28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Projektowanie człowieka

Ocena: 0
6871
– Jeśli chodzi o rozwój człowieka, nie ma wrażliwszej struktury niż zarodek. Definiowanie go jako „grupy komórek” urąga współczesnej nauce – przekonuje w rozmowie z "Idziemy" genetyk prof. Andrzej Kochański
Z prof. Andrzejem Kochańskim, lekarzem genetykiem, rozmawia Monika Odrobińska


Rozstrzyga się kwestia in vitro. Co powinniśmy wiedzieć o genach?


Każdy z nas ma blisko 30 tys. genów. Są one zhierarchizowane – uszkodzenie jednego spowoduje zmętnienie soczewki oka, a innego – obumarcie zarodka na wczesnym etapie rozwoju. Geny można śledzić na różnych poziomach. Genetyk kliniczny skupi się na fenotypie – czyli na wadach wrodzonych, asocjacjach, czyli skojarzeniach różnych wad u jednego dziecka. Jeden poziom organizacyjny niżej znajduje się cytogenetyka – ta zajmuje się obserwacją zaburzeń na poziomie chromosomów, zawierających setki genów. Jeszcze jeden poziom niżej mamy poziom molekularny. To poziom genomu, czyli tysięcy genów. I na końcu mamy najmniejszą jednostkę, czyli gen.

Młodszą siostrą genetyki jest epigenetyka. Przygląda się ona aktywności poszczególnych genów. O ile genom jest niezmienną strukturą, o tyle epigenom nazwać można żyjącym genomem. Epigenom dynamicznie zmienia się w trakcie życia. Mają na niego wpływ: środowisko, dieta, styl życia. Genom jest bardzo odporny i wytrzymały; epigenom uszkodzić jest znacznie łatwiej, np. przez dietę. Najwrażliwszy jest on u zarodka.

Warto podkreślić, że naukowcy mają dostęp do genów, wiedzą, za co poszczególne z nich są odpowiedzialne, ale odtworzyć ich – w sposób, w jaki robi to natura – nie potrafią. Umiemy dość dobrze badać geny, nie potrafimy jednak sterować ich aktywnością w organizmie. Przypomina to systematyczną obserwację tygrysa w dżungli, który i tak zaatakuje człowieka wtedy, kiedy będzie miał ochotę.


Wspomniał Pan o zarodku. W dyskusji o in vitro, aborcji czy o środkach wczesnoporonnych istnieje różnica zdań na temat jego definicji. Co jest kwestią sporną?


Kwestia zarodka jest kluczowa dla tych spraw. Jeśli chodzi o rozwój człowieka, nie ma wrażliwszej struktury niż zarodek. Dla embriologa oglądającego go pod mikroskopem on tylko ulega podziałom. Jednak zarodek zmienia się dynamicznie już na etapie kilku komórek. Definiowanie go jako „grupa komórek” urąga więc współczesnej nauce. Bo jeśli zarodek to grupa komórek, to my także.

Podkreślam, to nie „zlepek komórek”, tylko system! Zarodek jest skrajnie wyspecjalizowaną strukturą, w której tych kilka komórek nie jest identycznych. Jeśli w diagnostyce preimplementacyjnej [przed wszczepieniem zarodka do macicy – przyp. red.] usunie się jedną z nich, dużo może się zmienić. Czegoś zabraknie. Zarodek ma zaprogramowany rozwój, który stale się realizuje. Do tego jednak potrzebuje naturalnego środowiska. Jeśli go z niego wyjmiemy i przestanie wchodzić z nim w interakcje, zaczyna się dziwnie zachowywać.

Zarodek ludzki to mikrokosmos, którego nie da się objąć rozumem. Nie kontrolujemy procesu zapłodnienia, bo nie wiemy, czego zarodek potrzebuje – dotychczas nie zostało to zbadane. Kto wie, czy kiedyś będzie.


To czym się różni zapłodnienie naturalne od in vitro?


Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są podobne. Różnic jest jednak wiele. Podstawowa polega na tym, że w zapłodnieniu naturalnym istnieje ogromna liczba plemników, które ulegają stopniowej selekcji – najpierw w macicy, potem w jajowodzie, gdzie wchodzą w molekularną interakcję z otoczeniem. Na końcu w bardzo tajemniczy sposób komórka jajowa wybiera jeden plemnik – czym się kieruje przy wyborze? – i wreszcie zamyka się na pozostałe. To prawdziwy wieloetapowy tor przeszkód.

Mechaniczne zaś przeniesienie plemnika do komórki jajowej nie oddaje tego procesu w żaden sposób – komórka jajowa nie ma wtedy żadnego wyboru. Ocenia się wygląd plemnika, ale nie widać, czy ma on uszkodzone DNA. W normalnych warunkach uszkodzony plemnik nie dostałby się do komórki jajowej, ona sama umiałaby „podjąć decyzję” o jego odrzuceniu.


Skoro natura nie chce połączyć genów tej konkretnej kobiety i tego mężczyzny, to czy ich łączenie na szkiełku ma sens?


Procedura in vitro omija wszelkie bariery, które postawiła natura jako zabezpieczenie procesu zapłodnienia. Łączenie tego, przed czym ona się broniła, może być źródłem późniejszych problemów.

We wspomnianym torze przeszkód w kobiecym organizmie znajdują się przeciwciała, które w niektórych przypadkach niszczą plemniki. Dlaczego? Specjaliści od in vitro zaczęli to badać, bo nie radzą sobie ze zbyt niską efektywnością tej metody.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter