Jaki jest najważniejszy problem młodych ludzi? – pytał nowych studentów pewien profesor filozofii.
Uczył ambitną młodzież, a więc odpowiedzi były na poziomie. Studenci wskazali na powierzchowność, wygodnictwo, brak samodzielnego myślenia, lęk przed zaangażowaniem, życie chwilą, zbytnią technologizację życia, ucieczkę w hałas, niewolnictwo mody... Profesor przyjmował ich diagnozę, ale stawiał radykalniejszą. Najważniejszym problemem jest „bolesne poczucie samotności i towarzysząca mu śmiertelna nuda”.
Przewlekłej nudy nie da się wytrzymać. Dlatego mówimy, że można „zdechnąć z nudy”! Człowiek jest gotów zrobić wszystko, aby uciec od takiego stanu. Za wszelką cenę rozerwać się i zapomnieć. Najprościej w świat wirtualny lub mocne używki. Takie środki niestety izolują i jeszcze bardziej wpędzają w stan zniechęcenia.
Lekarstwo trzeba stosować u przyczyn: „Aby nie doświadczać nudy, trzeba nauczyć się sztuki życia ze sobą” – radził Erazm z Rotterdamu. Jednym z sekretów, by zniknęła upiorna nuda, jest pielęgnowanie wewnętrznej witalności. Trzeba odkryć potencjał kreatywny myśli, lektury i spisywać to, co nosimy w sercu. Z wolnością i z pasją myśleć na własny rachunek. Tylko tak można przezwyciężyć opresyjny konsumpcjonizm, który dziś blokuje myślenie.
Innym frontem walki z nudą jest otwartość na bliźnich. Zamknięcie w sobie zwykle wynika ze złych doświadczeń. Bo przecież otwartość wobec innych czyni nas dostępnymi, a wówczas można samemu zostać zranionym. Kiedy nie chce się cierpieć, unika się poznawania nowych osób. Pojawia się pokusa zamknięcia w pancerzu i ograniczenia głębszych relacji. Choć jest to zrozumiała reakcja, jest ślepą drogą. Izolowanie się zubaża, sprawia ból, bo człowiek jest stworzony dla innych.
Dziś technologia maskuje samotność. Zwraca się uwagę na to, że sprzęt elektroniczny przybliża tych, którzy są daleko, ale czyni to kosztem oddalania od tych najbliższych. Coraz rzadziej ludzie spotykają się, aby po prostu być ze sobą i porozmawiać. Trafnie to ujął napis w pewnej kawiarni: „Strefa wolna od WiFi. Zachęcamy klientów do rozmowy”.
Poczucie nudy jest światłem ostrzegawczym, że coś nie tak. Może wygasiliśmy życie intelektualne? Może dobrowolnie rezygnujemy z kochania bliźniego? W obu przypadkach warto popracować nad sobą. Poszerzyć umysł przez refleksję, rozszerzyć serce przez zainteresowanie bliźnim. Człowiek nigdy nie powinien wystawiać białej flagi, rzucać ręcznika czy kapitulować wobec pustki serca i głowy!
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski |