23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Prywatne jeziorko?

Ocena: 0
2524

Mimo ponad dwóch dekad rozliczania poprzedniego systemu sprawy roszczeń podekretowych nadal budzą kontrowersje. Tak jest też w przypadku Jeziorka Gocławskiego, o którym głośno głównie dzięki okolicznym mieszkańcom.

O gocławskim akwenie wielu w ogóle mogłoby nie usłyszeć, choć niegdyś władały nim znane i cenione familie, na swoim koncie ma zapewne wiele połowów oraz „rolę” w „Dekalogu I” Krzysztofa Kieślowskiego.

Jeziorko jest nieduże, jego powierzchnia to zaledwie 1,4738 ha. Teren wokół, do niedawna skwer znany jako „Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy Jeziorko Gocławskie – Praga Południe” nabiera właśnie mniej zaniedbanego charakteru, także kosztem zbędnego czyszczenia okolicy. – A to zrównuje się po cichu górkę, na której przez lata bawiły się dzieciaki, a to wycina się rosłe, wiekowe drzewa, by później gdzie indziej sadzić z pompą młode drzewka – zwraca uwagę spotkany tu wędkarz.

Jak twierdzą społecznicy skupieni na FB wokół akcji „Bronimy Naszej Zieleni – Jeziorko Gocławskie”, tak właśnie próbowano załatwić również ich sprawę. Z pompą zaczynano pierwsze nad jeziorkiem budowy osiedli, gdzie do niedawna królowała wielka płyta. Później po cichu zrównano wspomnianą górkę. Bezgłośnie wycięto drzewa, co przepłoszyło ptactwo. Z planów Warszawy zniknął też „OWS Jeziorko Gocławskie – Praga Południe” (ślad po nim został jeszcze w spisie parków i skwerów, publikowanym przez Punkt Informacyjny Archidiecezji Warszawskiej).

– Jeziorko jako miejsce spacerów, wędkowania i w ogóle spędzania czasu wolnego próbowano nam zabrać, ograniczając powszechny dostęp do niego – twierdzi Agnieszka Szczegłow, na Gocławiu od urodzenia, czyli około 35 lat. Obaw nie kryją też „nowi gocławianie” z zasiedlonych już bloków – widok na jeziorko miał umilać lata spłaty kredytów mieszkaniowych, jak można przeczytać na forum internetowym ich osiedla; w ofercie sprzedaży zapewniał ponoć o nim Dom Development.

Dziś wiele wskazuje na to, że sprawa – nie w całości, ale w dużej mierze – będzie wygrana. Wprawdzie widok na jeziorko deweloper już zasłania nową inwestycją, ale ono samo nie zostanie ogrodzone. Ostatecznie determinacja gocławian, zaangażowanie działaczy samorządowych i polityków, w tym byłego posła, dziś prezydenta Andrzeja Dudy, przynosi efekt. Ale gocławski bój, czego wielu z samych zaangażowanych mogło się nie spodziewać, przypomina też o sprawach, które dawno już powinny być załatwione.

Sporny teren znacjonalizowano dekretem o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy, tj. niesławnym i do tej pory nie uregulowanym dekretem Bieruta.

Przed wojną teren należał do Potockich, jednym z ostatnich dzierżawców był tu natomiast ojciec urodzonego na niedalekim Kamionku twórcy endecji. Jeziorko powstało ok. 1935 r. w związku z porządkowaniem starorzeczy Wisły (do tych na Pradze należy też m.in. sporo większe Jeziorko Kamionkowskie w parku Skaryszewskim). Pod koniec stulecia roszczenia do niego kupili od spadkobierców szerzej nieznani biznesmeni. W 2000 r. na mocy wyroku sądowego urzędnicy gminy Warszawa-Centrum (istniejącej do 27 października 2002 r.) oddali im ziemię w użytkowanie wieczyste. Dwa lata później (2002) przekształcono je we własność. Uczyniono to bezpłatnie, co nie zdarza się na przykład w przypadku mieszkań hipotecznych z użytkowaniem wieczystym, i co orzekło w tym roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze, z naruszeniem prawa administracyjnego.

Wniosek o przekształcenie użytkowania uzupełniono wtedy w piątek 18 października, a już w czwartek 24 października decyzja była gotowa! Podpisała ją urzędniczka pracująca w stołecznym ratuszu podobno do dziś. Uczyniła to rzecz jasna w imieniu prezydenta miasta. Urząd piastował wówczas Paweł Piskorski, wywodzący się z tego samego środowiska, co obecna prezydent Warszawy, polityk znany m.in. z „afery mostowej” i „układu warszawskiego” oraz z rozlicznych przyjaźni z handlarzami nieruchomości, także deweloperami z Gocławia.

Według orzeczenia SKO z sierpnia tego roku urzędnicy Warszawy nie mieli prawa oddać terenu na własność. Użytkowanie można byłoby tu przekształcić tylko wtedy, jeśli prawo wieczyste zostałoby nadane przed 1998 r. W tym przypadku zrobiono to w 2000 r. Uznana za naruszenie prawa decyzja w naturze nie zmieni jednak niczego; może co najwyżej skutkować karą pieniężną dla urzędu miasta, czyli wszystkich płacących w Warszawie podatki. Teren po oddaniu go „spadkobiercom” został już kilkakrotnie sprzedany.

Prawa się nie cofnie. Gdyby ktokolwiek wcześniej chciał zwrócić uwagę na tę skandaliczną sprawę, Jeziorko Gocławskie i teren wokół prawdopodobnie nie znalazłyby się w ogóle w rękach prywatnych. Według obowiązujących przepisów bowiem wody płynące, a do tych należeć muszą starorzecza, mogą być własnością wyłącznie Skarbu Państwa.

Zuzanna Smoleńska
fot. Zuzanna Smoleńska

Idziemy nr 43 (526), 25 października 2015 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter