ryzyka. Osobnym tematem jest środowisko szkolne, które nie powinno ograniczać profilaktyki w tym zakresie do nudnych pogadanek, ale poszerzać ją o wyrabianie w młodych ważnych umiejętności. – Co do reklam, to dopóki budzić będą wyłącznie pozytywne skojarzenia z alkoholem, dopóty działania profilaktyczne będą utrudnione – mówi.
Na podstawie wyników badań Janusz Sierosławski określa priorytety dla działań profilaktycznych. – Przede wszystkim należy ograniczyć dostępność alkoholu dla nieletnich – mówi. – Te działania trwają od lat, przynoszą dobre rezultaty, dlatego należy je kontynuować, a nawet intensyfikować. Należy wprowadzić profilaktykę używania przez młodzież e-papierosów. Dalej: edukować rodziców. Obowiązujący w Polsce i krajach ościennych prohibicyjny paradygmat profilaktyczny względem młodzieży nie wytrzymuje u nich czasem konfrontacji z modelem południowoeuropejskim. Coraz trudniej przekonać ich, że lampka wina może zagrozić zdrowiu i rozwojowi ich nastoletnich dzieci.
Rekomendacje w kwestii narkotyków dotyczą z kolei nie tylko uświadamiania szkodliwości tych substancji, ale także zmiany postaw. – Profilaktyka zderza się z budowanym przez lobby promarihuanowe przekonaniem, jakoby marihuana nie była niebezpieczna – mówi Janusz Sierosławski. – Przez to, że jest mniej niebezpieczna niż inne narkotyki czy dopalacze, trudniej zainterweniować w ten trend. Należy więc szukać nowych metod docierania do młodych.
A od kiedy docierać z profilaktyką? – Od okresu prenatalnego, a nawet prekoncepcyjnego. – proponuje Janusz Sierosławski. – Potencjał, z jakim rodzi się dziecko, zależy od substancji psychoaktywnych używanych przez rodziców. To pokazuje, że profilaktyka wśród dzieci i młodzieży powinna zazębiać się z profilaktyką wśród ich rodziców.